Sigma 60-600mm f/4.5-6.3 DG OS HSM Sports: wszechstronny mistrz wagi ciężkiej

Sigma przyzwyczaiła nas od kilku lat do optyki na najwyższym poziomie oraz do tego, że lubi bić rekordy oferując niezwykłe kombinacje ogniskowych i jasności obiektywów. Dobrym przykładem był zoom Sigma 24-35 mm f/2 G HSM Art. Teraz pojawił się kolejny rekordzista, bo nikt jeszcze nie produkował pełnoklatkowego dziesięciokrotnego zooma kryjącego ogniskową 600 mm. Rzeczony rekordzista to Sigma 60-600mm f/4.5-6.3 DG OS HSM Sports. W pewnym sensie to następca sławnej Bigmy, czyli obiektywu, który rozpoczął swój żywot jako 50-500mmF4-6.3 EX APO RF / RF HSM i przeszedł kilka niewielkich zmian stając się Sigmą 50-500mm f4-6.3 EX DG HSM, oraz jego drugiej wersji o oznaczeniu Sigma 50–500 mm f/4.5–6.3 APO DG OS HSM, produkowanej w różnych wcieleniach w latach 2001-2018. Bigma nie była genialna, ale wystarczająco dobra jak na zakres, który pokrywała. Zobaczmy co potrafi jej domniemany następca.

Dostałem obiektyw na krótko zatem ograniczę się do najważniejszych spostrzeżeń dotyczących wyglądu, budowy, wykonania, ergonomii, jakości mechanicznej i optycznej. Zanim to zrobię podsumuję krótko swoje wnioski końcowe. Na plus Sigmy należy zapisać: doskonałą jakość wykonania i mechanikę obiektywu, fantastyczną ostrość, neutralne boke i wszechstronność zakresu ogniskowych; natomiast na minus: dystorsję przy krótszych ogniskowych oraz znaczną wagę (2,7 kg, czyli około 40% więcej niż Bigma), która sprawia, że tylko w pewnych sytuacjach i w przypadku niektórych użytkowników można mówić o w miarę komfortowym używaniu obiektywu z ręki; z kolei na głowicy gimbalowej problemem jest bardziej znaczna zmiana długości i przesunięcie się środka ciężkości niż sama waga.

Dane techniczne:

Zakres ogniskowych: 60 mm – 600 mm

Pokrycie pełnej klatki: Tak

Dostępne mocowania: Canon EF, Nikon F

Stabilizacja optyczna: Tak (4 EV)

Minimalna odległość ustawiania ostrości: 0,6-2,6 m (zależnie od ogniskowej)

Pole widzenia (po przekątnej): 39,6-4,1 stopnia

Budowa optyczna: 25 soczewki w 19 grupach

Ustawianie ostrości: Samoczynne i ręczne

Ogranicznik zakresu ustawiania ostrości: Tak

System wewnętrznego ogniskowania: Tak

Średnica mocowania filtrów: 105 mm

Liczba listków przysłony: 9

Uszczelnienia: Tak

Stopka mocowania statywowego: Tak, kompatybilna z systemem Arca Swiss

Wymiary (średnica x długość): 120 mm x 269 mm

Waga: 2.700 g

Podobnie jak „Bigma” nowy obiektyw kusi przede wszystkim zakresem ogniskowych – od prawie standardowej (60 mm) do prawdziwego tele (600 mm) w jednym. Dla fotografów sportu czy przyrody oznacza to możliwość zrobienia prawie każdego ujęcia jednym obiektywem poprzez zwykły obrót pierścienia zmiany ogniskowych. W porównaniu z Bigmą wszystko zostało przeprojektowane. Konstrukcja optyczna jest niezwykle skomplikowana: 25 soczewek w 19 grupach, w tym trzy soczewki typu FLD (o niskiej dyspersji z korekcją na poziomie szkła fluorytowego) oraz jedna typu SLC (o specjalnej niskiej dyspersji). Powłoki fluorowe na przedniej i tylnej soczewce zapobiegają osadzaniu się tłuszczu i wilgoci. Oznaczenie “Sports” zobowiązuje i unowocześniony ultradźwiękowy silnik pierścieniowy w Sigmie 60-600 mm rzeczywiście reaguje błyskawicznie i nadąża ze śledzeniem poruszających się obiektów. Poprawiono stabilizator obrazu – nowy tryb panoramowania działa teraz nie tylko przy kadrach poziomych, ale również pionowych a nawet, gdy obiekt przemieszcza się po przekątnej kadru.

Obiektyw jest świetnie skonstruowany: tubus to mieszanka odlewu magnezu, TSC (termicznie stabilnego kompozytu) oraz tworzywa zbrojonego włóknem węglowym. Obiektyw ma bogate uszczelnienia przy bagnecie, w łączeniach oraz przy przełącznikach. Obiektyw ma trzy trójpozycyjny przełącznik trybu ustawiania ostrości o oznaczeniach: AF/MO/MF, przy czym środkowa pozycja daje priorytet ręcznej korekcie ustawienia ostrości w takcie działania autofokusa. Ogranicznik zakresu samoczynnego ustawiania ostrości pozwala zawęzić zakres dostępnych odległości fotografowania – albo do zdjęć z bliska, albo do zdjęć z daleka. Przełącznik blokady pierścienia zmiany ogniskowych działa przy każdej pozycji zoomu oznaczonej na pierścieniu. Dostępne są dwa tryby ustawień indywidualnych pozwalające dostosować parametry ogranicznika zakresu autofokusa, szybkość autofokusa i działanie stabilizatora poprzez opcjonalną stację dokującą Sigma USB Dock.

Do obiektywu dołączony jest miękki futerał z paskiem naramiennym a także pasek do noszenia samego obiektywu, który przewleka się przez obejmy mocujące na obiektywie. Przy tak dużej wadze obiektywu jest to jak najbardziej uzasadnione, ponieważ redukuje obciążenie mocowania bagnetowego aparatu przy przenoszeniu sprzętu. Sigma 60-600 wyposażona jest w obejmę statywową ze stopką wyposażoną w gwinty mocujące ¼-cala i 3/8-cala. Dla mnie najważniejsze jest to, że stopka jest od razu kompatybilna z systemem Arca Swiss, ponieważ od dawna używam wyłącznie głowic działających w tym systemie. Uważam, że wszystkie teleobiektywy powinny być tak właśnie fabrycznie wyposażone, bo to uwalnia nas od dokręcania do stopek płytek mocujących, które mają tendencję do skręcania się, lub wymiany stopek na te kompatybilne z systemem Arca Swiss produkowane przez niezależnych producentów, takich jak choćby Wimberley.

Jednak przyjemność z doskonałego rozwiązania stopki mocowania statywowego psuje inny aspekt pracy obiektywem zamocowanym na monopodzie czy statywie z głowicą gimbalową, czyli zmiana długości tubusu i związane z tym nieustanne przesuwanie się środka ciężkości. Jest to zresztą typowe dla obiektywów tego typu i ze świecą szukać telezoomów z wewnętrznym zoomowaniem. To może wyjaśniać bardzo wysokie ceny, jakie na aukcjach osiąga stary Canon FD 150-600 mm f/5,6L, który nie zmienia długości przy zmianie ogniskowej.

Głowica gimbalowa ma sens, gdy kombinacja obiektywu i aparatu zostanie idealnie wyważona. Niestety Sigma 60-600 – jak właściwie wszystkie obecne telezoomy – przy zoomowaniu od 60 do 600 mm nieustannie się wydłuża, a środek ciężkości przesuwa się wtedy coraz bardziej do przodu, zatem może zostać wyważona dla jednej ogniskowej, ale przy jej zmianie równowaga zostaje utracona. To samo dotyczy pracy na monopodzie. Zatem dylemat posiadacza Sigmy zastanawiającego się, czy fotografować z ręki czy z głowicy gimbalowej nieco przypomina przysłowiowy wybór między dżumą a cholerą.

I jeszcze jeden aspekt konstrukcji optycznej Sigmy 60-600, o którym warto napomknąć: to nie jest prawdziwy zoom, lecz obiektyw zmiennoogniskowy, a to oznacza, że nie trzyma ostrości przy zmianie ogniskowej, co dodatkowo przejawia się zmienną minimalną odległością fotografowania przy różnych ogniskowych. Dzięki temu możliwe było skonstruowanie tak znakomitego optycznie obiektywu, ale trzeba pamiętać o tym, że nie ma nic za darmo.

W działaniu autofocus jest bardzo szybki i skuteczny i błądzi tylko w przypadku wyjątkowo trudnych obiektów a system stabilizacji obrazu działa znakomicie i to zarówno w przypadku obiektów statycznych jak i przy panoramowaniu. I teraz najważniejsze, czyli jakość optyczna. W przypadku tak ciemnego zoomu, ważne jest aby jakość była bardzo dobra przy pełnym otworze przysłony, bo nie za bardzo mamy pole manewru z przymykaniem obiektywu. I tu Sigma nie zawodzi: ostrość i kontrast są naprawdę znakomite od pełnego otworu przysłony i to zarówno w środku jak i na brzegach obrazu w zakresie ogniskowych mniej więcej od 60 mm do 400 mm, i bardzo dobre przy ogniskowych 400 mm – 600 mm. Jeśli chodzi o aberrację chromatyczną, jest ona świetnie skorygowana, chociaż widać tu nieco inne zachowanie niż w przypadku ostrości i kontrastu: najlepsza korekcja jest przy najdłuższych ogniskowych.

Dystorsja jest również świetnie skorygowana: niewielka beczkowata przy 60 mm szybko staje się praktycznie zerowa, aby przejść w minimalną poduszkowatą przy około 180 mm. Trzeba pamiętać, że jak w przypadku każdego obiektywu linii Sigma Global Vision, dla większości lustrzanek Canona i Nikona dostępne są stosowane w aparacie automatyczne korekcje aberracji chromatycznej, winietowania i dystorsji. Jeśli chodzi o jakość nieostrości, czyli boke, Sigma 60-600 mm zachowuje się neutralnie, co należy uznać za sukces w optyce o tak skomplikowanej konstrukcji.

Dystorsja, ogniskowa 60 mm.

Od strony konstrukcji, jakości mechanicznej i optycznej, Sigma 60-600 to cud nowoczesnych technologii i w stosunku do Bigmy poprawiono właściwie wszystko, tym samym eliminując praktycznie potrzebę posiadania obiektywów o zakresie ogniskowych 150-600 mm. Jedyne wątpliwości budzą gabaryty obiektywu, które sprawiają, że dla większości użytkowników operowanie z ręki okaże się niemożliwe, utrudnione lub spowoduje szybki skurcz ręki i ból pleców. W porównaniu z Bigmą, nowy obiektyw Sigmy przekracza punkt komfortu do zdjęć z ręki. Fotografowanie z monopodu lub statywu wydaje się najbardziej pasować do nowego obiektywu Sigmy, ale to powoduje konieczność noszenia dodatkowych kilogramów, a ponadto jest mało komfortowe z powodu ogromnej zmiany długości i przesunięcia środka ciężkości. Relacja między jakością a ergonomią jest tu zgodna z filozofią stojącej za większością optyki najwyższej klasy produkowanej ostatnio przez Sigmę: jakość mechaniczna i optyczna stoi na pierwszym miejscu i nie ma mowy o kompromisach na rzecz poręczności.

Podsumowując swoje wrażenia z testu nowego zoomu Sigmy jestem rozdarty. Z jednej strony, nie sposób nie przyznać, że jakość mechaniczna i optyczna stoją na najwyższym poziomie. Pod tym względem przewidywalność optyki Sigmy serii Art i Sports staje się nudna. Raz za razem dostajemy cud nowoczesnej technologii. Ale praca obiektywem w terenie jest problematyczna: niewiele osób wytrzyma dłuższe fotografowanie nim z ręki a na statywie z głowicą gimbalową znacznie wygodniej pracuje się “stałkami”, które zachowują zawsze stałą długość i położenie środka ciężkości. Zakres Sigmy jest fantastyczny, obrazek jest wysokiej klasy, ale przeszkadza nieustanna walka z ergonomią.

Tekst i zdjęcia: Jarosław Brzeziński

Galeria zdjęć:

 

Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Artykuły: 2090

Jeden komentarz

  1. A ja rozdarty nie jestem.

    I jeszcze, żeby było ciekawiej, wybrałem tę armatę do systemu m4/3, który z kolej wybrałem ponieważ fotografuję głównie świat małych kreatur. Ale ponieważ w ogrodzie i wokół siedliska mam mnóstwo ptasiej gawiedzi, potrzebne mi było długie tele. M.Zuiko 40-150 mm f/2,8 jest za krótki, a TC 1,4 tylko pogarsza zarejestrowany obraz. Lumix 100-300 mm nieźle sprawował się do 200 mm (na siłę do 250 mm). Sprawdzając w jednym z salonów obiektywy adresowane pod Canona (z adapterem Viltrox EF-M1), miałem już określone typy od Canona i Tamrona zostawiając Sigmę na boku. Sprzedawca (chyba dla żartu) przyniósł Sigmę 60-600 mm. Zapytałem (też dla żartu) – a to po co, przecież nie udźwignę. Porobił trochę zdjęć Sigmą podpiętą do mojego malutkiego korpusu Lumix GX8. Śmiech! W domu obejrzałem zdjęcia na 100% na dużym monitorze. Przestałem się śmiać. Tylko te kilogramy i ta cena. (:

    Kupiłem i od razu zachwyciła mnie konstrukcja oraz możliwości własnych ustawień zakresów ostrzenia oraz wielostronnego użycia. Ptaki (od pliszek i jaskółek po czaple i żurawie) fotografuję wyłącznie z zestawem na statywie z kilku czatowni – głównie na własnym terenie (ugory, łąka, torfianki, las) w promieniu najdalej do 1 km. Problem noszenia godzinami kilogramów zatem nie istnieje. Pozostała jednak nieporęczność takiego zestawu. Ale tę wadę obiektywu wynagradza mi jego uniwersalność. Po drodze mogę fotografować kwiaty, motyle, ważki i pająki na pajęczynach. Sigma wpasowała mi się tu dobrze w moją ulubioną fotografię zbliżeniową. Idąc z tą Sigmą do czatowni na ptaki nie noszę już drugiego zestawu z obiektywem macro. Ten czeka wtedy w domu na swoje sesje.

    No i nocne zdjęcia księżyca – co za zbliżenie i jakie szczegóły. Prawie zawsze mam ustawioną i zablokowaną ogniskową 600 mm. Fotografuję przy całkowicie otwartej przysłonie, dzięki czemu rozmycie przedplanu i drugiego-trzeciego planu całkowicie mnie zadawala. Nigdy nie spotkałem teleobiektywu, który przy pełnym otwarciu trzymałby taką ostrość do długiego końca. Fenomen wśród teleobiektywów. Trzeba jednak zaznaczyć, że w przypadku małej matrycy m4/3 wykorzystuje się tylko centralną część układu optycznego.

    Po więcej opisu wrażeń i obejrzenie pierwszych zdjęć zapraszam do mnie: http://naturephotocloseup.eu/main.php?g2_itemId=6044

    Pozdrawiam, Aleksander

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *