Zastosowanie teleobiektywów w fotografii przyrodniczej – część druga – Maksymilian Dobroczyński
Trzymając się przyjętego podziału, przyszedł czas na teleobiektywy długie. Zaliczam do nich sprzęty o ogniskowych 500, 600 i 800 mm. Oczywiście mam świadomość, że istnieją konstrukcje o większych zbliżeniach, jak choćby różne „radzieckie wynalazki”. Jednak ich walory optyczne jak i waga (często przekraczająca 10 kg), nie pozwalają mi w tym tekście wspomnieć o nich inaczej jak tylko w charakterze ciekawostki. Do czego w takim razie służą długie teleobiektywy? Znajdują zastosowanie zarówno w fotografii z czatowni, jak też w terenie gdzie bardzo często pojawia się potrzeba długich ogniskowych. Ich domena to fotografowanie na rzekach, stawach czy jeziorach. A więc wszędzie tam gdzie nie będziemy mieli dużego „wpływu” na miejsce pojawienia się fotografowanego obiektu.
I w takich właśnie sytuacjach sprawdzają się najlepiej. Zacznijmy od szkieł 500 mm. Tutaj mamy aż trzy niemal równorzędne propozycje. Do klasyki gatunku czyli Canona i Nikona, dochodzi tu bowiem jeszcze oferta Sigmy. Są to Canon 500 mm f/4 L EF IS II USM, Nikon Nikkor 500/4 E FL ED VR AF-s i Sigma S 500 mm f/4.0 DG OS HSM. Wszystkie te obiektywy miałem przyjemność testować osobiście.
Ich łatwo zauważalną cechą wspólną jest „wyjściowe” światło f/4. Są to wciąż (zwłaszcza jak na standardy fotografii przyrodniczej) bardzo jasne teleobiektywy. Do tego ich waga oscyluje w okolicach 3 kg, co czyni je najlżejszymi tego typu konstrukcjami w swoim segmencie. Oznacza to, że każdym z nich można spokojnie wykonywać fotografie „z ręki”. Przyznam się jednak szczerze, że nigdy nie byłem do końca zwolennikiem obiektywów o ogniskowej 500 mm. I to z bardzo prostej przyczyny. Obiektyw o takich parametrach jest bowiem w pewnym sensie zarówno za krótki jak i za długi. Ten paradoks dobrze obrazuje fakt, że choćby tylko podpinając do obiektywu 400/2.8 konwerter 1.4 mamy szkło o ogniskowej 560 mm z lepszym rozmyciem i często z lepszymi własnościami optycznymi. A za krótki jest z kolei dlatego, że na naszym rynku dostępne są obiektywy o parametrach 600/4. I dla mnie to one są właśnie prawdziwie topowymi modelami w kategorii „teleobiektywy długie”. Dla pełnego oglądu sytuacji trzeba jeszcze dodać, że oferta tańszych obiektywów w tym segmencie jest dosyć uboga. Mamy wprawdzie Nikona Nikkor 500mm f/5.6E AF-S PF ED VR, który jednak nie jest w stanie zapełnić istniejącej luki. Pełni więc raczej rolę drogowskazu na przyszłość dla innych producentów.
Niezależnie od wszystkich wymienionych zalet pięćsetek, mam przekonanie, że długi teleobiektyw musi być jasny i musi swoje ważyć. Konstatacja ta pozwala na płynne przejście do obiektywów 600/4. Nikona o tych parametrach niestety nigdy nie używałem, ale Canona EF 600 MM F/4 L IS II USM jestem szczęśliwym posiadaczem. Są to obiektywy jasne, o świetnych właściwościach optycznych i co ważne doskonale współpracujące z telekonwerterami. Moim zdaniem jest to najbardziej uniwersalny rodzaj obiektywu dla potrzeb fotografii przyrodniczej. Poprzez odpowiednie dobranie telekonwerterów możemy mieć bowiem zarówno obiektyw o ogniskowej 600mm, jak i 840 mm, a nawet 1200mm! Wprawdzie przy tej ostatniej ogniskowej mamy wyjściowe światło f/8, ale pozwala to uzyskać niesamowicie dużą głębię ostrości na fotografowanym obiekcie. A zatem mimo teoretycznie słabszego światła, rozmycia i bokeh – obiektywy te są w stanie działać na poziomie swoich odpowiedników o parametrach 400/2.8.
Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę, że najnowsza konstrukcja Canona czyli EF 600 MM F/4 L IS III USM waży około 3 kg [sic!], to trzeba zgodzić się, że otrzymujemy w tym przypadku sprzęt doskonały. Niestety, niemała cena tych szkieł sięgająca 60 tysięcy złotych (w przypadku nowych egzemplarzy) może działać odstraszająco. Tytułem uzupełnienia trzeba zauważyć, że na rynku dostępne są jeszcze dwa obiektywy o parametrach 800 mm: Canon EF 800mm f/5.6L IS USM oraz Nikon Nikkor 800 mm f/5.6 AF-S FL ED VR. Oba testowałem i są to moim zdaniem doskonałe konstrukcje posiadające mnóstwo zalet. Jednak nie do końca sprawdzają się w wymagających zadaniach fotografii przyrodniczej. Są nie tylko bardzo ciężkie, ale jeszcze ich minimalna odległość ostrzenia wynosi 6 metrów. To trochę za dużo jak na standardy choćby ptasiej fotografii. Ich potencjał najlepiej zatem wykorzystać na imprezach sportowych, do obsługi których zostały przede wszystkim stworzone.