TTArtisan 100mm F2.8 Bubble Bokeh i świąteczne bąbelki!
Świąteczne iluminacje już na dobre zagościły w Warszawie zatem trzeba było zabrać ze sobą hit ostatniego roku – obiektyw TTArtisan 100mm F2.8 Bubble Bokeh , który idealnie odnalazł się w takiej scenerii i przyniósł sporo radości i zabawy w budowanie kształtów i przestrzeni za pomocą rozmyć.
W towarzystwie obiektywu TTArtisan 100mm F2.8 Bubble Bokeh oczywiście musiało znaleźć się odpowiednie body i jako, że obiektyw dostałem z mocowaniem Leica M to również aparat wypadało wybrać taki, który dobrze sparuje się ze szkiełkiem. Tym razem wybór padł na Leicę M Typ 240 w wersji w kolorze srebrnym, która wraz z “Bąbelkiem” stworzyła całkiem zgrabny i elegancki zestaw fotograficzny.
Fotografowanie tym zestawem za pomocą dalmierza nie należy do najłatwiejszych i najszybszych czynności, a raczej wymaga precyzji oraz ogromnej cierpliwości i jest zajęciem mocno siermiężnym. Na szczęście Leica M Typ 240 wyposażona została w funkcję Live View, z której często i gęsto korzystałem, by ułatwić sobie przeprawę z tym obiektywem, co sprawiło, że w ogólnym rozrachunku moje doświadczenia z tym zestawem, a szczególnie Leicą są lekko odmienne, aniżeli Jarka, które opisał w swoim artykule, To właśnie jest piękno różnorodności w fotografii.
Poza tym TTArtisan 100mm F2.8 Bubble Bokeh to konstrukcja bliźniaczo podobna optycznie do wersji M42, którą miałem okazję testować wcześniej i nie będę ukrywał wiedziałem czego się po niej spodziewać. Nie da się ukryć, że bańki, bąbelki, zwał jak zwał, są cudowne, ale chyba wolę bąbelki w szampanie, a bańki w kąpieli, aniżeli na zdjęciach. Oczywiście jest to naprawdę ciekawa wartość estetyczna, która w specyficznych warunkach i przy odpowiednim rozplanowaniu może wnieść nową jakość w naszą fotografię i o tym należy pamiętać.
Pamiętać należy również o tym, iż Leica natywnie nie ma w swojej ofercie obiektywu, który oferuje takie bąbelkowe właściwości jak TTArtisan 100mm F2.8 Bubble Bokeh, ale czy ktoś się dziwi? Ja znając dokonania optyczne inżynierów niemieckiej marki kompletnie się nie dziwię, bo to zupełnie inna charakterystyka i inne wartości, ale można powiedzieć, że TTArtisan świetnie może wypełnić tę lukę na rynku.
Poza fotografowaniem świątecznych iluminacji, które omamiły mnie na kilka chwil to jeszcze udało mi się zaspokoić swoje motoryzacyjne doznania, bo dosłownie wpadłem na Porsche 911 4S w wersji Targa. Po prostu uśmiech od ucha do ucha i kto wie może kiedyś pod moją choinką pojawi się taki resorak dla dużych chłopców.