Niedawne premiery optyki Canon RF: myszy i ludzie

9 lipca Canon poprowadził w Internecie na żywo strumieniowane wydarzenie, które firma nazwała „największą premierą produktową w historii”. Zapowiedzi były szumne, napięcie stopniowano poprzez wyświetlanie licznika sekund upływających do „wielkiego wybuchu” i wreszcie zasypano nas prawdziwą lawiną nowych produktów dla systemu pełnoklatkowych bezlusterkowców Canon RF. Pojawiły się dwa aparaty, cztery obiektywy i dwa telekonwertery. Upłynęło kilka tygodni, kurz opadł i można sobie pozwolić na subiektywne oceny po premierze nowego sprzętu Canona. Podkreślam subiektywizm, wynikający z mojego własnego, ponad 30 letniego funkcjonowania w roli obserwatora i komentatora rynku sprzętu fotograficznego. Gdy tę podróż zaczynałem, w Polsce trudno było dostać nawet Zenita 12XP a Praktica MTL5 była osiągalnym tylko dla nielicznych wybrańców wzorem nowoczesności i doskonałości. Od czasu, gdy najnowszy sprzęt japoński zaczął przesączać się drobną strużką a potem wlewać szeroką falą do Polski, miałem do czynienia z większością nowych produktów na rynku, Mój komentarz ominie na razie aparaty, czyli modele EOS R5 i R6, a skupi się na nowościach obiektywowych. O aparatach na razie mogę powiedzieć z pewnością to, że ich talent do przegrzewania się znacznie podkopuje znakomite możliwości w zakresie filmowania.

Canon-RF-85mm-F2-Macro-IS-STM

Weźmy najpierw na warsztat model Canon RF 85 mm f/2 Macro IS STM: niby wszystko się zgadza bo mamy tańszą alternatywę dla znakomitego Canona RF 85 mm f/1,2L (i jego jeszcze lepszej wersji DS), który w obydwu wersjach ma ceny bliższe temu do czego nas przyzwyczaiła Leica, niż Canon w systemie lustrzanek EF. Ale jak na jasność f/2, Canon RF 85 mm f/2 Macro IS STM nie jest ani mały ani lekki; ktoś powie: ale to dlatego, że jest to obiektyw makro, a one z powodu szerszego zakresu ostrzenia i większego wyciągu muszą być większe i cięższe. Ja na to odpowiem, że Canon naciągnął terminologię używając słowa Macro w nazwie obiektywu; makrofotografia to odwzorowanie obiektu w wielkości co najmniej naturalnej, czyli 1:1. Canon RF 85 mm f/2 Macro IS STM daje maksymalną skalę odwzorowania 1:2 (czyli powiększenie 0,5x) zatem formalnie nie jest obiektywem makro. Ktoś powie, że wiele firm tak robi, a ja odpowiem że tak duża firma o tak znakomitej historii powinna dawać przykład i równać do najlepszych. Ponadto obiektyw nie ma uszczelnień a jakość wykonania jest bardzo przeciętna. Ani to mała, lekka potretówka, ani prawdziwy makroobiektyw, ani sprzęt do pracy w trudnych warunkach. Słowem: ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.

Canon-RF-100-500mm-F4.5-7.1L-IS-USM

A teraz coś znacznie ciekawszego i w sumie bardziej udanego: Canon RF 100-500 mm f/4,5-7,1L IS USM. Obiektyw ma świetny zakres ogniskowych, niewiele przy tym różniąc się gabarytami od zoomów o zakresie 100-400 mm, więc pod tym względem Canon się spisał. Moje zastrzeżenie numer jeden to fakt, że f/7,1 przy najdłuższych ogniskowych to trochę ciemno. Wiem, że najnowsze bezlusterkowce pod względem szumów dobrze sobie radzą w wyższych zakresach ekwiwalentów ISO, więc gorszą jasność można zrekompensować „podbiciem ISO”, a i system autofokus najnowszych aparatów systemu Canon R nieźle sobie radzi po mocnym przymknięciu obiektywu, ale fakt pozostaje faktem że AF zwalnia, gdy obiektyw jest ciemny. Również rozmycie nieostrości jest mniej atrakcyjne a ponadto ze względu na to, że dyfrakcja w pełnoklatkowych bezlusterkowcach Canon zaczyna działać na niekorzyść jakości obrazu już przy f/11, mamy do wyboru przy ogniskowej 500 mm tylko około półtorej działki użytecznej przysłony. Druga kwestia: naprawdę zacząłem zachodzić w głowę, co sobie myśleli inżynierowie Canona gdy przeczytałem o kompatybilności z nowymi telekonwerterami Canon RF 1,4x i 2x. Fizycznie można je zamocować z tyłu Canona RF 100-500 mm f/4,5-7,1L IS USM przy ustawieniu ogniskowych w zakresie od 300 mm do 500 mm. OK, rozumiem, że wystający przód konwertera kolidowałby z tylną soczewką obiektywu przy krótszych ogniskowych ponieważ jest to optyka bez wewnętrznego zoomowania, co oznacza że zmienia długość – a przy tym położenie tylnej soczewki – przy zmianie ogniskowej. Niemniej jednak ma to poważne konsekwencje jeśli chodzi o wygodę użytkowania kombinacji Canona RF 100-500 mm f/4,5-7,1L IS USM z telekonwerterami. Otóż takie rozwiązanie powoduje, że tracimy jedną z zalet tego obiektywu, czyli znaczne zmniejszenie jego długości przy najkrótszej ogniskowej, co ułatwia zmieszczenie obiektywu w małej torbie na czas transportu. Tubus obiektywu z założonym konwerterem nie da się skrócić do transportu; aby to zrobić trzeba za każdym razem zdjąć konwerter. Tym samym mamy typowe błędne koło: zaleta obiektywu zmieniającego rozmiary przy zoomowaniu polegająca na możliwości znacznego skrócenia długości na czas transportu powoduje, że po założeniu telekonwertera staje się wadą uniemożliwiająca wykorzystanie tejże zalety.

Canon-600mm-f11-800mm-f11

I wreszcie dwa największe dziwolągi wśród obiektywowych nowinek Canona: Canon RF 600 mm f/11 i Canon RF 800 mm f/11 IS STM. Doskonale wiem jaka jest idea stojąca za ich konstrukcją – mają odebrać argument osobom wybierającym systemy mikro cztery trzecie, które oferują obiektywy o długim ekwiwalencie ogniskowej przy małych gabarytach (jasności f/11 na pełnej klatce odpowiada mniej więcej f/5,6 na matrycy MFT więc według standardów systemu mikro cztery trzecie nowe obiektywy Canona nie są wcale takie ciemne). Pozostawienie jednego otworu przysłony ma sens o tyle, że na pełnej klatce i tak f/11 jest graniczną wartością przysłony poza którą ostrość zaczyna spadać z powodu dyfrakcji. Niemniej jednak dostajemy do wyboru każdy otwór przysłony pod warunkiem, że jest to f/11, a to zaczyna przypominać brak wyboru typowy dla obiektywów lustrzanych. Oczywiście dzięki użyciu optyki dyfrakcyjnej dostajemy teleobiektywy znacznie tańsze, mniejsze i lżejsze niż teleobiektywy do systemu Canon EF. Ale przy f/11 i tak długich ogniskowych trzeba naprawdę bardzo dużo światła, żeby ostro zarejestrować na przykład lecące ptaki, które stanowią jeden z obiektów zdjęć wykonywanych optyką o ogniskowej 600 czy 800 mm. Canon EF 600 mm ma jasność f/4, a to spora różnica wobec f/11, bo aż 3EV. Cała idea trochę przypomina mi ciemne teleobiektywy robione kiedyś przez firmę Novoflex. Zawodowcy i tak użyją jaśniejszych teleobiektywów, a amatorom może zabraknąć wiedzy i umiejętności technicznych, aby wykorzystać teoretyczne zalety nowych teleobiektywów. Uważam, że obydwie konstrukcje podzielą los starych Novoflexów i zapotrzebowanie na nie będzie znikome, a nieliczne wyprodukowane egzemplarze będą w przyszłości gromadzić kurz na tylnych półkach komisów fotograficznych.

Cóż, skoro góra urodziła mysz, a właściwie myszy, można się zastanawiać jacy ludzie będą chcieli się tymi myszkami pobawić. A może się mylę i użytkownicy systemu Canon RF zaprzeczą moim słowom głosując swoimi portfelami za nowościami firmy? Czas pokaże a zważywszy na zapaść branży sprzętu fotograficznego i moje najgorętsze życzenia żeby z niej wyszła, nie wiem czy zamiast mieć rację nie wolałbym się mylić.

Selfie_jarek_brzezinski

Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Artykuły: 2105

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *