Czy to moja Alpha i Omega? – Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2
Gdy obiektyw ten pojawił się na rynku to od razu stał się obiektem mojego pożądania. Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 to szkiełko, o którego przetestowaniu marzyłem od bardzo dawna, ale nasze drogi niestety nie miały okazji nigdy się przeciąć, aż do teraz, a gdy to się w końcu wydarzyło to jest mi bardzo przykro, że stało się to tak późno.
Jest mi smutno jeszcze z kilku innych powodów. Między innymi smuci mnie też fakt, że Carl Zeiss wziął rozbrat z systemem Sony E i nie będzie więcej optyki z charakterystycznym niebieskim logo producenta na tubusie obiektywu, a plastyka i ostrość osiągana także za pomocą soczewek T* pozostanie tylko wspomnieniem. Zrobiło się trochę nostalgicznie, ale właśnie tak patrzę na to szkło. Szkło, w którym w 2020 roku, gdy wchodziło na rynek upatrywałem idealnego sprzętu do zadań wszelakich. Czy po tych latach nadal tak na niego spojrzę? Sprawdźmy to.
Zacznijmy w ogóle od tego dla kogo taka ogniskowa jak 40mm sprawdzi się idealnie. Podobnież jest to ogniskowa, która najbardziej odpowiada temu co widzi ludzkie oko, ale słyszałem już to samo z ust wielu różnych profesjonalnych fotografów o 35mm oraz 50mm i dziś uważam, że każdy po prostu widzi inaczej i nie można tego generalizować.
Jak wspomniałem poszukiwałem szkła, które mogłoby być przyklejone do mojego aparatu przez 90% czasu. Fotografowałem wtedy dużo sytuacji ulicznych, ale także realizowałem reportaże z wydarzeń, gdzie miałem nieograniczony dostęp do przestrzeni, ale ani 35mm, ani 50mm nie dawały mi możliwości fotografowania detalu tak jak bym chciał. 35mm było nie do końca dobre do bliskiego portretu, a 50mm było za wąskie do planów ogólnych. Tu pojawił się Flektogon 35mm F2.4, który dal mi możliwość fotografowania detalu, ale nadal było to szkło szerokie i nie zawsze złapanie ostrości było tak proste. Poza tym nie chciałem wiecznie zmieniać obiektywów, a dysponowałem wtedy jednym body.
To właśnie wtedy pojawił się on… Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 na którego mocno zachorowałem, jednak z różnych względów odpuściłem temat i postawiłem na obiektyw Sigma A 35mm F1.2 DG DN ART Sony E-mount, który kupiłem, a jakże w firmie dla której teraz pracuję, czyli oczywiście InterFoto.eu. Na szczęście w końcu dzięki pracy przyszedł czas na test Zeiss’a, do którego serdecznie was zapraszam.
Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 to konstrukcja, która w kwestii wykonania może się podobać chodź nie musi. Mi wygląd obiektywu zawsze przypominał jakąś wyjątkową odmianę krzyżówki tulipana z lilią z racji faktu, iż na końcu tubusu obiektyw odrobinę się rozszerza, co nadaje mu swego rodzaju kielichowaty kształt. Równie dobrze skojarzenie z kieliszkiem na wino lub szampana, także byłoby na miejscu.
Sam tubus wykonany jest z dobrej jakości, przyjemnego chłodnego metalu, a pierścień ostrości pokryty charakterystyczną dla linii Batis gumą, która wydaje się być trwała, lecz nigdy nie wiesz co stanie się po dłuższym czasie użytkowania z tego typu materiałem. Dodatkowo obiektyw jest uszczelniany i odporny na pył i zachlapania. Jedyny przycisk jaki na nim występuje to przełącznik skali ostrości, z którego raczej z reguły jako tradycjonalista nie korzystam.
Ogólne wrażenia z użytkowania obiektywu Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 są jak najbardziej pozytywne i wszystkie nastawy chodzą bardzo przyjemnie, a samo dotykanie i obcowanie z nim z pewnością wskazuje na sprzęt klasy premium. Szczególnie też dlatego, że obiektyw wyposażono w ekran OLED, który wyświetla informacje o odległości ostrzenia oraz zakres głębi ostrości, co może być szczególnie przydatne w niesprzyjających warunkach oświetleniowych. Tylko ten gumowy pierścień…
Co zaś tyczy się pracy autofokusa to muszę przyznać, że nawet na leciwym już i nie najlepszym pod tym względem Sony A7R II było wybitnie dobrze. Skąd wybór akurat tego sprzętu? Prosta sprawa! W czasie, gdy Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 wchodził na rynek właśnie tym sprzętem robiłem zdjęcia zatem pomyślałem, że będzie to taki kolejny element nawiązania, a jeśli obiektyw działa wybitnie na starszym sprzęcie to na nowszym dostanie jeszcze dodatkowego kopa.
To zaś co wyróżnia obiektyw Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 na tle konkurencji jest odległość ostrzenia, która wynosi 24 centymetry i pozwala to uzyskać całkiem satysfakcjonujące zbliżenia, ale oczywiście daleko tutaj do poziomu obiektywów macro. Jednakże w szkle, które ma być uniwersalnym sprzętem z pewnością taka właściwość jest mile widziana. Niestety jedną rzeczą wartą odnotowania, a która działa na minus tego szkła jest fakt, że przy fotografowaniu z bliskiej odległości obiektyw z automatu się przymyka i nie można nic z tym zrobić. Przejawia się to specyficznym wyglądem drugiego planu, a szczególnie, gdy występują tam światła, bo zamiast idealnego okrągłego bokeh dostajemy fikuśne 8-kąty.
W kwestii ostrości jest przyzwoicie i Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 absolutnie nie ma się czego wstydzić. Oczywiście nie jest to poziom Sigmy, linii G-Master, ale na pewno usatysfakcjonuje wielu użytkowników. To co mi najmocniej rzuciło się w oczy to całkiem spore aberracje, ale jedno kliknięcie w programie Lightroom i problem znika. W kwestii winiety jest podobnie. Akurat ja bardzo ją lubię i mi ona nie przeszkadza. Oczywiście mówię tu o wartościach uzyskanych przy w pełni otwartym obiektywie, bo gdy domkniemy go odrobinę do np. F2.8 to okazuje się, że wszelkie wady stają się marginalne, a ostrość wybitna.
Reasumując obiektyw Zeiss Batis Distagon CF 40mm F2 to nadal sprzęt, z którym można jechać grubo po bandzie i się nie zatrzymywać. Niestety w dzisiejszych czasach, gdybym dalej fotografował Sony i zajmował się fotografią stricte komercyjnie to z pocałowaniem ręki wybrałbym obiektywy pokroju Sigma A 50mm F1.4 DG DN ART Sony E-mount lub Sony FE 50mm F1.2 GM, bo choć Zeiss potrafi zaczarować rzeczywistość to konkurencja poszła do przodu i oferuje dużo więcej w całkiem przyjemnej półce cenowej. Oczywiście charakter tych szkieł jest zupełnie różny i każde z nich przewagę zyska w innych kategoriach, ale na dzień dzisiejszy Zeiss nie byłby moim pierwszym wyborem.