NIKON AF-S 58 mm f/1,4G – tak zły jak uważa większość, czy tak dobry jak myśli garstka?

Za obiektywem Nikon AF-S 58 mm f/1,4G ciągną się dwie narracje. Jedna, dominująca, że jest to dość kiepski optycznie i mechanicznie knot, który Nikon wciska za ogromne pieniądze snobom i łatwowiernym miłośnikom źle pojętej „sztuki”; oraz druga, równie zdecydowana ale mająca nielicznych wyznawców, że to sama sztuka wcielona, zaprojektowana przez japońskich specjalistów od boke. Przy tak skrajnych opiniach należy oczekiwać, że nikomu nie da się ich pogodzić, nie istnieje możliwość obiektywnego rozstrzygnięcia sporu a wszystko co powiemy zostanie uznane za subiektywne brednie lub suche, bezduszne konstatacje; co nie znaczy, że nie warto próbować szukać własnej narracji w tym chaosie (dez)informacyjnym. Zresztą w świecie optyki, o której mówi się rzeczy tylko dobre i zawsze w tym samym tonie, intrygujące jest przyjrzenie się obiektywowi wywołującemu aż tak skrajne emocje.
Wprowadzony na rynek w roku 2013 Nikon AF-S 58 mm f/1,4G był reklamowany jako następca legendarnego Noct-Nikkora 58 mm f/1,2, ale nigdy nie umieszczono na nim oznaczenia „Noct”, a prawdę mówiąc poza ogniskową niewiele przemawia za prawdziwością tezy, że takim następcą w istocie jest.
Dane techniczne:
Mocowanie: Nikon-F (typu G czyli bez pierścienia przysłony)
Liczba soczewek/grup: 9/6
Minimalna odległość ustawiania ostrości: 0,58 m
Maksymalne powiększenie: 1:7,7
Pole widzenie: 40,8° (po przekątnej)
Liczba listków przysłony: 9 (zaokrąglone)
Średnica mocowania filtrów: 72 mm
Średnica: 85 mm
Długość: 71 mm
Waga: 385 g (bez osłony przeciwsłonecznej i kapturków)
Jeśli spojrzymy na jakość konstrukcji AF-S Nikkora 58 mm f/14G i jego cenę widzimy pewien rozdźwięk, który niestety nie odbiega znacznie od tego do czego Nikon przyzwyczaił nas w ostatnich latach w serii stałek o jasności f/1,4. Obiektywy 24 mm f/1,4G, 28 mm f/1,4E, 35 mm f/1,4G, 85 mm f/1,4G czy 105mm 1.4E, są odrobinę lepiej zbudowane, ale ogólna zasada jest ta sama: lekki tubus z poliwęglanów łącznie z mocowaniem filtrów. Prawdę mówiąc gdyby nie złoty pasek, gumowa uszczelka przy mocowaniu bagnetowym i powłoki nanokrystaliczne jakość budowy przypomina to, co widzimy w znacznie tańszym AF-S Nikorze 50 mm f/1,8G czy AF-S Nikkorze 50 mm f/1,4G. Gdy przyjrzymy się jak głęboko ukryte w tubusie są niewielkie soczewki, do głowy przychodzi zabawna myśl: czyżby tubus został nadmiernie „rozdmuchany’, aby uzasadnić „rozdmuchaną’ cenę?
Pierścień ostrości ma tradycyjne mechaniczne sprzężenie z helikoidem a zatem nie wymaga prądu do ostrzenia (co jest irytującą normą w bezlusterkowcach), i działa w każdej chwili (czyli można zawsze dokonać ręcznej korekty – nawet w trybie autofokus) natomiast jego ruch nie jest tak płynny jak w obiektywach w pełni manualnych, ale na szczęście luzy są minimalne. Nieco rozczarowująca jest minimalna odległość ustawiania ostrości – 58 cm, podczas gdy norma w standardowych stałkach to 45 cm. Wygląda to tak, jakby ktoś chciał uczynić liczbę 58 znakiem firmowym obiektywu. Obiektyw ostrzy poprzez ruch całego bloku optycznego, bez soczewek szybujących, zatem nie ma tu korekcji w bliskim zakresie odległości (CRC – close range correction). W zestawie znajdziemy plastikową tulipanową osłonę przeciwsłoneczną, którą można zamocować tyłem do transportu.
Teraz pokrótce o zaobserwowanych cechach optyki. Winietowanie jest widoczne przy pełnym otworze przysłony (około 2 EV) ale znacznie spada już przy f/2 a przy f/2,8 staje się pomijalne. Pod tym względem, jak na optykę standardową o jasności f/1,4 obiektyw jest bardzo dobrze skorygowany. Jeśli chodzi o winietowanie optyczne powodujące zniekształcenie krążków światła na obrzeżach kadru, AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G sprawuje się przeciętnie w swojej klasie. Obiektyw wykazuje przeciętną korekcję dystorsji, która ma charakter beczkowaty, ale jest łatwa do usunięcia w profilu wbudowanym w lustrzanki Nikona lub w programie graficznym.
Jeśli AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G miał być następcą Noct-Nikkora 58 mm f/1,2 nie sposób nie wspomnieć o tym, co było chlubą wprowadzonego na rynek w roku 1977 Nocta: Nikon chwalił się lepszą od innych tego typu konstrukcji korekcją komy dzięki ręcznie szlifowanej soczewce asferycznej, co predestynowało obiektyw do astrofotografii. Jeśli tak, to marny jest to następca, bo korekcja komy w AF-S Nikkorze 58 mm f/1,4G była poniżej najlepszych obiektywów w klasie w chwili premiery w roku 2013 nie mówiąc już o tym jak wypada na tle dzisiejszych czempionów. Koma jest poważna przy pełnym otworze przysłony, poprawa następuje przy f/2,8 a naprawdę dobrze jest dopiero przy f/4 zatem trudno polecić ten obiektyw do astrofotografii.
Poprzeczna aberracja chromatyczna jest prawie nieobecna, natomiast przy pełnym otworze przysłony widać aberrację podłużną w postaci zielonych obwódek wokół punktów światła za płaszczyzną ostrości oraz purpurowych przed nią; przymknięcie do f/2,8 redukuje podłużną aberrację chromatyczną w znacznym stopniu.
Przy pełnym otworze przysłony w nieskończoności ostrość w środku kadru jest niezła, ale widać nieco poświaty wynikającej z aberracji sferycznej, natomiast im dalej od środka tym ostrość jest gorsza; jednak w większości sytuacji brzegi są nadal akceptowalne. Za wyjątkiem skrajnych partii kadru, ostrość szybko się poprawia po przymknięciu do f/2 i staje nawet znakomita od f/2,8. Krawędzie mają zawsze gorszy kontrast niż środek obrazu. Ponadto na jakość brzegową pewien negatywny wpływ ma krzywizna pola. W każdym razie jeśli chodzi o optymalne połączenie ostrości i kontrastu ze stopniem rozmycia nieostrości, obiektyw najlepiej się spisuje w zakresie przysłon od f/2 do f/4. Oczywiście można obiektyw przymknąć mocniej i robić zdjęcia krajobrazowe z dość wyrównaną jakością na całej powierzchni kadru, ale to raczej nie jest główne zastosowanie tej optyki.
W portrecie krzywizna pola nie ma znaczenia. Przy ujęciach portretowych przy pełnym otworze przysłony w środku kadru widać efekt aberracji sferycznej, a bliżej krawędzi pojawiają się też ślady astygmatyzmu i komy. Jakość szybko poprawia się po przymknięciu do f/2 a przy f/2,8 rozdzielczość i kontrast są znakomite. Żeby wszystko było jasne: portrety przy f/1,4 są w pełni użyteczne, ale dla uzyskania optymalnej jakości warto obiektyw przymknąć o jeden-dwa stopnie przysłony od pełnego otworu. Przy minimalnej odległości fotografowania jakość jest przeciętna z powodu braku systemu szybującego w konstrukcji przy pełnym otworze przysłony, ale ponownie przymknięcie do f/2,8 zapewnia bardzo dobrą i wyrównaną jakość.
Odporność na zaświetlenia jest dość dobra dzięki powłokom nanokrystalicznym i nawet z silnym źródłem światła w kadrze duszki są minimalne a kontrast pozostaje wysoki, natomiast ze słońcem święcącym w kontrze, ale spoza krawędzi kadru pojawia się flara pomimo głębokiego ukrycia przedniej soczewki wewnątrz obudowy tubusu i zalecam używanie dołączonej osłony przeciwsłonecznej, która naprawdę tutaj pomaga.
Standardowe obiektywy o ogniskowych w okolicach 50 mm zazwyczaj mają paskudne, albo co najwyżej neutralne boke, ale tu właśnie AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G błyszczy pokazując jednocześnie, że nie ma nic za darmo. Płynne przejścia tonalne w nieostrościach będące jednym ze składników pięknego boke zostały osiągnięte w tym obiektywie kosztem niedokorygowanej aberracji sferycznej, która pogarsza ostrość i komę przy dużych otworach przysłony. Nikon ma pod tym względem doświadczenie – czyli wie, jak „zepsuć” obiektyw, aby dawał ładne nieostrości. Przykładem jest choćby wcześniejszy od AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G obiektyw AF-S Nikkor 200 mm f/2G ED VR czy późniejszy AF-S Nikkor 105 mm f/1,4E ED. Ale wyraźnie w teleobiektywach łatwiej „psując” obiektyw poprzez niedokorygowanie aberracji sferycznej utrzymać inne wady optyczne na wodzy. AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G ma przepiękne boke, porównywalne właśnie z tymi wyżej wymienionymi teleobiektywami Nikona, ale inne wady są bardziej widoczne i stąd powszechne narzekania, że jak na swoją cenę optyka obiektywu ma kiepskie osiągi techniczne. Z plusów warto zwrócić uwagę ma to, że AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G bardzo rzadko wykazuje wadę wynikającą z użycia maszynowo szlifowanych soczewek asferycznych, czyli słynne „cebulowe krążki.”
Aby podsumować pokrótce moje wnioski z użytkowania obiektywu AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G, ta optyka daje przepiękne boke – jedno z najlepszych, jakie widziałem w standardowej optyce, a po przymknięciu do f/2,8 obiektyw jest bardzo ostry i kontrastowy, ma bardzo dobrze skorygowane winietowanie i poprzeczną aberrację chromatyczną. Ostrość i kontrast przy pełnym tworze przysłony są przeciętne; to samo można powiedzieć o odporności na flarę, korekcji dystorsji i jakości wykonania. Na minus trzeba zapisać korekcję komy, podłużnej aberracji chromatycznej a przede wszystkim cenę, która wydaje się równie „rozdęta” co niepotrzebnie duży tubus obiektywu trzymający „w kupie” kilka soczewek. I tu należy upatrywać największego problemu AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G.
Oskarżanie Nikona o to, że nie potrafił zrobić technicznie doskonałego obiektywu to nieporozumienie. Nikon potrafi robić ostre i kontrastowe obiektywy. Ten został umyślnie zepsuty, bo inżynierowie postawili na jakość boke. I zrobili to świetnie. Przy umiejętnym korzystaniu, AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G daje obrazek zapewniający estetyczne doznania, jakich nie znajdziemy w doskonalszych technicznie standardowych stałkach, choćby Sigma Art. Ale poza pięknym boke ten obiektyw daje trochę za mało, aby uzasadniało to jego cenę. Budowa jest bardzo przeciętna – na poziomie wielokrotnie tańszego AF-S Nikkora 50 mm f/1,8. A nade wszystko, ktoś skopał sprawę w dziale marketingu Nikona decydując o tym, by w reklamach AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G podkreślać to, że jest on następcą Noct-Nikkora 58 mm f/1,2. To wielki błąd. Noct słynął z korekcji komy a nie ładnego boke, tymczasem w nowym obiektywie jest dokładnie na odwrót: korekcja komy jest według obecnych standardów marna, natomiast boke wyjątkowe.
Zatem zamiast reklamować AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G jako następcę Nocta należało wziąć na cel fotografów ślubnych i portrecistów, dla których korekcja komy jest bez znaczenia natomiast piękne przejścia tonalne często decydują o uzyskaniu unikatowego obrazka. Nikona zmarnował okazję wybierając niewłaściwą grupę docelową dla AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G, który był w jakimś sensie pionierską konstrukcją w roku 2013. Po nim pojawił się szereg konstrukcji wynoszących ładne boke ponad maksymalną ostrość i wielu użytkowników to doceniło, między innymi także dzięki odpowiedniemu marketingowi. Ale mimo, że doceniam walory Nikkora i uważam, że nie reklamowano go we właściwy sposób, nie mogę nie dostrzec tego, że w jego przypadku za swoje pieniądze użytkownik dostaje nieco za mało.
Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.