Przez kominek Exa i Trioplan 50mm F2.9 – brakowało mi analogowej fotografii!
Moje fotograficzne życie zatoczyło ogromne koło i wracam do analogowego świata! Pomógł mi w tym widok pięknego srebrnego aparaciku Exa wyposażonego w obiektyw Trioplan 50mm F2.9. Jedno tylko spojrzenie wystarczyło, żeby uruchomić we mnie lawinę wspomnień i sprawić, że odżyła we mnie chęć eksploracji zakamarków, które kryje cudowna kraina filmów, szkieł, a także to magiczne oczekiwanie na to, aż w moich rękach wyląduje wywołana rolka od której czuć jeszcze zapach chemii.
Mój powrót do tego świata jednak nie mógł być taki całkiem zwykły i prosty. Całe życie fotografowałem raczej na czarno-białym filmie marki Ilford i najchętniej jako temat swojej fotografii wybierałem osoby charakterne, które idealnie odnajdywały się w tej scenerii, ale co ważne całkowicie unikałem fotografowania na ulicy. Nie czułem się najzwyczajniej w świecie wystarczająco dobry do podjęcia się tego tematu, a nie chciałem być gościem, który marnuje klatki na losowe ujęcia pustych stacji benzynowych, neonów czy nieciekawych pejzaży, które zyskać mają status wyjątkowych tylko i wyłącznie dlatego, że zostały zrobione na filmie.
Jednakże tym razem uznałem, że chyba to jest ten czas i to jest to miejsce, by do małoobrazkowego aparatu Exa włożyć kolorowy film Kodak Gold 200 i spróbować również odnaleźć się w świecie nowo-mody i zrobić serię ulicznych zdjęć polanych sosem analogowej nostalgii.
Dlaczego właśnie Exa i Trioplan? Odpowiedź jest prosta. Exa to aparat, w którym patrzymy na kadr za pośrednictwem kominka, a od kiedy pamiętam jarało mnie to jak cholera. Nie muszę chyba przypominać zdjęcia Vivian Maier i jej autoportretu. Ponad to ten aparat wyposażono w optykę Trioplan 50mm F2.9, którą testował na cyfrze Tomek i gdy przypomniałem sobie co ten obiektyw potrafił zakręcić to pomyślałem, że warto zobaczyć co w trawie piszczy.
Niestety Exa w całej swojej doskonałości wyposażona została w najkrótszy czas naświetlania na poziomie 1/150 sekundy, co wiedziałem, że nie pozwoli mi zawsze w pełni otwierać obiektywu, jednakże uznałem, że będzie to fenomenalne wyzwanie i zbliży was oraz mnie do lepszego rozumienia zasad rządzących światem fotografii analogowej, ale także pozwoli sprawdzić jak to szkło zachowuje się przymknięte. W cyfrze zawsze możemy zmienić ISO, a w przypadku analogów (z wyjątkiem aparatów modułowych) jesteśmy skazani na film jaki sobie wybraliśmy i możemy operować tylko przysłoną i czasem.
Niejednokrotnie zdarzały się sytuacje, gdy musiałem domykać obiektyw Trioplan 50mm F2.9 do wartości nawet F11, mimo iż kadr zdecydowanie wyglądałby lepiej na F2.9, F5.6, ale ograniczenie w postaci najkrótszego czasu naświetlania na poziomie 1/150 sprawiło, że komponowanie obrazu stało się dużo bardziej wielopłaszczyznowe i wymuszało budowanie tak zwanych wielo-planów, gdzie zarówno w planie bliskim, średnim jak i dalekim mamy do czynienia z potencjalnie ciekawymi sytuacjami. Bosko!
W kwestii samej pracy aparatem Exa to muszę przyznać, że sam kominek nie należy do tych najprzyjemniejszych i nawet przy użyciu specjalnego szkła powiększającego, w które wyposażony jest wizjer wcale nie było lepiej i bardzo trudno ocenić co jest jeszcze w płaszczyźnie ostrości, a co poza nią. Na szczęście dziś można nie trafiać z ostrością w punkt i tłumaczyć własne błędy “zamysłem artystycznym”, pożal się wizją lub ewentualnie specyfiką fotografowania na filmie.
Ograniczenia w postaci czasów naświetlania oczywiście są ewidentne i tutaj nie ma o czym gadać, i niewolnicy płytkiej głębi ostrości szybko znudzą się tym aparacikiem lub będą wybierać filmy o bardzo niskiej czułości, by móc jak najbardziej rozmyć tło i dzięki temu otwierać przesłonę do wartości F2.9. Jeśli już jesteśmy przy tym temacie to sam obiektyw Trioplan 50mm F2.9 działa fenomenalnie i wszelkie nastawy chodzą z przyjemnym oporem.
Sam aparat, także da się lubić i jego pancerna konstrukcja pozwala na nieprzejmowanie się wszelkimi przeciwnościami losu, które stają na naszej drodze, a szczególnie, gdy spojrzymy na cenę, bo w naprawdę przyzwoitych pieniądzach otrzymujemy kompletne narzędzie, które pozwala spojrzeć na rzeczywistość w iście indywidualny sposób i chociaż mam świadomość, że odbity obraz w kominku na początku może wydawać się lekko zwariowany to po przyzwyczajeniu się naprawdę widzimy w nim magię. Realnie życie przemykające przed naszymi oczami, które możemy próbować uwiecznić.
Galeria zdjęć wykonanych za pomocą aparatu Exa z obiektywem Trioplan 50mm F2.9
Wiem, że ten analog i żaden inny nie sprawi, że aktualnie porzucę swojego cyfrowego Hasselblada X1DII to jednak widzę olbrzymią przestrzeń na naukę, którą chciałbym wynieść z wykorzystania tego rodzaju sprzętu. Głownie mam tu na myśli szacunek do wykonywanego każdego kadru, który jest często niepowtarzalny, umiejętność jeszcze dogłębniejszej pre-wizualizacji tego co fotografuję oraz próbę docenienia jeszcze mocniej każdego momentu codzienności. Prosta droga do stawania się lepszym fotografem i patrzenia jeszcze czujniej i jeszcze uważniej.