Sigma 135mm F1.4 DG HSM Art i Panasonic S1 – portretowa bestia z charakterem i kaprysami

Kiedy w długi weekend listopadowy wpadła w moje ręce Sigma 135mm F1.4 DG HSM Art w mocowaniu L-Mount, nie było czasu na studyjne testy. Jedynym rozsądnym planem było zabranie jej na żywioł – obchody Dnia Niepodległości w Sulejówku, z paradą motocykli, samochodów i tłumem ludzi w biało-czerwonych barwach. W zestawie z obiektywem Sigma 135 mm F1.4 DG Art L-Mount zabrałem pełnoklatkowego bezlusterkowca Panasonic S1.

Budowa i ergonomia
Sigma 135 mm F1.4 Art to kawał szkła. Fizycznie imponująca, ciężka (ponad 1,1 kg) i solidnie wykonana. Cały korpus to metal i wysokiej jakości tworzywa – czuć, że to sprzęt klasy premium. Pierścień ostrości chodzi z idealnym oporem, bardzo precyzyjnie, a bagnet L-Mount trzyma się korpusu jak zespawany.

Mimo masy, ergonomia na S1 jest zaskakująco dobra – korpus Panasonica świetnie balansuje z dużymi obiektywami, a głęboki grip pozwala na komfortowe trzymanie nawet przy dłuższej sesji. To zestaw, który wręcz zachęca do „portretów na dystans” – tam, gdzie 85 mm już za krótko, a 200 mm za daleko emocjonalnie.

Walory optyczne – obraz jak z marzenia
Optycznie Sigma 135 mm F1.4 DG Art to jedna z najlepszych konstrukcji w całym systemie L-Mount.
Już przy pełnym otworze przysłony ostrość centralna jest imponująca, a przy F2.0–F2.8 obraz staje się krystaliczny na całym kadrze.

Bokeh – miękki, kremowy, o bardzo naturalnym przejściu tonalnym. Tło znika jak przez mgłę, bez nerwowości i z typową dla serii Art „filmową” plastyką. W połączeniu z dużą matrycą Panasonica S1 daje to efekt głębi i separacji, który po prostu uzależnia.
Aberracje? Minimalne. Winieta? Obecna, ale przyjemna wizualnie.
Na obchodach w Sulejówku obiektyw poradził sobie świetnie w kiepskim świetle; dzień był po prostu szaro-bury.

Autofokus – pięta achillesowa na S1
I tu niestety dochodzimy do słabego punktu testu.
Mimo wgrania najnowszego firmware zarówno dla korpusu Panasonic S1, jak i samej Sigmy 135 mm, autofokus nie współpracował idealnie.
W trybie ciągłym często pulsował, szukając kontrastu, szczególnie przy zdjęciach w ruchu (motoparada, flagi, przemieszczające się sylwetki).

W portrecie dało się to jeszcze obejść, ale dynamiczne sytuacje wymagały czasem ręcznego ostrzenia.
Dobrze, że pierścień MF w Sigmie to poezja – precyzyjny, liniowy i bardzo responsywny.
Niemniej jednak – szkoda, bo potencjał optyczny jest ogromny, a problemy z AF po prostu psują zabawę.

Wrażenia końcowe
Sigma 135 mm F1.4 DG HSM Art to obiektyw, który zachwyca obrazem – jego plastyka, separacja planów i charakter to absolutny top w świecie portretowych tele.
Na Panasonic S1 pokazuje pełnię swojego potencjału optycznego, ale… nie w pełni elektronicznego.

Jeśli Sigma i Panasonic dopracują współpracę systemową, będzie to duet idealny.
Na razie to raczej historia o pięknej bestii, która wymaga cierpliwości, znajomości sprzętu i gotowości na manualną interwencję.
Ale gdy wszystko zaskoczy – rezultaty wynagradzają wszelkie niedogodności.

Galeria zdjęć zmniejszonych do 2000 pikseli na dłuższym boku
Sprawdź Sigmę 135mm f/1.4 DG HSM Art w InterFoto.eu
Jeśli szukasz portretowego szkła o wyjątkowej plastyce i charakterze, zajrzyj do naszego sklepu:
👉 Sigma 135mm f/1.4 DG HSM Art (L-Mount) – sprawdź dostępność i cenę
























