FujiFilm X-Pro4 – jak ignorować własnych fanów i się tym nie przejmować…

Ile już czekamy? Kilka lat przeszło… Ile razy już kręciliśmy nosem i zacieraliśmy dłonie w nadziei na to, że może nowy GFX100RF okaże się remedium dla braku następcy fantastycznie przyjętego wśród „uliczników” Fujifilm X-Pro3. Ten wpis to apel. Apel do producentów, by słuchali swoich konsumentów na wszystkich płaszczyznach, a nie tylko liczyli tabelki w Excelach i szykowali nam kolejne zapchaj dziurki, symulacje filmów, symulacje symulacji, bo zaczynają być po prostu śmieszni i niepoważni.

Czas nie leczy ran, a jedynie je pogłębia.
X-Pro3 jak i cała seria X-Pro to aparaty wyjątkowe. Odwaga, charakter i pazur, którego dziś brakuje w większości korpusów odgrzewanych przez producentów jak tanie dania instant (nie mylić z instax). Generacja po generacji udawało się wyeliminować kolejne wady i niedociągnięcia sprzętów, nadganiać technologicznie, a przy tym zachować to co najważniejsze – ducha fotografii. X-Pro3 to aparat dla ludzi, którzy widzą więcej niż tylko cyferki opisujące specyfikacje, a cecha, która najmocniej opisywałaby fotografujących tym sprzętem to cierpliwość. Właśnie dlatego cisza wokół X-Pro4 boli. Nie chodzi tu tylko o kolejny upgrade. Chodzi o brak szacunku wobec najbardziej zaangażowanej części społeczności.

Fuji, czy Ty nas jeszcze słyszysz?
Zamiast X-Pro4 dostaliśmy… X-T50 z pokrętłem do symulacji symulacji filmów? X100VI, który – choć świetny – nadal jest zamknięty w jednej ogniskowej… To samo GFX100RF. Nowe symulacje filmów? Kpina… X-half – pół-aparat, pół-żart. Przepraszam, ale ten festyn instagramo-tik-tokowych klimatów ciężko skomentować mi – zakochanemu w fotografii młodzieniaszkowi. Osobiście jestem zmęczony festiwalem pseudo-nostalgii, która nie zna zapachu wywoływacza i podsuwa nam jakieś substytuty. Oczywiście nie chce odbierać nikomu przyjemności z fotografii i radości, ale martwi mnie to, że to wszystko odbywa się kosztem ludzi takich jak ja, którzy po prostu chcą aparatu, z którym nie będą chcieli się rozstać, z którym codziennie wyjdą na ulice i opowiedzą historie – te małe i te duże.

Co o FujiFilm X-Pro4 ma do powiedzenia samo Fuji?
FujiFilm oficjalnie przyznaje, że nad X-Pro4 trwają prace, jednakże nie chcieliby zaoferować nam zwyczajnej poprawy tego co w X-Pro3 nie zawsze dobrze działało. Firma ma aspiracje, by kolejny aparat z serii był „czymś więcej”. Niestety z każdą przesuwaną datą rośnie rozczarowanie, niecierpliwość, ale także oczekiwania i choć inżynierowie Fuji mówią jasno, że projekt cały czas trwa to nie ogłoszono nigdy oficjalnej daty, a fora, portale pełne są wątków i komentarzy, z których większość raczej mówiąc delikatnie nie jest w przychylnym tonie. Głównie można zaobserwować pytania rzucane w internetową pustkę „Czy warto dalej czekać?”

FujiFilm X-Pro4 – czego możemy oczekiwać od marki?
1. Nowa matryca X-Trans z większą rozpiętością tonalną
2. IBIS – stabilizacja matrycy
3. Konstrukcja lżejsza, ale równie solidna
4. Ulepszony hybrydowy wizjer OVF/EVF
5. Funkcjonalny ekran, który działa kiedy trzeba
6. Intuicyjna obsługa i pełna konfiguracja przycisków, bo z tego FujiFilm słynie

Déjà vu, które jest już z nami nie od wczoraj
Czekanie na X-Pro4 to sytuacja bardzo analogiczna do tej jaką przeżywamy w przypadku GFX 50R. 50R – choć niedoskonały – trafił prosto w serce tych, którzy marzyli o średnim formacie w stylu dawnych konstrukcji. Mimo gabarytów sprzęt ten stał się narzędziem dla profesjonalistów, którzy w codziennej fotografii również potrzebowali świetnej plastyki i fantastycznej jakości, a daleko im do chęci targania ze sobą znacznie bardziej studyjnie zorientowanego GFX100. Czas mijał, szerokie grono odbiorców prosiło o godnego następcę GFX 50R, a gdy przyszło do czynów to Fuji zignorowało całą sytuację i zamiast logicznego rozwinięcia stworzyło GFX100RF – świetny sprzęt, któremu znacznie bliżej do X100VI. Chcecie innej ogniskowej? Weźcie sobie tam machnijcie wajchą i przytnijcie. Przepraszam bardzo, ale dla mnie to żart śmiech w twarz, a nie rozwiązanie.
Czuję, że coś bardzo podobnego dzieje się z linią X-Pro. Zamiast odpowiedzi na potrzeby użytkowników – cisza. Zamiast budowania relacji i chociażby budowania napięcia mamy enigmatyczne odpowiedzi o tym, że projekt ma być rewolucyjnym przedsięwzięciem, a my – użytkownicy chcielibyśmy tylko i aż ewolucji… Podejrzewam, że jeśli Fuji nie wyciągnie wniosków z historii GFX 50R, to X-Pro4 może podzielić ten sam los – legendy, na którą już nikt nie będzie więcej czekał, bo przecież dobrze wiemy, że inne firmy nie śpią.
Jeśli Fuji nie potrafi lub nie wie co zrobić i jak zrealizować projekt X-Pro4, może warto rozważyć coś zupełnie nowego? Aparat w stylu X-Pro, ale z duszą GFX 50R. Relatywnie kompaktowy średni format o klasycznej budowie dalmierza? To może być kompromis, który pogodziłby miłość do formy z potęgą cyfrowego obrazowania, a jednocześnie ugłaskał fanów zarówno jednej jak i drugiej grupy lub nie zadowolił nikogo, ale przynajmniej wskazywałoby na to, że FujiFilm słucha,

FujiFilm – może trochę szacunku i szczerości?
Ten artykuł to nie tylko wyrzut, ale także prośba o empatię i odwagę. O to, by FujiFilm znów stało się marką słuchającą ludzi, nie tylko inwestorów. X-Pro4 nie musi być idealny, o GFX 50R z litości chyba nie chciałbym wspominać. Niemniej zarówno jeden jak i drugi aparat powinny w ciągu najbliższego roku doczekać się następstwa lub chociaż oficjalnej zapowiedzi. Bez tego, ćóż… Pewna część duszy Fujifilm po prostu umiera i gnije, a Leica czy Hasselblad tylko czekają, bo dziś nie są to już sprzęty poza zasięgiem finansowym.

FujiFilm X-Pro4 – jeśli nie teraz, to kiedy?
Z każdą kolejną premierą Fuji daje do zrozumienia, że seria X-Pro nie jest i nigdy nie była priorytetem. Zamiast niej mamy nowy kolor X100, kolejny grip, nową symulację filmu. Fujifilm coraz bardziej zamienia się w lifestyle brand, który przypomina dziwny marketingowy twór, aniżeli japońską inżynierię spod znaku pasji. Niemniej okazuje się, że fani X-Pro, ciągle tu są i chociaż wiele razy byli wystawiani na ciężką próbę to trwają wiernie w ramionach marki, trzymając palce na spuście migawki i tylko czekają, aż ktoś po drugiej stronie wreszcie powie „release”.
Galeria zdjęć przykładowych 2000px z aparatu FujiFilm X-Pro3 i obiektywu FujiFilm XF 35mm F2 R WR Fujinon na otarcie łez




















