W Lesie Milowym z TTArtisanem AF 23mm F1.8 ED i Nikonem Z9 – małe szkło, duża przyjemność

Są takie dni, kiedy chcesz po prostu wziąć aparat do ręki, wyjść z domu i cieszyć się kadrami bez planu, bez presji i bez kilogramów szkła na szyi. Właśnie w taki dzień trafił do mnie nowy obiektyw TTArtisan AF 23mm F1.8 ED w mocowaniu Nikon Z. Obiektyw zaprojektowany z myślą o matrycach APS-C, ale… w InterFoto.eu akurat nie było żadnego używanego korpusu Nikon Z z małą matrycą. Więc pomyślałem – czemu nie spróbować z dużym graczem? Tak oto TTArtisan AF 23mm F1.8 ED trafił na bagnet Nikona Z9.

Ten duet, przynajmniej wizualnie, wygląda nieco jak spotkanie Dawida z Goliatem. Z9 to kawał aparatu – pełnoklatkowa bestia, z wagą i rozmiarem, które jednoznacznie sugerują, że to sprzęt dla profesjonalistów. A na froncie – maleńki, lekki TTArtisan, który praktycznie ginie w cieniu potężnego gripu Nikona. Ale w tym właśnie jest jakiś urok. Bo fotografia nie zawsze musi być poważna.

Mały obiektyw, wielki spokój
Zabrałem zestaw na spacer po Lesie Milowym w warszawskiej Wesołej. Była ze mną żona i nasze dwie suczki – Chmurka, adoptowany kundelek o złotym sercu, i Falbanka, uroczy Nova Scotia Duck Tolling Retriever, czyli w skrócie Toller. Dzień był chłodny, ale pełen słońca. Taki, w którym powietrze wydaje się czystsze, a światło bardziej prawdziwe.

Z9 w trybie APS-C daje około 20 megapikseli, więc mniej więcej tyle, ile oferują niepełnoklatkowe bezlusterkowce Nikona. Obiektyw 23mm (czyli ekwiwalent ok. 35mm na pełnej klatce) to klasyczna, niemal poetycka ogniskowa – idealna na spacery, codzienne kadry, subtelne portrety i pejzaże z oddechem.

Autofokus, ergonomia, światło
TTArtisan AF 23mm F1.8 to obiektyw, który nie udaje, że jest perfekcyjny. Autofokus działa poprawnie, ale w trybie ciągłym (AF-C) kilka razy się zagubił. Na szczęście przy spokojniejszym fotografowaniu, przy portretach czy statycznych scenach, trafia celnie. Mechanicznie – to mała, solidna puszka. Metalowy tubus, płynny pierścień ostrości i niewielki rozmiar sprawiają, że aparat z tym szkłem traci swoją zawodową powagę.

I to jest chyba największy komplement. Z9 z TTArtisanem AF 23mm F1.8 staje się aparatem, którego nie boisz się nosić na spacerze, nie analizujesz każdego kadru – po prostu klikasz, bo masz ochotę.

Optycznie? Cóż, to nie jest obiektyw, który wygra testy MTF. Ale daje bardzo przyjemny, naturalny obraz. Otwarta przysłona F1.8 pozwala na lekkie odseparowanie planów i delikatny bokeh. W centrum jest dobrze, brzegi przy pełnym otworze są nieco miękkie, ale to właśnie dodaje charakteru. Nie każde zdjęcie musi być sterylnie ostre – czasem warto zostawić w obrazie trochę niedoskonałości, które przypominają, że fotografia to nie matematyka, tylko emocja.

Zabawa zamiast perfekcji
Ten spacer z Chmurką i Falbanką był idealnym przypomnieniem, że czasem warto zrzucić z siebie ciężar „profesjonalizmu”. Fotografowie często przywiązują się do swoich najostrzejszych, najdroższych i najbardziej skomplikowanych narzędzi. Ale wystarczy założyć takie maleństwo jak TTArtisan 23mm, by zrozumieć, że lekkość ma sens – nie tylko fizyczną, ale i mentalną.

Owszem, TTArtisan AF 23mm F1.8 nie jest idealnym partnerem dla Nikona Z9. To jak ubrać garnitur do trampków – może nie pasuje, ale daje coś autentycznego. A jeśli fotografia ma być formą oddechu, zabawy, sposobem na bycie „tu i teraz” – to właśnie takie nieoczywiste połączenia potrafią przypomnieć, po co w ogóle robimy zdjęcia.























