Kodak Snapic A1 – nowy kompakt analogowy z funkcją podwójnej ekspozycji

Witaj w światłocieniu analogowego sentymentu — dziś analizujemy realny debiut aparatu marki Kodak, czyli modelu Snapic A1. To moment, który może mieć znaczenie nie tylko dla entuzjastów kliszy, ale także dla fotografów świadomych formy, symboliki i materialnego gestu.
Co wiemy
Aparat Kodak Snapic A1 został oficjalnie przedstawiony jako pełnoklatkowy (35 mm) kompakt filmowy typu point-and-shoot.
Za produkcję odpowiada Reto Productions — licencjobiorca marki Kodak, a nie sam Eastman Kodak.

Najważniejsze cechy:
- obiektyw 25 mm, konstrukcja trzy-elementowa
- maksymalna przysłona F9.5
- strefowe ustawianie ostrości (0,5–1,5 m oraz 1,5 m–∞)
- tryb podwójnej ekspozycji (double exposure)
- wbudowana lampa błyskowa z redukcją efektu czerwonych oczu
- automatyczne ładowanie, przesuw i zwijanie filmu
- masa 117 g, kompaktowe wymiary 118 × 62 × 35 mm
- dwie wersje kolorystyczne: Rhino Grey oraz Ivory White
Co zwraca naszą uwagę
Symbolika marki — Kodak to ikona analogowej fotografii, a pojawienie się kolejnego aparatu z tym logo niesie pewien ciężar kulturowy. To powrót do gestu kliszy, do analogowej materialności.
Forma i ograniczenia — aparat jest minimalistyczny, z założenia prosty. Ograniczenia są tu celowe: ma to być sprzęt dla osób, które chcą wejść w fotografię analogową bez bariery technicznej.
Tryb wielokrotnej ekspozycji — funkcja, która pozwala tworzyć warstwy obrazu. Dla artystów eksperymentalnych – potencjalnie bardzo użyteczne narzędzie.
Kontekst rynkowy — w czasach rosnącej popularności analogowych kamer i kompaktów Snapic A1 wpisuje się w trend powrotu do prostych point-and-shootów.
Ograniczenia optyczne — przysłona F9.5 i brak autofokusa to jasny sygnał: to nie jest aparat dla tych, którzy potrzebują precyzji czy kontroli nad głębią ostrości.

Nasze przewidywania i refleksje
Snapic A1 to sprzęt raczej dla entuzjastów analogowej fotografii, którzy chcą po prostu robić zdjęcia — szybko i intuicyjnie.
Nie jest to narzędzie profesjonalne; jest to instrument do gestu, chwili, zapisu sytuacyjnego.
Może jednak być ciekawą platformą dla twórców, którzy świadomie korzystają z ograniczeń sprzętowych — zwłaszcza dzięki trybowi podwójnej ekspozycji.
Dla fotografa nastawionego na kontrolę techniczną będzie to raczej dodatek niż podstawowy aparat.
Wnioski
Czy warto inwestować w Snapic A1?
Odpowiadamy: tak, jeśli interesuje Cię lekki kompakt do spontanicznego fotografowania, jeśli lubisz pracować ograniczeniami i jeśli podoba Ci się stylistyka prostych analogów.
Z ostrożnością — bo to sprzęt o wyraźnie budżetowym charakterze, który nie zastąpi poważniejszego aparatu, ale może stać się fajnym narzędziem do codziennych wizualnych notatek.








