Nie znam się na macro, ale… – Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro
Nie znam się na makrofotografii, mikro, powiększeniach, stackowaniu, szynach czy innych zawoalowanych terminach czy sprzętach służących do tego typu obrazowania. Nie jarają mnie też obiektywy od mikroskopów, ale potrafię docenić dobrą fotografię. Może dlatego czasem zapędzam się w rejony gdzie jest coś czego nie potrafię zrobić i w ten sposób uczę się nowych rzeczy i nowego sprzętu. Tym razem narzędziem edukacji stał się bardzo przystępny cenowo obiektyw Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro.
Oczywiście do takich zabaw potrzebny jest też konkretny aparat, a przynajmniej w moim przypadku tak jest, bo nasz specjalista od macro Krowa udowadnia mi, że świetne zdjęcia można robić też różnymi tworami, które nie miały szansy nigdy pojawić się w moich rękach, a słyszę o nich raczej w ramach legend i opowieści od ludzi, którzy mogliby być moimi rodzicami jeśli by się mocno postarali.
Ja jestem przyziemnym fotografem i dla mnie Nikon Z7 II to aktualnie chyba jedno z ulubionych body w całej linii semi-pro (Z8 i Z9, a także Zf to inna półka, również cenowa) i pewny wybór od, którego wiem czego oczekiwać. Zatem mamy body, mamy obiektyw Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro, a teraz przydałoby się zastanowić co można fotografować z takiego bliska. Okazuje się, że całkiem sporo, chociaż początkowo zahamowała mnie przed tym fatalna, deszczowa pogoda, bo jak się okazuje do macro potrzeba odpowiednich warunków. Na szczęście kij ma dwa końce, bo po dwóch dniach intensywnych opadów odkryłem, że w mojej najbliższej okolicy pojawiło się kilku obcych, którzy zawsze wzbudzali we mnie fascynację, a nigdy nie miałem jak przyjrzeć się im bliżej.
Dzięki szkiełku Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro stało się to możliwe i mogłem wniknąć w świat życia ślimaków, kropel wody, roślin i innych struktur, do których nie miałem wcześniej dostępu. Jednak wracając do meritum samego tekstu i mojej przygody z obiektywem Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro to muszę powiedzieć, że to szkło niczym mnie niestety nie zaskoczyło. Przede wszystkim budowa szkła jest identyczna jak w przypadku pozostałych obiektywów linii Z, co w wolnym tłumaczeniu znaczy, że jest mocno plastikowo, ale no cóż nie jest to obiektyw z wysokiej półki i na czymś trzeba było oszczędzić.
Co mnie także jako macro-dyletanta bardzo mocno zszokowało to fakt, że obiektyw Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro wraz z coraz bliższą odległością ogniskowania przymyka się do wartości, aż F5.6. Może jest to standard w świecie macro, ale jak dla mnie to całkiem spora utrata światła, którą trzeba odpowiednio korygować wysoką czułością lub czasem ekspozycji. Głębia w tym wypadku nie miała dla mnie, aż takiego znaczenia, ale zależało mi na krótkim czasie i względnie niskim szumie. Na szczęście Z7 II radzi sobie całkiem dobrze w przypadku tego typu sytuacji i ISO 3200-6400 to żaden problem.
Problemów również nie w przypadku właściwości optycznych obiektywu Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro. Ostrość jest na poziomie bardzo dobrym, chociaż nie wybitnym. Aberracji brak z racji użytej soczewki niskodyspersyjnej ED. W oczy rzuca się przede wszystkim całkiem spora winieta szczególnie przy w pełni otwartym obiektywie. Szczyt swoich możliwości szkło osiąga gdzieś w okolicach wartości F8, czyli gdzieś tam gdzie wypada to w przypadku innych klasycznych obiektywów. Co zaś tyczy się bokeh to jest ono sterylne, przewidywalne i może nawet momentami trochę zbyt nudne, ale w końcu to szkło macro, zatem tak ma być i nie uznaję tego za wadę czy zaletę, a raczej za specyfikę tego obiektywu.
Galeria zdjęć 2048px z obiektywu Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro i aparatu Nikon Z7 II
Podsumowując czas spędzony z obiektywem Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro to moja kolejna coraz śmielsza wycieczka w świat fotografii macro. Czy udana? Sam nie wiem. Napewno przyniosła mi sporo satysfakcji i zabawy, a to chyba w tym wszystkim zawsze będzie dla mnie najważniejsze i stanowić będzie meritum mojej przygody z fotografią. Obiektyw Nikkor Z 50mm F2.8 MC Macro w tym wszystkim był całkiem dobrym narzędziem choć z pewnością nie wybitnym. Napewno jest to szkło, na które warto zwrócić uwagę, jeśli potrzebujemy sprzętu do komercyjnej fotografii produktowej, bo jeśli chodzi o malarskość to zupełnie nie tędy droga.