TTArtisan AF 56mm F1.8 Nikon Z – intrygujący obrazek w intrygująco niskiej cenie.
Obiektywów dedykowanych do matryc APS-C o ogniskowej 56mm ostatnimi czasy wyrosło na rynku fotograficznym jak grzybów po deszczu w leśnych matecznikach. Czym w tym całym zalewie krótkich tele szkieł wyróżnia się TTArtisan AF 56mm F1.8 Nikon Z? Czy jest z niego niezły kozak czy tylko jakiś marny podgrzybek, a może muchomor sromotnikowy? Dziś postaram się odpowiedzieć wam na to pytanie.
TTArtisan AF 56mm F1.8 był już w moich rękach w mocowaniach FujiFilm X oraz Sony E, gdzie sprawdzałem czy faktycznie kryje pełną klatkę, a dzisiaj ten sprzęt mam okazję przecykać na zgrabnym maluszku z ogromnym potencjałem w postaci Nikona Z50, z którym obiektyw tworzy idealnie wyważoną parę, z którą praca to olbrzymia przyjemność, a każda chwila to czysta radość i uśmiech od ucha do ucha, a efekty pozostają satysfakcjonujące.
Generalnie wszelkie kwestie obcowania z obiektywem pozostają niezmiennie na bardzo wysokim poziomie, a połączenie aparatu i obiektywu wydaje się być świetnie wyważone i po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że marka TTArtisan odrobiła lekcje i niezależenie co by nie mówić ich produkty są wykonane na najwyższym poziomie. Poza tym TTArtisan AF 56mm F1.8 w mocowaniu Nikon Z niczym się nie różni od wersji tego szkła dedykowanej do innych bagnetów i również tutaj nie ma na tubusie żadnych przycisków, a jedynie oznaczenia informujące z jakim obiektywem przyszło nam obcować.
Ci którzy śledzili poprzednie wpisy na naszym blogu wiedzą doskonale czego możemy się spodziewać po tym małym, budżetowym cudeńku, bo przypominam ten obiektyw kosztuje raptem 799 złotych, a ani po wykonaniu, ani po walorach optycznych nie widać żadnych kompromisów, a wręcz przeciwnie, bo TTArtisan AF 56mm F1.8 w każdym calu oferuje naprawdę wiele.
Optycznie TTArtisan AF 56mm F1.8 daje radę i jest ostry jak brzytwa w lokalnym barbershop’ie, u balwierza, czy nożyczki u lokalnej fryzjerki Ireny, co przekłada się na naprawdę przyjemny obrazek, a jeśli dołączymy do tego całkiem atrakcyjne bokeh, które ma tendencję do zakręcania (swirly bokeh) to okazuje się, że to szkiełko ma fenomenalny charakter i w przypadku zastosowań portretowych sprawdzi się idealnie, choć jak na mój gust trochę brakuje mu winiety, aczkolwiek tę możemy zawsze dorzucić w postprodukcji, ale jednak nomen-omen wada ta jest świetnie korygowana, czego nie można powiedzieć o aberracjach, które mienią się pięknymi zieleniami i fioletami, aczkolwiek jeden klik w postprodukcji i jest znacznie lepiej.
W kwestii pracy autofocusa to obiektyw TTArtisan AF 56mm F1.8 po raz kolejny wybitnie mnie zaskoczył, bo w duecie z Nikonem Z50 ten zestaw pracuje wybitnie efektywnie i jest w stanie znajdować oczko potencjalnych portretowanych natychmiast. Zarówno w przypadku pracy pod ostre światło jak i w sytuacjach jego braku obiektyw trafia w punkt, a efekty są naprawdę zaskakując dobre jak na tę półkę cenową i wielu nie dostrzeże różnicy między nim, a znacznie droższymi konkurentami.
Moi drodzy mam wrażenie, że skończyły się czasy, gdy przymiotniki tani, chińczyk i bylejakość można wymieniać obok siebie w jednym zdaniu. Firma TTArtisan na każdym kroku udowadnia, że jest marką, która wprowadza na rynek świeżość, innowacje i w konkurencyjnych cenach oferuje sprzęt, za który inne firmy niejednokrotnie życzą sobie znacznie więcej. TTArtisan AF 56mm F1.8 to właśnie to i znacznie, znacznie więcej. To nie tylko produkt dla tych, którzy dopiero wkraczają w świat fotografii, ale także sprzęt, który wyznacza standardy jakości i może być brany pod uwagę przez profesjonalistów. Zachęcam, żebyście spróbowali tego obiektywu na własnej skórze, bo może się okazać, że traficie w samo sedno i ten sprzęt zostanie z wami na dłużej.