Sony FE 600mm F4 GM OSS – alpha i omega dla fotografii przyrodniczej?

Kocham naturę, kocham jej bliskość, bo uspokaja mnie ona wybitnie i sprawia, że uruchamiam w sobie wrażliwość, którą lubię i nawet jeśli fotograf przyrody ze mnie jest raczej kiepski to nikt nie zabroni mi żeby wziąć obiektyw klasy ultimate, czyli tytułowy Sony FE 600mm F4 GM OSS i podglądać kaczki w okolicznym parku Skaryszewskim. Spoiler nawet nie wiem jak one się nazywają i do jakich gatunków należą. Chętnie w komentarzach poznam wszelkie zawiłości nazewnictwa, a sam odniosę się głównie do tego co robię najlepiej, czyli wrażeń z użytkowania sprzętu i jakości jaką otrzymujemy.
Przede wszystkim jeśli chodzi o teleobiektywy o tej ogniskowej i o tym świetle to jest to najwyższa klasa i próżno szukać do Sony czegokolwiek lepszego, chociaż ostatnio macałem się z obiektywem Sigma S 300-600mm F4 DG OS Sports i on również był dla mnie zaskakujący pod tym względem, że wykonaniem nie ustępował na krok serii GM. W każdym razie Sony FE 600mm F4 GM OSS to perła i cudo, które moim skromnym zdaniem ma wszystko czego potrzebuje tego typu konstrukcja.

Począwszy od fantastycznego wyważenia, aż przez fakt, iż wagowo oraz rozmiarowo jest to dla mnie całkowicie akceptowalny gabaryt, który pozwala na swobodną pracę z ręki i pozwala swobodnie operować szkłem, choć monopod z pewnością nigdy nie jest głupim rozwiązaniem. Pod tym względem ostatnio testowana Sigma nie bierze jeńców, ale cóż coś kosztem czegoś.

Niektórym może wydawać się zapewne, że taki obiektyw, w zestawieniu z Sony A9 II to zestaw, który w pewien sposób sam robi zdjęcia i wystarczy kilka podstawowych pojęć, by już od samego wejścia być pro. Bzdura! Patrząc na kadry, które zrobiłem to widzę, że jeśli chciałbym się rozwijać w tej materii to przede mną długa i wyboista droga do tego, by zrozumieć przede wszystkim zachowania zwierząt, a także wzbogacić to o łut szczęścia.

Poza tym ostatnio jeden fotograf, którego zdjęcia cenię napisał bardzo wartościowe słowo, które zostało w mojej głowie, a to słowo to po prostu „być”. Niestety tak to już jest, że ogrom zadań i realizacji czasami uniemożliwia mi podejście do pewnych rzeczy takie jakie bym chciał i choć staram się dawać z siebie jak najwięcej to nie zawsze jestem w stanie dowieźć zdjęcia na poziomie, na którym by mi zależało, ale takie jest już to życie – szczególnie jeśli fotografia ptaków, czy szerzej dzikich zwierząt nie jest moim pierwszym wyborem.

W każdym razie wracając do samego obiektywu to muszę przyznać, że jest to konstrukcja, która chowa do kieszeni wszystko co miałem do tej pory okazję używać. No może z wyjątkiem Canona RF 1200mm F8, ale ten obiektyw był znacznie mniej praktyczny i znacznie cięższy do obsługi. W każdym razie Sony FE 600mm F4 GM OSS to szkło, które oferuje bezkompromisową jakość i w każdym aspekcie dowozi obraz na poziomie arcymistrzowskim.

W połączeniu z Sony A9 II autofocus jest wybitnie celny i trafia za każdym razem i ja nie miałem z nim problemu nawet w przypadku szybko lecących obiektów, aczkolwiek nie prezentuje tutaj tych zdjęć, bo niestety nie udało mi się uchwycić kadru tak jak chciałbym, żeby wyglądał. Po prostu obciąłem fragment ptasiego skrzydła i wygląda to do luftu.
Galeria zdjęć 2000px z obiektywu Sony FE 600mm F4 GM OSS i aparatu Sony A9 II





















Pliki 1:1 do pobrania wykonane za pomocą obiektywu Sony FE 600mm F4 GM OSS i aparatu Sony A9 II
Reasumując obiektyw Sony FE 600mm F4 GM OSS to konstrukcja pro i w takiej kategorii należy ją rozpatrywać. Zarówno cena jak i sam zakres szkła wskazuje na sprzęt dedykowany dla w pełni świadomych użytkowników, którzy mają pewne pojęcie i czucie tego jak należy fotografować przyrodę czy sport. Jest to sprzęt, który w rękach profesjonalisty dostarczy rezultatów najwyższej klasy, a w rękach prostego recenzenta jak ja pozwoli na uśmiech od ucha do ucha, gdyż dzięki niemu mam okazję spojrzeć na zwierzęta z innej perspektywy, niż dotychczasowa.