Jak radzi sobie TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E na Sony A6600?
Obiektyw TTArtisan AF 27mm F2.8 miałem okazję poznać już wcześniej, gdy trafił w moje ręce na tamte czasy w nowym mocowaniu do Nikona Z o czym więcej możecie przeczytać tutaj. Jak dobrze pamiętam wtedy dopiero zaczynała się w Polsce wiosna, a ja akurat trafiłem na okres szarych i ponurych dni spacerując z tym obiektywem. Tym razem TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E trafił w moje ręce, gdy lato powoli się już kończy, a ja wraz z nim mamy okazję złapać ostatnie promienie słońca i sprawdzić jak w takiej scenerii odnajdzie się to szkiełko.
Przede wszystkim zacząłem od wyboru jakiegoś ciekawego body, a jako że na rynku pojawił się długo oczekiwany Sony A6700 to ja oczywiście wybrałem generację wstecz i chwyciłem za Sony A6600, gdyż to body jak to się mówi uleżało się już na rynku i zdecydowanie więcej osób miało je w rękach i miało do niego dostęp.
Co jest dla mnie zdecydowanie największym plusem to miniaturowość tego zestawu i jego kompaktowość. Byłem w stanie wrzucić sobie szkiełko TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E podpięte pod body do mojej bocznej kieszeni spodni cargo i w dalszym ciągu mieć tam przestrzeń i nie bać się. że ten duet poobija mi kolano. Obiektyw niestety wykonany jest z plastiku. Co prawda jest to dobrej jakości plastik, ale niestety nie jest to najbardziej trwały materiał pod słońcem.
W każdym razie TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E to naprawdę miniaturowy obiektyw i z powodzeniem można wrzucić go do kieszeni i nawet o nim zapomnieć, bo jest tak mały i leciutki. Jednocześnie nie zapomniano o pierścieniu zmiany przysłony, który chociaż bardzo lubię mieć fizyczny to tutaj nie owijając w bawełnę nie korzystało mi się z niego najprzyjemniej, chociaż raz ustawiając daną wartość możemy być pewni, że zostanie ona na stałe w tej samej pozycji.
Przechodząc do samej funkcjonalności obiektywu to zastanawiałem się jak się sprawdzi to małe cudo w kwestii pracy autofokusa, z której aparaty Sony są tak mocno znane i przez co w dużej mierze są tak chętnie wybieranymi sprzętami do pracy reporterskiej. Tutaj przyszedł szok i zdziwienie, bo poza kilkoma sytuacjami z mocnym światłem kontrującym to obiektyw bardzo sprawnie działał i był w stanie na luzie podążać za okiem czy śledzić inne obiekty, także jak za kwotę 899 zł jest fenomentalnie.
Sprawę ponownie trochę pogorszył pierścień manualnego ustawiania ostrości, ale no cóż mając AF trzeba będzie po prostu się do niego przyzwyczaić i tylko okazjonalnie korzystać z manualnego ostrzenia.
Co do jakości optycznej to obiektyw nie jest niczym wybitnym, a raczej powiedziałbym, że w kwestii ostrości to raczej przeciętniak, chociaż z potencjałem, ale żyletką TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E zdecydowanie nie jest. To co kłuje w oczy najbardziej to przeogromna winieta i chociaż osobiście jestem fanem naturalnej winiety obiektywów i kreatywnego jej wykorzystania to tutaj jest jej jak na mój gust odrobinę zbyt dużo. Poza tym aberracje chromatyczne występują nawet do wartości F8, ale to już chyba taka natura.
Warto wspomnieć, że obiektyw naprawdę całkiem ładnie rysuje i rozmycia, które udało mi się za jego pomocą uzyskać są na naprawdę wysokim poziomie. Powiedziałbym nawet, że wiele konstrukcji z wyższej półki mogłoby się powstydzić. Bokeh naprawdę jest całkiem przyjemny i potrafi ładnie odciąć temat od tła oczywiście pod warunkiem, że będziemy odpowiednio blisko.
Teraz gwóźdź programu, a mianowicie kontrola pracy pod światło! TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E przeogromnie i barwnie flaruje co jedni mogą uznać za zaletę, a inni za wadę. Osobiście jestem zdania, że w odpowiedni sposób użyte takie artefakty są czymś co może w kreatywny sposób wzbogacić zdjęcie i w przypadku tego obiektywu tak się zdecydowanie dzieje. Oczywiście obiektyw gubi wtedy odrobinę ostrości lecz nie na tyle by w czymś to mogło przeszkadzać.
Galeria zdjęć 1:1 z obiektywu TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E i body Sony A6600
Reasumując TTArtisan AF 27mm F2.8 Sony E to obiektyw, który z powodzeniem może przydać się każdemu poszukującemu prostego nieskomplikowanego szkła do codziennych spacerów, foto-turystyki, a nawet uwieczniania rodzinnych spotkań w postaci pięknych reportażowych kadrów. Zaś jeśli ktoś ma również odrobinę artystycznego zacięcia to jego charakterystyka w postaci mocnej flary i ciekawego rozmycia sprawi, że może to być idealny obiektyw wyposażony w autofocus dla ambitnego początkującego adepta fotografii.