Mamiya 7 – czy to najlepszy aparat analogowy?

Co to jest aparat idealny? Czy takie mityczne stworzenie w ogólne istnieje? Czy ma rację bytu? A może taki twór już jest na rynku od bardzo dawna, a tylko my zamykamy oczy i nie patrzymy wystarczająco szeroko? Na te i wiele innych pytań będę starał się odpowiedzieć w materiale, do którego napisania zainspirowała mnie Mamiya 7.
Wielu z Nas od lat goni niewidzialnego króliczka w poszukiwaniu aparatu, który sprawi, że żaden inny sprzęt już nigdy nie będzie nam potrzebny, a w naszych odwiecznych poszukiwaniach trafiamy w bardzo różne dziwne regiony, a w głowie pojawiają się nowe idee i pomysły. Niektórzy całe życie spędzają na szukaniu cyfrowego ideału, a inni bardzo szybko odkrywają w analogu właśnie bezpieczną przystań dla zapędów w kwestii ogromnej dynamiki tonalnej i niespotykanych kolorów i tak właśnie zaczyna się kolejna podróż przez świat aparatów i marek, które dziś już często nie istnieją.

Analog to zupełnie inny świat, w którym w poszukiwaniu jakości wychodzimy poza mały obrazek, czy jak to dumnie nazwali producenci aparatów cyfrowych pełną klatkę. Jak wiemy fizyki póki co nie da się oszukać i w kwestii fotografii wielkość ma kolosalne znaczenie, bo ilość detalu porównując klasyczne negatywy 24x36mm z chociażby pierwszym z brzegu 6×6 cm dostrzegamy kolosalną różnicę. Celowo pomijam tutaj format 6 x 4.5 cm, bo ten dla mnie nigdy nie był niczym co jakoś mocno miałem okazję praktykować, więc nie chce mówić o czymś o czym nie mam pojęcia.
W poszukiwaniu jakości oczywiście możemy iść jeszcze dalej i podkochiwać się w formatach 4×5 cala czy jeszcze większych 8×10, 13×18, a i pewnie da się iść jeszcze wyżej, a ograniczenie stanowią środki materialne i dostępność materiałów światłoczułych. Sam mam na koncie wykonanie negatywu w formacie 50 x 40 cm, co do tej pory rozpamiętuje jako niewyobrażalną przyjemność i unikatową okazję do pracy z niewyobrażalnym sprzętem, ale może o tym napiszę wam innym razem, a może nigdy.

Jednakże wracając do meritum nawet teraz tj. w dobie renesansu fotografii klasycznej niewielu jest takich, którzy wyruszają w podróż powyżej średniego-formatu, więc na nim się dzisiaj skupię. Ten segment sprzętu oferuję ogrom różnych podejść i różnych zwariowanych konstrukcji, więc nie zawsze łatwo jest się w tym wszystkim odnaleźć. Mamy hipotetycznie studyjne sprzęty 6x6cm, pokroju niedawno używanego przeze mnie Hasselblada 503 CW, mamy też wybitnie malarskie portretówki z ich przerośniętymi lustrzankami w postaci Pentax’a 67 II, mamy ogromne niczym wyjęte z teksańskiej prerii Fuji GW690 z zafixowaną optyką, mamy lustrzanki dwuobiektywowe a’la Vivian Maier, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim dumnie wyprostowana stoi Mamiya 7 – wyjątkowo kompaktowy analogowy dalmierz.
Co takiego mogłoby postawić aparat Mamiya 7 na piedestale i sprawić, że powiem śmiało „Tak, to jest najlepszy aparat analogowy!”? Przede wszystkim kompaktowe rozmiary, które oferuje, bo w tej klasie sprzętu bardziej poręcznego, mimo szczerych chęci po prostu nie znalazłem. Mamiya 7 w dłoni leży po prostu wybitnie, a biorąc pod uwagę jaki format filmu znajduje się w jej wnętrzu jest to jeszcze bardziej imponujące. Oczywiście uzyskać to udało się poprzez kilka odpowiednio cwanych ruchów, o których za chwilę.

Przede wszystkim ten analogowy „kieszonkowy” sprzęt jest dalmierzem. Pomyślmy chwilę co to oznacza dla nas fotografujących. Przede wszystkim brak komory lustra, co znacznie redukuje wagę, ale powoduje, że na fotografowany świat patrzymy przez okienko, które nie odzwierciedla idealnie tego co widzi nasz obiektyw, o czym musimy pamiętać, szczególnie w sytuacji, gdy fotografujemy obiekty znajdujące się blisko nas.

Skoro zaś o obiektywie mowa to tutaj również mamy do czynienia z konstrukcją bardzo charakterystyczną, gdyż aparat w celach redukcji rozmiaru został pomyślany tak, by przenieść mechanizm migawki do obiektywu. Zatem każdy z systemowych obiektywów wyposażony jest w tak zwaną leaf shutter, co skutkuje znacznym skomplikowanym budowy samego obiektywu, oszczędzeniu na wadze samego aparatu, redukcji drgań podczas fotografowania, cichemu wyzwalaniu migawki, ale także możliwości synchronizacji z błyskiem na każdym czasie ekspozycji.

Jednakże nie wszystko złoto co się świeci i taka konstrukcja ma swoje wady. Mianowicie, co dla niektórych fotografów będzie wykluczające, dalmierz sprawia, że nie widzimy dokładnie tego co fotografujemy i niejednokrotnie możemy się miło, bądź niemiło zaskoczyć. Zatem gdzieś z tyłu głowy warto pamiętać o korekcie efektu paralaksy, szczególnie przy fotografowaniu blisko znajdujących się obiektów, a mówiąc blisko mam na myśli odległość 1 metra, bo bliżej z obiektywem 80mm F4 po prostu podejść się nie da, No i skoro o szkłach mowa to niestety wszystkie będą ciemne, bo F4 niestety nie jest wartością, która powoduje opad szczęki.

W ramach testu pozwoliłem sobie na wrzucenie do tego aparatu filmu, o którym mogę powiedzieć, że dziś jest z pewnością uznawany za jeden z najlepszych i najbardziej kultowy Kodak Portra 400 120. Nie przepadam do końca za kolorem i jedno ze zdjęć pozwoliłem sobie zmienić na b&w w programie Lightroom, ale czasem trzeba pobawić czymś całkowicie innym, żeby stworzyć nowe klimaty i na nowo zainspirować się do dalszego działania. Oczywiście pogoda tego dnia okazała się być o dziwo bardziej na ISO 100, ale no cóż zdarza się i tak.
Jednak rezultaty, które udało się osiągnąć, co prawda często domykając szkło do wartości nawet F11 są fenomenalne i powodują uśmiech od ucha do ucha!
Galeria zdjęć z aparatu Mamiya 7









Reasumując Mamiya 7 to sprzęt idealny do reportażu, dokumentu, ale niestety słabo się sprawdzi tam gdzie potrzebna jest wyjątkowa precyzja w kadrowaniu. Od biedy sprawdzi się także w prostym portrecie, czy pracy z lampami błyskowymi w studio. Od biedy oczywiście należy wziąć w cudzysłów, bo sprzęt do tanich nie należy, aczkolwiek osobiście jestem w stanie uzasadnić sobie jego wysoką cenę – płacimy za jakość i unikatowość, bo na ryku tych aparatów będzie ubywać, a nikt póki co nie kwapi się, by wyjść z inicjatywą stworzenia nowej konstrukcji średnio-formatowej.