Oczy Leiki

Zacznę od skrótowego przedstawienia kontekstu niniejszego felietonu. Zaczęło się od zakazu używania słowa “Leica” w chińskich mediach społecznościowych po emisji spotu „Tank Man”, będącego elementem filmiku „The Hunt” (Polowanie). „Polowanie” to fikcyjne wideo, którego główna część pokazuje zachodniego fotoreportera fotografującego protesty na Placu Niebiańskiego Pokoju przy użyciu lustrzanki Leica. I chociaż nazwa placu się nie pojawia to wszystko jest jasne: tekst głosi „Pekin, 1989”, a na końcu filmu w przedniej soczewce obiektywu widać odbicie słynnego zdjęcia przedstawiającego „Tank Mana” – samotnego człowieka usiłującego zatrzymać jadące czołgi. Filmik rozszedł się po chińskich mediach społecznościowych i bardzo szybko chińska witryna mediów społecznościowych Weibo zakazała używania słowa „Leica” za „pogwałcenie praw i regulaminów Konwencji Społeczności Weibo” i teraz wyszukiwanie tej nazwy po angielsku lub chińsku daje zero wyników. Leica twierdzi, że nie zlecała i nie popiera tego wideo, które wyprodukowała brazylijska firma marketingowa F/Nazca Saatchi Saatchi (podobno na zlecenie brazylijskiego oddziału Leiki). Leica wyraziła żal z powodu tego, że użytkownicy Internetu mogli “wyciągnąć fałszywe wnioski z tego filmu”. Zdystansowanie się od wideo wynika zapewne z tego, że kontrowersje wokół niego mogą zaszkodzić biznesowi Leiki, która zawarła partnerstwo z chińskim gigantem Huawei (który nota bene jest oskarżany o ścisłą współpracę z rządem chińskim) i planuje uruchomić około 30 nowych sklepów w Chinach. Filmik pojawił się w szczególnym momencie: 4 czerwca tego roku minie 30 lat od krwawego stłumienia prodemokratycznych protestów przez rząd chiński, który cenzoruje wszelkie odniesienia do masakry na Placu Niebiańskiego Pokoju. Leica jest powszechnie krytykowana w świecie zachodnim za to odcięcie się od filmiku, który dla wielu stanowi ważne przypomnienie chińskiego ruchu na rzecz demokracji i krwawych represji ze strony władz, i od swojego dziedzictwa w imię dobrych stosunków handlowych z Chinami. I tu dla mnie problem się zaczyna a nie kończy.

O tym jak zagmatwana w istocie jest kwestia, którą niektórzy ustawiają czarno-biało: wartościowe wideo z jednej strony a z drugiej Leica odcinająca się od swoich chlubnych tradycji, niech świadczą na początek dwie sprawy. Po pierwsze całość filmiku jest krytykowana za stereotypowe przeciwstawienie białego zbawcy i niebezpiecznych, mrocznych i bezrozumnych „innych”. Po drugie, ikoniczne zdjęcie Tank-Mana nie zostało zarejestrowane aparatem czy obiektywem Leica – zrobiono je Nikonem FE2 z Nikkorem 400 mm f/5,6 ED-IF i telekonwerterem TC-301.

Ale ja widzę kolejne dno. Wszyscy oburzają się na kierownictwo Leiki za to, że odcięło się od tej reklamy zamiast potępić milczenie rządu chińskiego w sprawie masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju. I twierdzą, że to sprzeniewierzenie się wspaniałym tradycjom firmy. Jeśli zgodzimy się,  ze jest to cykl reklam w styl „widziane oczami Leiki” to proponuję, aby ktoś dokręcił kolejną. Widać na niej starą dalmierzową Leikę z obiektywem i zarys twarzy przy wizjerze. Po chwili widzimy, że fotografujący ma na głowie czapkę oficera SS, a w przedniej soczewce obiektywu odbijają się kolejne akty egzekucji kobiet i dzieci. Oczy Leiki i to widziały a firma zarobiła na drugiej wojnie światowej sporo pieniędzy. W latach 30, XX wieku Leitz Inc. był już uznawaną na całym świecie firmą rodzinną. W okresie nazistowskim do samego końca drugiej wojny światowej Leitz produkował aparaty fotograficzne, dalmierze i inny sprzęt optyczny dla armii niemieckiej. Hitler potrzebował gotówki z zagranicy a największym rynkiem dla niemieckiego sprzętu optycznego były Stany Zjednoczone. W każdym razie zachowałbym ostrożność w czarno-białym przeciwstawianiu obecnego odcięcia się zarządu Leiki od wyżej opisanego wideo i “chlubnej” przeszłości firmy.

Ale tu mamy kolejny zwrot akcji. Bo nie sposób nie wspomnieć o tym, że rodzina Leitz ma chlubny i długi epizod w swojej historii nazywany po angielsku „The Leica Freedom Train” – Pociąg Wolności Leiki. Rodzina przez lata robiła potajemnie bardzo dużo, aby pomagać niemieckim Żydom. I chociaż podobnie do wielu innych niemieckich przemysłowców patriarcha rodu Ernst Leitz II wstapił do partii nazistowskiej i pozostawał jej członkiem przez całe lata 30. XX wieku, jednocześnie firma i rodzina odegrała aktywną rolę w ratowaniu swoich żydowskich pracowników.

Po wprowadzeniu ustaw norymberskich znacznemu ograniczeniu uległa możliwość przemieszczenia się niemieckich Żydów i ich dostęp do różnych zawodów. Ernst Leitz II zaczął wtedy pomagać swoim żydowskim pracownikom, ich znajomym i rodzinom w opuszczeniu Niemiec w roli „pracowników oddelegowanych zagranicę”. Pracownicy, handlowcy, członkowie rodzin, przyjaciele członków rodzin byli „delegowani” do biur handlowych firmy Leitz we Francji, Wielkiej Brytanii, Hong Kongu i Stanach Zjednoczonych. Po Nocy Kryształowej w listopadzie 1938 roku te oddelegowania się nasiliły. Żydowscy „pracownicy” byli wysyłani do Nowego Jorku, a tam zarząd biura Leitz na Manhattanie pomagał im osiedlić się na nowo i znajdował im zatrudnienie w branży fotograficznej. Wielu z ich dostawało po przybyciu aparat Leica oraz stypendium do chwili znalezienia pracy. Najwięcej osób wyjechało z Niemiec do Nowego Jorku Pociągiem Wolności Leiki w latach 1938 i 1939. Po niemieckiej inwazji na Polskę i zamknięciu granic, setki Żydów pracujących dla firmy Leitz uciekło do Stanów Zjednoczonych dzięki tajnej pomocy rodziny Leitz i Leitz Inc. Niewiele osób słyszało o Pociągu Wolności Leiki, bo rodzina nie chciała rozgłosu i cała sprawa wyszła na jaw dopiero po śmierci ostatniego członka rodziny.

Dlatego opisana na wstępie sprawa wideo nie jest tak jednoznaczna, jak by się wydawało i jak w większości przypadków aspekt etyczny jest obarczony wieloma „tak, ale” i ‘ale z drugiej strony”. Świat jest rzadko tak czarno-biały jak dla uproszczenia sobie życia chcielibyśmy go postrzegać.

Tekst: Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Artykuły: 2086

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *