Sigma BF – „piękna głupota”, czyli idealna nazwa dla nieidealnego sprzętu

Sigma BF to z pewnością piękno czystej formy i wyrafinowane kształty, które cieszą wybitnie oko patrzącego. Jednakże pod warstwą estetyki i technologicznej poprawności kryje się trochę absurdów, które sprawiają, że nazwa BF – Beautiful Foolishness, czyli piękna głupota pasuje do tego aparatu jak mało co.
Jestem estetą i otaczanie się pięknymi, choć czasem niepraktycznymi przedmiotami w moim życiu to niejako chleb powszedni. Jednakże po latach odkrywania siebie staram się patrzeć na tyle trzeźwo, by funkcjonalność owych przedmiotów również była na wysokim poziomie, a ich piękno nie przyćmiewało racjonalnego osądu. Sigma BF jest właśnie taką sytuacją, gdzie estetyka bardzo mocno wybija się na pierwszy plan i nie da się mówić o tym aparacie nie mówiąc o jego walorach wizualnych.

Niestety w całym tym koncepcie piękna bardzo mocno cierpi ergonomia i kwestie czysto użytkowe. Aparat Sigma BF trzyma się w rękach niewygodnie i nie znalazłem jeszcze osoby, która powiedziałaby „O rety, ale dobrze leży w dłoni”. Ostre krawędzie nawet, jeśli w niektórych miejscach wyprofilowane nadal są ostrymi krawędziami, a specjalna tekstura, którą pokryto front aparatu wygląda pięknie i stara się ratować to co w teorii nie do odratowania i choć robi to dobrze to nadal nie czuje się komfortowo mając ten aparat w dłoni.

Ponad to wyjątkowo brakowało mi wizjera. Co jak co, ale fotografowanie w pełnym słońcu za pomocą ekranu to najgorsze co się może fotografowi przytrafić i nikt nie powie mi, że Sigma BF robi to dobrze, bo wielokrotnie fotografowałem praktycznie na oślep. Oczywiście główny ekran o przekątnej 3.2-cala i rozdzielczości 2.1 miliona punktów robi robotę, ale raczej w sytuacjach, gdy mamy znacznie mniej ostrego światła i przeglądamy zdjęcia, a nie staramy się precyzyjnie kadrować.

Przy tym należy również wspomnieć o fakcie, iż jakiekolwiek szybkie zmiany ustawień fotografowania raczej mogą okazać się niemożliwe, gdyż aparat w myśl wszechobecnego minimalizmu rezygnuje z dużej ilości przycisków i pokręteł, a większość ustawień znajdziemy w podręcznym menu, które obsługujemy za pomocą kilku przycisków. W związku z tym sprzęt raczej sprawdza się w przypadku wszelkiego rodzaju trybów półautomatycznych i ja właśnie tak go głównie użytkowałem.

Co niektórych również może przyprawić o ból głowy to fakt, że niestety zrezygnowano z gorącej stopki, która umożliwiałaby podpięcie lampy błyskowej, a więc sprzęt automatycznie nie zainteresuje nikogo kto błyska. Ponad to do z pewnością nie zainteresuje również tych filmujących bardziej profesjonalnie, bo jedno, jedyne złącze jakie tu występuje to USB-C.
Czy wspomniałem o braku slotu na karty pamięci? Mi to osobiście nie przeszkadza, bo 230GB wbudowanej pamięci w postaci dysku SSD mi w zupełności wystarczy, ale nie każdy jest mną, a Ci którzy jednak zdecydują się na filmowanie z pewnością mogą poczuć się rozczarowani, bo materiału zmieści się niewiele.

Niestety zabrakło, także miejsca i być może chęci na umieszczenie w tym sprzęcie migawki mechanicznej, bo ta z pewnością zwiększyłaby wagę aparatu i całkowicie konstrukcyjnie mogłaby go zmienić. Chociaż muszę przyznać, że 24.6 mega pikselowa matryca BSI CMOS radzi sobie świetnie z występowaniem efektu rolling shutter to już niekoniecznie z pracą przy sztucznym świetle, bo wcale nie musiałem się męczyć, by na fotografiach przeze mnie wykonanych uzyskać charakterystyczne pasy.

Jednakże nie chciałbym się pastwić nad tymże sprzętem, bo w istocie to ja go całkiem mocno doceniam. Sigma BF to sprzęt, który idzie swoją własną drogą w gąszczu wtórnych konstrukcji oferowanych przez inne marki i stara się na nowo redefiniować ideę fotografowania i tego do czego, ale także w jaki sposób używać sprzętu. Hołdując idei piękna ponad walory ergonomii czy porzucając pragmatyzm dążenia po chwytanie kadrów za wszelką cenę oferuje nam bardzo dobre rezultaty i tak samo dobry system AF w każdych warunkach, któremu można śmiało zaufać.

Zastanawiam się na ile w pracach przy tym sprzęcie brała udział Leica, bo pliki z tej matrycy przypominają mi odrobinę te znane mi z SL2-S lub innych konstruktów tego producenta. Jest w nich coś ciekawego, co pozwala na uzyskanie obrazka krystalicznego i naprawdę ujmującego, a ponad to wartości rzędu ISO 6400, także nie stanowią najmniejszego problemu. W każdym razie udział przy tym z pewnością miał także obiektyw Sigma C 50mm F2 DG DN Contemporary L-mount, który otrzymaliśmy do testów w dedykowanym srebrnym kolorze.
Galeria zdjęć 2000px z aparatu Sigma BF





















Finalnie muszę powiedzieć, że mimo wszystkich wad dla użytkowników profesjonalnych Sigma BF to aparat, który gra nie tyle, że w innej lidze, ale generalnie powiedziałbym nawet, że uprawia całkowicie inny sport. Sigma zrobiła to po swojemu, a mianowicie, co mogę śmiało powiedzieć już teraz stworzyli najpiękniejszy i najmniej praktyczny aparat 2025. roku, czyli patrząc z perspektywy kupującego dokładnie „piękną głupotę”, której osobiście zakup usprawiedliwiałbym sobie właśnie tylko i wyłącznie potrzebą posiadania najbardziej estetycznie wyglądającego aparatu 2025 roku.