TEST TERENOWY OBIEKTYWU SONY FE 600 MM F4 GM OSS – część pierwsza

Dzięki firmie InterFoto.eu na koniec wakacji wpadła mi w ręce bardzo ciekawa „propozycja” z zakresu niezbędnego wyposażenia fotografa dzikiej przyrody. Chodzi o superteleobiektyw SONY FE 600 MM F4 GM OSS, który miał swoją premierę z początkiem 2019 roku. Jest to sprzęt przeznaczony do bezlusterkowych systemów Sony – a przy okazji wspaniała odpowiedź na podobne teleobiektywy, ze stajni głównej konkurencji: Canona i Nikona. Jest to też przykład kontynuacji polityki Sony, polegającej na wypuszczaniu jasnych, lekkich superteleobiektywów z serii G Master.

Pierwsze co rzuca się w oczy – to estetyczny wygląd tego sprzętu. Oczywiście jest to sprawa subiektywna, a przede wszystkim absolutnie drugorzędna w przypadku fotografii przyrodniczej. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Sony 600/4 jest po prostu ładny. Konstrukcja sprawia wrażenie solidnej i dobrzy wykonanej. Dzięki użyciu trwałego stopu magnezu, obiektyw powinien być odporny na trudne warunki atmosferyczne. Z kolei osłona przeciwsłoneczna jest wykonana z włókna węglowego. Nie dość, że jest bardzo lekka, to dodatkowo, jak na gabaryty samego obiektywu – stosunkowo mała. A to dość istotny element w fotografii przyrodniczej. Nie wystaje niepotrzebnie i „sztucznie” nie powiększa rozmiaru obiektywu, dzięki czemu łatwiej nasze szkło zamaskować lub wtopić w otoczenie. Zwłaszcza, jeśli dodatkowo doposażymy je w odpowiednie „ubranie” maskujące. Jest to o tyle konieczne, że Sony podobnie jak i Canon, swoje teleobiektywy produkuje w białych kolorach, które niespecjalnie kojarzą się z barwami maskującymi. Chyba, że żyjemy na Syberii albo Grenlandii. Oczywiście, należy wspomnieć, że „szkło” jest świetnie wykonane, a dodatkowo – co deklaruje producent – powinno być odporne na kurz i wilgoć. Czyli na to, na co fotograf przyrody jest narażony podczas niemal każdej zasiadki w terenie.

Sony FE 600mm F4 GM OSS

Omawiany sprzęt jest bardzo lekki – dość powiedzieć że to najlżejszy obiektyw o identycznych parametrach na rynku. I czuje się to bardzo wyraźnie. Fotografia „z ręki” nie stanowi żadnego problemu, zwłaszcza jeśli uwzględnimy lekkie konstrukcje bezlusterkowe, jakie można podpiąć do opisywanego korpusu. W moim przypadku był to bardzo udany Sony A9 II. W efekcie cały zestaw jest niezwykle dobrze wyważony i idealnie „leży w dłoni”. Swoją drogą niesłychane jest to, jak bardzo w ostatnim czasie „odchudzone” zostały topowe modele obiektywów największych marek. I trzeba podkreślić, że to trend bardzo dobry. Noszenie w plecaku opisywanego zestawu, nie jest specjalnie uciążliwe dla naszych pleców, dzięki czemu można pokonywać dziesiątki kilometrów. W przypadku dłuższych wędrówek z plecakiem, każde pół kilograma robi odczuwalną różnicę. I za to ułatwienie Sony dostaje ode mnie bardzo dużego plusa.

Obiektyw jest wyposażony w sporą liczbę przycisków. Jednak są one łatwo dostępne i bez problemu odnajdziemy je pod palcami. Niebagatelną sprawą jest to, że cały „panel sterowania” znajduje się blisko jego przedniej części – co szalenie ułatwia pracę w terenie. W przypadku konkurencyjnych marek (jak choćby w Canonie), przyciski na obiektywie są rozmieszczone w różnych miejscach, co dostęp do nich jednak nieco utrudnia. I w rezultacie nierzadko tracimy cenny czas na zmianę ustawień. Tak więc kolejny plus dla obiektywu SONY FE 600 MM F4 GM OSS.

Przejdźmy teraz do minimalnej odległości ostrzenia. Tutaj Sony nie wyróżnia się specjalnie na tle konkurencji. Wynosi ona bowiem 4,5 metra i w mojej ocenie jest trochę zbyt duża. Zwłaszcza jeśli fotografujemy małe lub bardzo małe obiekty – a dodatkowo nie mamy podpiętych telekonwerterów. Ogniskowa 600 mm – mimo, że wydaje się znaczna – to jednak po podpięciu pełnoklatkowego korpusu, nie robi aż tak dużego wrażenia. Fotografowane małe ptaki wcale nie wypełnią w tym przypadku „pełnego kadru”. Oczywiście, przy tak zaawansowanym korpusach wyposażonych w wielomilionowe matryce – nawet spore kadrowanie nie pogorszy znacząco naszego „obrazka”. Wydaje się jednak, że kolejnym trendem w długich super teleobiektywach powinno być jednak zmniejszanie minimalnej odległości ostrzenia. Wtedy takie obiektywy oprócz swoich pierwotnych zalet, zyskałyby kolejne. Jak choćby coś na kształt funkcji makro.

Dalszej części testu obiektywu SONY FE 600 MM F4 GM OSS spodziewajcie się niebawem na łamach naszego bloga, a sam obiektyw dostępny jest do kupienia w naszym sklepie InterFoto.eu

Robert Karaś
Robert Karaś

Oderwany od rzeczywistości fotograf szuka nowych światów, eksploruje je i eksponuje za pomocą fotografii zarówno ukochanej czarno-białej jak i barwnej.
Przeżywa fascynację cyfrowym średnim-formatem, który namiętnie wykorzystuje do realizowania swoich wizji, ale nadal wzdycha do unoszącego się zapachu wywoływacza i wielkoformatowych odbitek.

Artykuły: 292

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *