Minolta 58mm F1.2 Rokkor-PG MC – właśnie po to kupiłbym GFX’a!

Minolta 58mm F1.2 Rokkor-PG MC to obiektyw perełka. Świetna cena, cudowne właściwości obrazowania, a jednak dzisiaj szkiełko to można uznać za niejako zapomniane. Jako, że w InterFoto.eu mamy ogrom sprzętu dla koneserów to gdzieś pomiędzy najnowszymi konstrukcjami, natywnymi szkłami chcemy wam także prezentować takie perełki, które zagwarantują obrazowanie wybitnie wyjątkowe, a szczególnie w połączeniu z matrycą aparatu FujiFilm GFX 100s.
Generalnie nie jestem fanem sprzętu od FujiFilm, ale linia GFX, a wcześniej bezlusterkowce otworzyły zupełnie nową drogę, która połączyła klasyczne stare konstrukcje z najnowocześniejszą technologią. Obiektywy zapożyczone z innych systemów, z innych formatów wrzucone na cyfrową matrycę 44x33mm to najlepsze co mogło się przytrafić fotografii i fanom obrazka unikatowego.

Dziś na warsztat bierzemy nie byle co, bo obiektyw Minolta 58mm F1.2 Rokkor-PG MC, czyli konstrukcję, która mnie – fanatyka płytkiej głębi ostrości i zwariowanych szkiełek ciągnęła już od długiego czasu, a szczególnie, że słyszałem zawsze wiele dobrego o szkiełkach z mocowaniem MD, a nigdy w istocie nie miałem okazji takowym fotografować. Więc jeśli zaczynać to z wysokiego C, bo w końcu tak najlepiej.
Przede wszystkim Minolta 58mm F1.2 Rokkor-PG MC to coś co tygryski lubią najbardziej, czyli metal i szkło! Konstrukcja pancerna i ponadczasowa czego niestety nie można powiedzieć o wszystkich pojawiających się na rynku nowych obiektywach. Ponad to świetnie działający pierścień ostrości i ten przysłony, który u mnie został na stałe przyspawany do wartości F1.2, bo głównie po to wykorzystuje się klasyczne konstrukcje, prawda?

Na początku byłem lekko zaskoczony, bo spodziewałem się ogromnej winiety jak to zwykle bywa przy adaptowaniu konstrukcji z pełnej klatki na GFX’a, a jednak rogi kadru okazały się być całkiem znośne, co oczywiście należny uznać za umowne, bo nie ma możliwości by taki „look” sprawdził się w każdej sytuacji i każdemu pasował. Niemniej jak dla mnie jest top i w przypadku moich ulubionych użyć, czyli odległość ostrzenia ustawiona na 60cm i główny motyw w okolicach centrum kadru jest bosko i wybitnie.
Oczywiście nie jest idealnie, ale jeśli ktoś oczekuje idealnego obrazka to raczej kupuje współczesną konstrukcję pokroju FujiFilm GF 63mm F2.8 R WR Fujinon, a nie obiektyw, który znacznie przewyższa mnie wiekiem i z powodzeniem mógłby starać się o miano mojego ojca.

W każdym razie co tyczy się optycznych właściwości szkiełka to nie da się ukryć, że już na pełnej klatce ten obiektyw czaruje, co możecie zobaczyć w artykule Jarka na temat tego szkła. Jak zatem sprawy mają się na matrycy FujiFilm GFX 100s? Otóż jest cudownie! Cudownie niedoskonale i cudownie plastycznie, co jednym przypadnie do gustu, a inni odwrócą się na pięcie. Jeśli chodzi o ostrość to jest ona jak najbardziej obecna w ilości całkowicie wystarczającej, a obrazek zdominowany jest przez całkiem spore dystorsje, a także aberracje.
Galeria zdjęć 2000px wykonana za pomocą obiektywu Minolta 58mm F1.2 Rokkor-PG MC i aparatu FujiFilm GFX 100s















Pliki 1:1 do pobrania wykonane obiektywem Minolta 58mm F1.2 Rokkor-PG MC i aparatu FujiFilm GFX 100s
Obiektyw Minolta 58mm F1.2 Rokkor-PG MC to czysty przykład tego jak malarskie potrafią być klasyczne konstrukcje w połączeniu z aparatami naszpikowanymi współczesną technologią i matrycą, która ma całkiem sporo do zaoferowania. Oczywiście w całej linii GFX są konstrukcje natywne, które również mają ten pierwiastek malarskości, ale są to zupełnie inne wartości i inne finanse, a bohater dzisiejszego wpisu jawi się tutaj jako konstrukcja iście budżetowa i przeznaczona na każdą kieszeń, co przy aktualnych cenach body GFX może być naprawdę łakomym kąskiem.