Legendy dostają nowe życie – Pentax 105mm F2.4 SMC
Obiektyw Pentax 105mm F2.4 SMC znają wszyscy Ci którzy swego czasu mieli przyjemność liznąć trochę tematu średnio-formatowe fotografii analogowej. Obiektyw ten należy do systemu Pentax 6×7 i niech za najlepszą rekomendację posłuży fakt, iż tylko dla tego jednego obiektywu ludzie potrafili przerzucać się na Pentaxa 67.
Latami obiektyw ten obrastał legendą jednego z najlepszych szkieł w całym świecie średnio-formatowych szklarni stałoogniskowych w tak zwanym zakresie „standardowym”. W gwoli wyjaśnienia określenie „obiektyw standardowy” pojawiło się w czasach małego obrazka (dzisiejszej pełnej klatki) i oznaczało obiektyw w zakresie 40-55mm, którego właściwości pozwalały na zachowanie naturalnej, neutralnej perspektywy, a pole widzenia pokrywało przestrzeń, w której człowiek widzi ostro. Poza tym kiedyś standardowo do lustrzanek małoobrazkowych dołączano obiektywy właśnie w okolicach ogniskowej 50mm, także utarło się by o obiektywach właśnie z tego zakresu mówić standardowe.
Zatem używając obiektywu Pentax 105mm F2.4 SMC na pełnej klatce obiektyw ten będzie zachowywał się jak krótki teleobiektyw o ogniskowej właśnie 105mm, a gdy będzie on podpięty do aparatu obsługującego negatyw o wymiarach 6cm x 7cm to będzie on klasycznym standardem z racji przelicznika 0.5.
Jednakże wracając do bohatera dzisiejszego artykułu, a mianowicie obiektywu Pentax 105mm F2.4 SMC to nie mogłem się doczekać momentu, w którym będę miał okazje pobawić się tym szkiełkiem na cyfrowym sensorze FujiFilm GFX’a, a gdy okazało się, że do firmy trafił GFX 100 to tylko czekałem na odpowiedni moment, żeby zobaczyć jak moje ulubione „analogowe” szkło sprawdza się na matrycy 44mm x 33mm. W tym wypadku umowny przelicznik ogniskowej (ogniskowa x 0.79) wskazywałby na prace obiektywem o kącie widzenia odpowiadającym obiektywowi o ogniskowej 82.95mm, więc można powiedzieć taka klasyczna portretówka, zatem nie mogło być inaczej jak portretowo.
A to jest przestrzeń, gdzie Pentax 105mm F2.4 SMC bryluje i zawsze brylował. Na początku, gdy używałem częściej swojego Pentaxa 6×7 to uwielbiałem miękkość, ostrość i zadziorność w rozmyciach jaką dawało mi to szkiełko. Dzięki adapterowi od K&F Concept udało się pięknie przenieść te osiągi na kanwę cyfrowej fotografii i połączyć ten obiektyw z napchanym technologią FUJIFILM GFX’em 100.
Żyjemy w idealnych czasach, które pozwalają na adaptowanie starych analogowych szkiełek do nowoczesnych konstrukcji. Swego czasu korzystając z Pentax 105mm F2.4 SMC musiałem czasem bardzo mocno walczyć, by uzyskać pożądane rezultaty, gdyż margines błędu pozostawał bardzo niewielki, a dla mnie wręcz nie istniał i musiało być Idealnie. Dziś podpinając to szkło pod bezlusterkowca mamy dostęp do setek udogodnień czy to w postaci focus peakingu, czy wielokrotnego powiększenia przestrzeni, na którą pada ostrość, byśmy mogli znaleźć ten idealny punkt, tak zwany sweet spot, gdzie to szkło pokazuje pazur i jest najostrzejsze.
Używając GFX’a 100 zauważyłem, że może to być naprawdę proste i przyjemne odczucie, a napewno dużo łatwiejsze, niż w erze analogowej. Ogromny wizjer elektroniczny naprawdę potrafi ze ślepca uczynić wizjonera, a mi ten GFX’owy bardzo przypadł do gustu i wręcz nie mogłem od niego oderwać wzroku.
Generalnie Pentax 105mm F2.4 SMC to bardzo ostre szkło już od pełnej dziury i nie da się ukryć, że jest to ten rodzaj bardzo przyjemnej ostrości. Nie jest ona idealnie sterylna, laboratoryjna, ale ma swój przyjemny miękki charakter. Ponad to przejście od ostrości do nieostrości jest bardzo delikatne i cudownie satysfakcjonujące. Rozmycia zaś w wyjątkowy sposób potrafią odciąć obiekt, a jednocześnie ubogacić kadr o wyjątkowe kocie oczka szczególnie, gdy w tle znajdują się małe, punktowe, źródła światła. Praca pod światło również nie jest problemem, a wręcz przeciwnie, gdyż ostrość pozostaje zachowana, a flary w kreatywny sposób można wykorzystać.
Za taki wygląd obrazka odpowiada 6 elementów optycznych rozmieszczonych w 5-ciu grupach, które dodatkowo zostały pokryte specjalnymi, legendarnymi powłokami, które Pentax określa jako Super Multi Coated, w skrócie SMC właśnie. Mimo usilnej chęci to nie udało mi się domknąć obiektywu, ani razu do wartości większej, niż F4, ale gwarantuje, że 9-ciolistkowa przysłona pozwoli nadal zachować przyjemny i gładki efekt rozmycia.
Reasumując zestaw ten uważam za poniekąd spełnienie moich fotograficznych zboczeń o nieziemskiej ilości detali i cudownym obrazku. Nadal oczywiście będę się zastanawiał na co mi byłyby mi te milijony pikseli, które ma do zaoferowania GFX 100 i o ile swojego prywatnego egzemplarza obiektywu Pentax 105mm F2.4 SMC nie sprzedam nigdy to co do samego aparatu zdecydowanie jest mi daleko do powiedzenia by był on dla mnie sprzętem idealnym. Chyba nadal pozostaje mi próbować, testować i czekać na dzień, gdy w końcu wpadnie w moje rączki coś czego już nie wypuszczę przez długi czas.