Wymień lub sprzedaj sprzęt fotograficzny
|
Złóż zapytanie o wniosek ratalny w Interfoto.eu

PRL i Wojnowski Festiwal Fotografii 2024 – wywiad z Anną Małgorzatą Stankiewicz

Wojnowski Festiwal Fotografii nierozłącznie związany jest ze zdjęciami z czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i co roku co najmniej jedna z wystaw poświęcona jest fotografii dokumentalnej pochodzącej z tego okresu właśnie. Od tego wszystko się zaczęło i my również cykl naszych wojnowskich wywiadów pragniemy rozpocząć od osoby dzięki, której dane nam było przenieść się w ten wyjątkowy świat. Anna Małgorzata Stankiewicz, która opracowała i podzieliła się wycinkiem twórczości swojego Taty – Mirosława Stankiewicza sama także fotografuje i opowie nam zarówno o jednym jak i o drugim.

Jesteś dzieckiem fotografa i sama fotografujesz. Myślisz, że to wykształciło w Tobie jakąś szczególną wrażliwość? 
Tak, myślę, że wrażliwość wizualną i uważność patrzenia.
Fotografia była ważną częścią mojego dorastania. Często towarzyszyłam tacie podczas fotografowania, pracy w ciemni i przy analizowaniu zdjęć. W naszym domu było dużo albumów i czasopism fotograficznych, które bardzo lubiłam oglądać. Najbardziej chyba cenię to, że dzięki tym doświadczeniom nauczyłam się dostrzegać nie zawsze oczywiste piękno i szukać symboliki w obrazie.


Jak wyglądała z Twojej perspektywy praca Twojego ojca, gdy byłaś dzieckiem? 
Nie postrzegałam pracy taty jako coś wyjątkowego. Wiązała się ona zresztą z wieloma niedogodnościami dla rodziny – wyjazdami, zmiennymi godzinami pracy, niestabilnością finansową. I ten wszechobecny sprzęt fotograficzny porozkładany po całym domu! Trudno mi było wtedy docenić wyjątkowość zawodu taty i to, w jak twórczym domu dorastam. Teraz czuję wdzięczność, że było mi to dane.


Kiedy sama zaczęłaś fotografować?
Aparat zaczęłam obsługiwać dość wcześnie, ale takie pierwsze samodzielne fotografowanie – bez taty – miało miejsce podczas wyjazdu wakacyjnego gdy miałam 13-14 lat.
Nie brałam pod uwagę, że zostanę fotografką. Postrzegałam zawód fotografa jako typowo męski i przeznaczony dla przebojowych ekstrawertyków. Niestety rodzice nie wyprowadzali mnie z błędu, a ja tych kryteriów nie spełniałam. Moja droga do tego, żeby realizować się jako fotografka jest przez to długa, z wieloma postojami. Ale jednocześnie czuję, że mam fotografię w DNA, nie ucieknę od niej, a zajmowanie się nią daje mi po prostu szczęście. Ostatnio najbardziej pochłania mnie fotografia portretowa. Szykuję moją własną pracownię, do której mam nadzieję wkrótce zapraszać na sesje.


Jak myślisz czy okres PRL był ciekawszy do fotografowania, niż obecne czasy? 
Każde czasy są ciekawe do fotografowania. PRL budzi zainteresowanie, bo wywołuje nostalgię u starszych, a ciekawość i niedowierzanie u młodszych. Jest to pewnego rodzaju egzotyka, a ona zawsze ciekawi.


Inspirujesz się w swojej twórczości pracami Taty czy szukasz własnej drogi? 
Tata był świetnym fotografem, podziwiam jego prace. Był moim nauczycielem, więc pewnie patrzę i rejestruję świat podobnie. Ale – po pierwsze – fotografia ogólnie się zmieniła. Dużo wysiłku kosztowało mnie, żeby wyjść poza schematy zakodowane przez tatę i używać współczesnego języka wizualnego. Po drugie – tata był z wykształcenia inżynierem i z precyzją podchodził do fotografowania zarówno od strony sprzętu jak i samego obrazu. Ja mam potrzebę większej swobody, nie jestem „sprzętowcem”, nie jestem też purystką jeśli chodzi o obraz. Na pewno to co nas łączy to ciekawość świata, ludzi i chęć rejestrowania rzeczywistości taką jaką jest. Bliżej nam więc do fotografii dokumentalnej niż kreatywnej. Świadomie używam tu czasu teraźniejszego również w odniesieniu do taty, bo dzięki swoim zdjęciem on wciąż „jest”.


Wydałaś książkę „Figle Migle”, która jest zbiorem zdjęć wykonanych przez Twojego Tatę w okresie PRL. Możesz mi o niej opowiedzieć więcej? Sama wybierałaś zdjęcia? Skąd pomysł na tytuł?
Wydanie tej książki to realizacja marzenia o byciu wydawcą, bo książki, literatura to moja druga wielka pasja. Jednocześnie „Figle-migle” są hołdem dla taty i próbą rozpropagowania jego twórczości. Chciałam pokazać w atrakcyjnej formie wycinek jego archiwum. Nad książką pracowałam z projektantką książek fotograficznych Natalią Mikołajczuk. Skupiłam się na moim ulubionym okresie fotograficznej działalności taty, latach 60. XX wieku. Gdy przeglądałyśmy z Natalią zdjęcia, zauważyłyśmy, że bardzo często ich bohaterami są dzieci. Tata wyraźnie miał do nich oko i chyba łatwo nawiązywał z nimi kontakt. Tak wyłoniła się koncepcja książki – próba przyjrzenia się przeze mnie, córkę,  jak tata fotografował dzieci, gdy nie był jeszcze ojcem.
„Dziecięcość” wprowadziłyśmy w projekcie graficznym (małe kwadraciki przypominające rozsypane klocki, zmienny układ layoutów, żółty kolor okładki) i w warstwie tekstowej (zdjęciom towarzyszą dziecięce wyliczanki). Tytuł też pochodzi z dziecięcego świata. Jako anegdotę mogę powiedzieć, że tata sam sfinansował wydanie „Figli-migli”. Już po jego śmierci spłynęły bowiem pieniądze za duże zlecenie fotograficzne. Długo nie wiedziałam na co je przeznaczyć, aż pojawił się pomysł wydania książki.


Jak myślisz co wyróżniało zdjęcia Twojego taty spośród innych zdjęć wykonanych w tamtych czasach? 
Może powiem o tym, za co taty zdjęcia cenię, nie chciałbym go z nikim porównywać. Przede wszystkim za połączenie wrażliwości z precyzją. Wrażliwość widać w tematach i kompozycji zdjęć, odbija się ona też w portretach fotografowanych osób. Precyzja na jego zdjęciach to przede wszystkim kadrowanie, ale i sam sposób pracy taty był bardzo metodyczny, dokładny. Cenię też jego zdjęcia za symbolikę, humor i surrealne sceny wyszukane w szarej rzeczywistości PRL.


Jak myślisz jaką radę fotografom oraz Tobie samej mógłby dać Twój tata? 
Podzielę się pewną historią. Mieszkam przy lesie pełnym dziwnie powykrzywianych sosen, czasem łączących się w pary. Na wczesnym etapie mojej fotograficznej drogi zrobiłam im serię zdjęć. Przez te nietypowe wygięcia zobaczyłam w drzewach ruch, życie, emocje. Zdjęcia pokazałam tacie. Powiedział wtedy, że jestem fotografką, bo znalazłam sobie temat. Trzy portrety sosen, jako tryptyk, zawiesił w swoim pokoju do pracy. Byłam bardzo dumna! Myślę więc, że rada taty, wynikająca z jego fotoreporterskiego podejścia, brzmiałaby: szukaj swoich tematów.
 
Jaką radę Ty dałabyś dopiero zaczynającym poznawać świat fotografii?
Techniczne aspekty fotografii, poznawanie zasad kompozycji, historii fotografii, śledzenie dokonań podziwianych fotografek i fotografów jest oczywiście bardzo ważne. Ale warto zadbać o to, żeby nie zatracić własnego indywidualnego spojrzenia, nie zabetonować emocji i wrażliwości, które powodują, że w danym momencie naciskamy spust migawki. Wierzę, że wobec zmian technologicznych, które prowadzą do unifikacji obrazów fotograficznych tylko taka, szczera fotografia się obroni, bo będzie niepowtarzalna.

Biogram

Wojnowski Festiwal Fotografii wpwr

Anna Małgorzata Stankiewicz

Fotografka z doświadczeniem w fotografii reportażowej i dokumentalnej. Współpracowała m.in. z agencją Getty Images. Dążenie do autentyczności i oraz prostotę sposobu pracy charakterystyczne dla fotografii dokumentalnej wykorzystuje obecnie w fotografii portretowej. Oprócz fotografii zajmuje się projektowaniem graficznym. Autorka i wydawczyni książki fotograficznej “Figle-migle” ze zdjęciami Mirosława Stankiewicza, wyróżnionej w konkursie Fotograficzna Publikacja Roku 2021.

Mirosław Stankiewicz (1937-2005)

Publicysta, fotoreporter, fotograf sztuki, reklamy i architektury. Przez prawie pół wieku przemierzał Polskę z aparatem fotograficznym. Na dziesiątkach tysięcy klatek zapisał ważne wydarzenia, obiekty kulturowego dziedzictwa i nowe inwestycje, a przede wszystkim życie Polaków.Jego zdjęcia ukazywały się m.in. w „Słowie Powszechnym”, „RTV”, „Antenie”, „Radarze”, „Stolicy”, „Kulturze”, „Domu i Wnętrzu”, „Domach Jednorodzinnych” oraz w wydawnictwach książkowych. Walory jego zdjęć doceniło jury krajowych i międzynarodowych konkursów fotograficznych, w tym World Press Foto.

Zdjęcia Mirosława Stankiewicza będą prezentowane w ramach 8. Wojnowskiego Festiwalu Fotografii do końca września 2024 roku

Robert Karaś
Robert Karaś

Oderwany od rzeczywistości fotograf szuka nowych światów, eksploruje je i eksponuje za pomocą fotografii zarówno ukochanej czarno-białej jak i barwnej.
Przeżywa fascynację cyfrowym średnim-formatem, który namiętnie wykorzystuje do realizowania swoich wizji, ale nadal wzdycha do unoszącego się zapachu wywoływacza i wielkoformatowych odbitek.

Artykuły: 357

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *