Fotografowanie ssaków cześć pierwsza – Canon EOS 1DX Mark II, Canon EOS 7D Mark II, Canon EF 500mm F4 L IS USM II – zdjęcia przykładowe
W swojej przygodzie z fotografią przyrodniczą, zdecydowanie mniejszy nacisk kładę na uwiecznianiu na zdjęciach naszych futrzastych przyjaciół. W moim przypadku ssaki, i to od zawsze, były bowiem tylko „sytuacyjnym dodatkiem” do ptaków – z pewnością nie głównym daniem. Oczywiście, nie znaczy to, że traktowałem je ulgowo czy „po łebkach”. Jednak z racji „odwiecznej” pasji do ptaków, czworonogi nigdy nie stały się „pierwszym wyborem” moich fotograficznych wypadów. Muszę jednak przyznać, że mam w tej kwestii sporo większych i mniejszych marzeń. Przy czym, co samo w sobie jest dość ciekawe, zachodzi tu bardzo podobna sytuacja jak w przypadku ptaków: im coś mniejsze, tym wzbudza we mnie większe emocje. Tak więc nigdy nie fantazjowałem o sfotografowania żubra, za to sen z powiek spędza mi cała rodzina popielicowatych występująca w Polsce. I takim cichym marzeniem, jest uwiecznienie choćby jednego z przedstawicieli tej grupy na karcie aparatu.
Mimo tej drugorzędnej roli ssaków w przyrodniczych wyprawach, przez ponad sześć lat fotografowania, udało mi się uzbierać całkiem sporo ich zdjęć, co istotne, zrobionych z pomocą bardzo różnych sprzętów/zestawów fotograficznych. Dzięki temu mogą one stanowić poglądowy materiał porównawczy, pozwalający na zaprezentowanie różnic w działaniu wybranej grupy aparatów i obiektywów. Swoje przygody ze ssakami przedstawię w dwóch krótkich częściach – w pierwszej zajmę się gatunkami mniejszymi, drugą zaś poświęcę tym większym. „Drobnicę” reprezentować będzie wiewiórka, szczur wędrowny, jeż i świstak. Czyli poza ostatnim z wymienionych – ssaki dość pospolite i często u nas spotykane.
Po raz pierwszy wiewiórkę fotografowałem na początku swojej fotograficznej drogi. Było to przy karmniku dla ptaków, z którego ona chętnie podjadała orzechy – „teoretycznie” przeznaczone dla dzięciołów i sojek. Z pomocą przyszedł mi wtedy dziś już kultowy (żeby nie powiedzieć legendarny) zestaw dla fotografów przyrody, a mianowicie – Canon EOS 7D Mark II wraz z obiektywem Canon EF 300mm F4 L IS USM. Później, na swojej drodze spotykałem wiewiórki wiele razy, ale tak „na serio” do tematu wróciłem dopiero po kilku latach. Kiedy w moje ręce wpadł Canon EOS R5, to od razu sobie pomyślałem, żeby wybrać się na wiewiórki do pobliskiego parku. Warunki panowały dość trudne. Bo wprawdzie piękna kolorowa jesień była w pełni, to jednak mocno zaciemniony miejscami park „dawał” niezwykle mało światła. Trzeba było mocno „żyłować” parametry aparatu, żeby uzyskać nieporuszone ujęcia, ale mam wrażenie że właśnie R5 poradził sobie z tym zadaniem bardzo dobrze.
Nieco inna historia wiąże się z fotografowaniem szczurów wędrownych. A więc ssaków, które raczej nie cieszą się specjalną estymą pośród ludzi (najdelikatniej rzecz ujmując). Ja zaś trafiłem na paru przedstawicieli tego gatunku zupełnie przypadkowo, kiedy to podczas fotografowania łysek i perkozów dwuczubych leżałem na skraju sporego zbiornika. Po pewnym czasie zauważyłem żerujące nieopodal – na granicy wody i lądu – małe i ruchliwe gryzonie. Co ciekawe, nic nie robiły sobie wtedy z mojej obecności, a zdarzało im się podchodzić do mnie na dystans mniejszy niż pół metra! Nie spodziewając się takiej „zażyłości”, z początku nieco się spiąłem, lecz po chwili obserwacji ich inteligentnych i ciekawskich zachowań, wszystkie absurdalne obawy rozwiały się bez śladu. Szczury to świetnie dostosowane do środowiska zwierzęta, które sztukę przetrwania opanowały do perfekcji. Do fotografii użyłem aparatu Canon EOS 1DX Mark II i obiektywu Canon EF 600mm F4 L IS USM II.
Jeż to dość skryty ssak. Więc mimo że niespecjalnie unika towarzystwa ludzi, to z powodu nocnego trybu życia często pozostaje niezauważony. Z tej racji jego zdjęcia zrobione w dzień, wciąż należą do rzadkości. Ja również najczęściej spotykałem jeże jadąc w nocy samochodem, zwykle wtedy gdy próbowały niezbyt dynamicznie przejść przez jezdnię. Zdarzało się więc, że przenosiłem je w takich razach w bezpieczne miejsce, mając w pamięci jak wiele tych cudownych zwierząt, ginie pod kołami samochodów. Natomiast zdjęcia które tu prezentuję powstały w Estonii, gdzie wraz z przyjaciółmi odbywałem objazdową foto-wyprawę po krajach nadbałtyckich. Sfotografowanego osobnika spotkaliśmy właśnie za dnia, buszującego w poszukiwaniu pożywienia. Nic nie robiąc sobie z naszej obecności, intensywnie szukał pokarmu, przy okazji dając sobie zrobić kilka ciekawych ujęć. Fotografując go używałem aparatu Canon EOS 1DX Mark II i obiektywu Canon EF 500mm F4 L IS USM II.
Na koniec zostały świstaki. Te spore gryzonie w naszym kraju można spotkać tylko i wyłącznie w Tatrach. Przyznam szczerze, że zarówno one jak i kozice były od dawna obiektem moich westchnień. Z racji mojego zamieszkania i stosunkowo niewielkiej odległości od najwyższych Środkowoeuropejskich gór, prędzej czy później nasze drogi musiały się skrzyżować. W Tatry udaję się bowiem często, głównie w poszukiwaniu niezwykle ciekawych ptaków, które tam żyją. I właśnie podczas jednej z takich wypraw, udało mi się trafić na cała świstaczą rodzinę. Mimo przypisywanej temu gatunkowi sporej płochliwości, spotkane świstaki nie uciekły na nasz widok i po pewnym czasie przyzwyczaiły się do naszej obecności (fotografowałem wtedy z Bogdanem Kasperczykiem). Zaowocowało to kilkoma niecodziennymi kadrami. Mimo wielu późniejszych wypadów w Tatry, już nigdy nie udało mi się powtórzyć takiej sesji. Do zrobienia świstaków użyłem aparatu Canon EOS 7D Mark II i obiektywu Canon EF 300mm F4 L IS USM.
Sprzęt omawiany w tym artykule zamówisz w InterFoto.eu