Canon R3 i Canon RF 85mm F1.2 – duet marzeń? Nie dla mnie…

Piszę ten post w walentynki i myślę, że jeśli może istnieć miłość pomiędzy fotografem, a sprzętem to ani Canon R3, ani Canon RF 85mm F1.2 nie są moimi wyborami płynącymi z serca, a raczej z czystego pragmatyzmu i potrzeby użytkowania narzędzia, które po prostu zrobi robotę!

Zapewne wieloletni miłośnicy sprzętu Canona właśnie opluli klawiaturę, albo przerwali czytanie w pół zdania i w tym momencie szykują ciętą ripostę, ale dajmy sobie trochę oddechu. Nie mówię, że sprzęt Canona jest słaby, ale moje pierwsze zetknięcie się z aparatem Canon R3 określiłbym jako bezduszne i chociaż aparat bryluje w wielu kategoriach i jest świetnym narzędziem, a szczególnie w połączeniu z obiektywem Canon RF 85mm F1.2 to z bólem serca muszę powiedzieć, że go po prostu nie lubię.

W kwestii budowy aparat jest przerośniętą, plastikową (nawet jeśli nie to takie daje wrażenie) puszką, która niby ma być wybitnie wygodnym reporterskim narzędziem, a realia są takie, że znacznie lepiej i przyjemniej nosiło mi się sprzęty innych wiodących marek z obiektywami tej samej lub podobnej klasy oraz gabarytów, a Canon spośród nich wydaje mi się być o zgrozo najmniej intuicyjny i najmniej poręczny i miałem wrażenie, że to o niego muszę obawiać się najbardziej.

Korzystanie z R3 dało mi bardzo mocne skojarzenia z GFX’em 100 jednak nawet tam aparat ten i jego gabaryty były uzasadnione znacznie większą matrycą i nie czułem, że uderzenie kamienia może zrobić w aparacie dziurę na wylot. Rozumiem już, że obiecując nam, że bezlusterkowce będą lżejsze, mniejsze, bardziej poręczne firmy po prostu kłamały, ale proszę was – realnie R3 daje wrażenie sprzętu znacznie gorzej wykonanego i mniej ergonomicznego, aniżeli jego starsze lustrzane odbicie Canon EOS 1DX mark III.

Oczywiście nie skreśla to w żaden sposób fotograficznych właściwości aparatu, bo te są po prostu imponujące i o ile jako Full Time Professional Wedding Reportage Master YouTube Video Maker z pewnością docenicie fakt, iż wszystko działa jak w dobrze naoliwionej maszynce do produkowania contentu czy innej treści wszelakiej. Osobiście nie jestem fanem takiego bezdusznego, idealnego, sterylnego obrazka, który idealnie wpisuje się w trendy algorytmów instagramowych, facebookowych, youtubeowych, czy innych -owych, ale nie potrafię ukryć, że miałem oczekiwania iż duet dwóch canon’owskich bestii zaoferuje mi coś po czym zamknę gębę lub odwrotnie będę zbierał szczękę z podłogi.

W istocie mam obrazek nudny i zero przyjemności z fotografowania. Podziwiam wszystkich zawodowców, którzy pracują co dzień tym sprzętem, bo dla mnie przeglądanie materiału jaki udało mi się stworzyć nie było żadnym ekscytującym momentem pełnym radości, a raczej chłodną analizą tego co i jak w obrazku piszczy. To co dla mnie jest wadą oczywiście dla wielu innych fotografów może stać się cudowną zaletą, bo owy brak charakteru wynika z ogromnej możliwości późniejszej postprodukcji otrzymanego pliku RAW. Ja jednak ponad wszystko umiłowałem sobie fotografowanie, a nie cyfrową obróbkę pliku.
W kwestii pracy autofocusa muszę powiedzieć, że jest wybitnie! Naprawdę poza kilkoma sytuacjami w naprawdę trudnym świetle aparat nie zawiódł mnie ani razu, choć rozczarowanie przyszło, gdy obejrzałem otrzymane pliki, gdzie skóra fotografowanej osoby ewidentnie nie wyglądała korzystnie, ani nie była zbliżona do rzeczywistości. Żeby było śmieszniej regularnie fotografuję w tym miejscu tę samą osobę i nigdy wcześniej nie zdarzyła mi się taka sytuacja, a jeśli miała miejsce to nie w takim stopniu, a warunki oświetleniowe w 90% sytuacji były identyczne.

Jeśli zaś chodzi o jakość obrazu to również jest wybitnie! Wybitnie nienaturalnie, idealnie ale mam wrażenie, że stało się to już standardem i od kilku lat bardzo trudno mi na rynku wśród wiodących producentów znaleźć sprzęt, który zaoferuje obrazek naturalny, smaczny, lub chociażby w jakiś sposób ciekawy. Oczywiście ostrość, wysokie szumy, czy inne aspekty techniczne obrazu pozostają na poziomie, o którym co niektórzy mogliby pomarzyć tylko jest jeden szkopuł to wszystko wydaje się być jakieś sztuczne, jakieś plastikowe i pozbawione głębi oraz prawdziwości. Czasem ma wrażenie, że fotografowanie stało się czynnością bardziej generatywną (pozdrawiam AI) aniżeli rzemiosłem noszącym znamiona artyzmu.
Równie dobrze te same aspekty obrazu mogę odnieść do samego obiektywu. Canon RF 85mm F1.2 to portretówka, o której może marzyć wiele osób i całkowicie rozumiem ich marzenia, ale mnie coraz bardziej przestaje pociągać idealny, nieskazitelny obrazek, z poprawnym bokeh, świetną ostrością od pełnej dziury, zerową aberracją. Gdzieś w tym wszystkim często mam wrażenie ginie dusza, ale wydaje mi się, że ja po prostu nie jestem dłużej targetem dla nowoczesnych konstrukcji, bo dla mnie przede wszystkim ma być przyjemność z użytkowania, duch charakter, a nie potencjalny zwrot finansowy.
Galeria zdjęć 2000px z aparatu Canon R3 i obiektywu Canon RF 85mm F1.2























Pliki 1:1 do pobrania z aparatu Canon R3 i obiektywu Canon RF 85mm F1.2
Reasumując i wyjaśniając dla tych, którzy nie potrafią czytać między wierszami. Canon R3 i obiektyw Canon RF 85mm F1.2 to kawał naprawdę porządnych narzędzi dla kogoś kto potrzebuje (wybaczcie analogię) maszynki do mielenia i nie ma znaczenia jak ta maszynka będzie wyglądać, działać, leżeć w dłoni. Ma po prostu mielić, być w tym niezawodna, a niekoniecznie przynosić radość i satysfakcję. Ma przede wszystkim przynosić pieniądze. Właśnie tak postrzegam współczesny sprzęt większości wiodących marek i ani Canon R3, ani obiektyw Canon RF 85mm F1.2 nie przekonuje mnie, że jest zupełnie inaczej. To co na papierze wygląda spektakularnie okazuje się być ciągiem niezobowiązujących cyfr, które po przełożeniu na rzeczywistość stają się pustym marketingowym bełkotem.
A mi się ten obrazek podoba. Nie widzę w tym nic plastikowego
Właśnie dlatego jest wiele różnych rozwiązań na rynku, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie 🙂