Obiektywy typu tilt&shift: odświeżający powrót do korzeni

Jednym z paradoksów obecnego etapu fotografii jest to, że mnogość różnych rozwiązań do rejestracji obrazu, od lustrzanek, przez bezlusterkowce, smartfony, drony, po kamerki sportowe, zdolność do adaptowania wszelkiej optyki – nawet tej, której pierwotnym przeznaczeniem wcale nie była fotografia – oraz nieograniczone wręcz możliwości przetwarzania obrazów cyfrowych sprawiły, że pewne narzędzia, niegdyś niezastąpione, pożądane i trudno dostępne stały się niepotrzebne, zapomniane czy też są używane wbrew pierwotnemu przeznaczeniu. Należą do nich obiektywy typu tlit&shift, czyli z pokłonem i przesuwem.

Wymyślone kiedyś głównie dla fotografii architektury do korekcji zbieżności linii pionowych budynków (przesuw) oraz dla fotografii produktowej do manipulacji głębią ostrości (pokłon), w erze cyfrowej zaczęły tracić swój blask i atrakcyjność, bo prostowanie zbieżnych linii stało się możliwe w programach graficznych (aczkolwiek z pewną stratą jakości) – a zresztą oglądając większość obecnie robionych zdjęć architektury można stwierdzić, że mało kto przejmuje się „walącymi się” budynkami traktując przerysowania perspektywiczne jako kreatywny atut; natomiast problem z niedostateczną głębią ostrości rozwiązywany jest przez focus stacking – łączenie w jeden obraz dziesiątek lub setek zdjęć obiektu wykonanych z niewielkimi przesunięciami płaszczyzny ostrości.
W pewnym sensie obiektywy typu tilt&shift służyły do odzyskania naturalności naszego widzenia świata, któremu przeczyło zadzierania obiektywu do góry przy fotografowaniu budynków czy zbyt mała głębia ostrości wynikająca z danej kombinacji ogniskowej i wartości przysłony obiektywu przy fotografowaniu małych obiektów z bliska. Tymczasem teraz obiektywy tego typu są promowane w fotografii mającej wręcz przeciwne zadanie: uzyskania efektu miniatury przy robieniu szerokich ujęć miast, ulic. Do tego używany jest pokłon, sprawiający, że ostrość można odnaleźć tylko na niewielkiej powierzchni kadru. Zresztą najczęściej wcale nie używane są tu prawdziwe obiektywy typu tilt&shift a rozwiązania tańsze, często wykonane chałupniczo, aż po mocowanie jakiegokolwiek obiektywu na plastikowym przegubie, czy „freelensing” w którym trzyma się obiektyw bez żadnego połączenia z bagnetem i rusza nim w dowolną stronę.
 Dlatego mile odświerzające jest użycie prawdziwego obiektywu typu tilt&shift zgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem. Sfotografowanie modelu wykonanego w skali tak, aby wyglądał realistycznie i odtwarzał wygląd rzeczywistości w jednym ujęciu i bez obróbki to odpowiednie wyzwanie dla takiej optyki.
W tym przypadku użyty został pierwszy obiektyw tego typu do lustrzanek małoobrazkowych, Canon FD TS 35 mm f/2,8 S.S.C. na bezlusterkowcu Sony a7R II. Wykorzystane zostały obydwie funkcje obiektywu, zarówno pokłon jak i przesuw. Pierwszy umożliwił kontrolę nad głębią ostrości a drugi uzyskanie odpowiedniej perspektywy bez pochylania lub zadzierania samego aparatu. Mimo, że jest to obiektyw bardzo leciwy (pierwotna konstrukcja pochodzi z marca 1971 roku), ma bardzo dobrą jakość optyczną, przystępną cenę i jest dość mały i lekki a przy tym skonstruowany jak czołg. Niestety nie ma przydatnej możliwości niezależnej zmiany osi pokłonu i przesuwu, które zawsze są ustawione wobec siebie pod kątem 90 stopni, natomiast  cały obiektyw można obracać wokół osi bagnetu z zaskokami co 45 stopni.
 
Kilka ogólnych porad dotyczących fotografowania modeli wykonanych w małej skali obiektywem typu tilt&shift. Po pierwsze należy umieścić model na stole, lub innym podwyższeniu. Po drugie umieścić aparat na statywie. Po trzecie znaleźć punkt widzenia, który odpowiadałby  temu z jakiej wysokości przeciętny człowiek oglądałby rzeczywisty obiekt, któremu model odpowiada, wyregulować nogi i/lub kolumnę centralną statywu tak, aby aparat “widział” model z tego właśnie punktu, a głowicę wypoziomować. Po czwarte, jeśli przy danym punkcie widzenia chcemy zawrzeć w kadrze więcej dołu lub góry kadru, należy posłużyć się funkcją przesuwu w obiektywie i wybrać odpowiadający nam kadr. Po piąte, użyć funkcji pokłonu aby zmaksymalizować głębię ostrości na głównym obiekcie zdjęcia; nieostrość  w tle jest właściwie nieunikniona, ale na szczęście ma uzasadnienie w fotografiach prawdziwych obiektów. Po szóste, najlepiej to wszystko robić w plenerze, aby mieć naturalne oświetlenie i kawałek prawdziwego tła za modelem.

Tekst i zdjęcia Jarosław Brzeziński

Selfie_jarek_brzezinski

Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Artykuły: 2105

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *