Obraz z miękkim rysunkiem to nie to samo, co obraz nieostry

Zacznijmy od zasadniczego stwierdzenia: obiektyw miękkorysujący, to nie to samo co obiektyw nieostry. Miękkiego rysunku obrazu fotograficznego nie należy mylić z nieostrością, wynikającą z niedokładnego nastawienia obiektywu na wymaganą odległość lub niezdolności obiektywu do generowania ostrego obrazu. Obraz nieostry nie ma w ogóle wyraźnych konturów, podczas gdy obraz o miękkim rysunku zachowuje ostrość podstawowego motywu, a tylko jasne nieostre partie obrazu mają świetlistą otoczkę.

O ile w początkach fotografii dążono do uzyskania jak najlepszej ostrości obrazu, to pod koniec XIX wieku – wraz odejściem w malarstwie od naturalizmu i pojawieniem się impresjonizmu – również w fotografii pojawił się nurt polegający na odchodzeniu od nadmiernej szczegółowości obrazu i tak powstały obiektywy miękkorysujące, w których świadomie pozostawiono częściowo aberracje optyczne, zwłaszcza sferyczną, pozwalające uzyskać efekt kontrolowanej nieostrości, zwłaszcza w najjaśniejszych punktach obrazu. Wokół świateł powstają świetliste otoczki o rozpływających się miękko konturach, natomiast zasadnicze kontury obrazu pozostają ostre. Na początku XX wieku obiektywy miękkorysujące stosowano w fotografii portretowej oraz w krajobrazach, zwłaszcza fotografowanych pod światło.
Miękki rysunek obrazu wynika z technicznych wad obiektywu, zazwyczaj aberracji sferycznej i chromatycznej, zatem w wielu starych obiektywach miękki rysunek stanowił efekt uboczny ich budowy optycznej. Niektórzy producenci optyki, tacy jak Pinkham-Smith czy Busch Nicola Perscheid umyślnie projektowali swoje obiektywy wykorzystując te wady do stworzenia optyki miękkorysującej. W połowie lat 30. XX wieku firma Leitz zaprojektowała legendarny obiektyw miękkorysujący Thambar 90 mm f/2,2 do dalmierzowych aparatów Leica. W bliższych nam czasach powstał szereg obiektywów z regulowanym poziomem aberracji sferycznej przy dużych otworach przysłony, takich jak Canon FD 85 mm f/2,8 Softfocus, Canon EF 135 mm f/2,8 Softfocus, Pentax 85 mm f/2,2 Soft, Pentax 85 mm f/2,8 F Soft, Pentax SMC 28 mm f/2,8 FA Soft, Mamiya 180 mm f/4,0 Soft Focus czy Lensbaby Velvet 56 mm.

W obiektywach miękkorysujących, takich jak Imagon firmy Rodenstock, promienie światła przechodzące przez środek obiektywu dają ostry obraz natomiast te przechodzące blisko obwodu soczewki tworzą nieostre aureole, a nakładanie na obiektyw pierścieniowych przysłon reguluje udział tych promieni obwodowych w tworzeniu obrazu, czyli stopień zmiękczenia obrazu. Innym sposobem tworzenia miękkiego rysunku w obrazie fotograficznym było przesuwanie soczewek obiektywu względem siebie po jego osi. Prostsze metody polegały na rozsmarowywaniu na filtrach wazeliny, lub nakładaniu na obiektyw pończochy z drobną siateczką. Obiektywy miękkorysujące można zastąpić specjalnymi nasadkami na obiektyw, takimi jak nasadka Duto wynaleziona w roku 1932 przez Jenő Dulovitsa. W pierwszej połowie XX wieku obiektywy miekkorysujące wyszły niemal całkowicie z użycia w związku ze spadkiem zainteresowania „malarskością” w fotografii, ale potem jeszcze kilka razy przeżyły renesans. Na przykład hollywoodzki styl fotografowania gwiazd w latach 30. i 40. XX wieku opierał się o miękki rysunek obrazu.

Efekt miękkiego rysunku można obecnie osiągnąć przez cyfrową obróbkę: z obrazu tworzy się duplikat, który przyciemnia się tak, aby pozostawić tylko najjaśniejsze światła. Duplikat jest rozmywany metodą Gaussa, a następnie nakładany na pierwotny obraz z użyciem opcji „jaśniej”, przy czym dobiera się odpowiednio udział obu plików cyfrowych w ostatecznym obrazie. Uzyskany obraz zachowuje ostre kontury, ale światła są otoczone poświatą. Jest to w istocie cyfrowa wersja stosowanego w fotografii na materiałach srebrowych efektu Ortona.
Jednak cyfrowa obróbka nie odtwarza w pełni obrazka z prawdziwego obiektywu miekkorysującego operującego zmienną aberracją sferyczną. Takie obiektywy należą obecnie do rzadkości więc mogę mówić o sporym szczęściu skoro udało mi się jednocześnie uzyskać dostęp do dwóch z nich, note bene, obydwu produkcji Canona: jednego z systemu manualnego, czyli Canon FD 85 mm f/2,8 Soft Focus, a drugiego z późniejszego systemu EOS z autofokusem, czyli Canon EF 135 mm f/2,8 Soft Focus. Na filmie małoobrazkowym (a do aparatów na takie filmy obydwa obiektywy zostały stworzone) oraz na matrycy pełnoklatkowej, ze względu na ogniskową pierwszy z nich nadaje się idealnie do portretu w planie amerykańskim, natomiast drugi do ciasnego portretu przedstawiającego samą twarz.
Kiedyś na rynku było sporo modeli obiektywów z efektem miękkiej ostrości, ale najtańszych rozwiązań lepiej unikać, bo zamiast miękko rysować są po prostu niedostatecznie ostre. Punktem wyjściowym do uzyskania ładnego miękkiego rysunku musi być obiektyw wyjściowo ostry. Dlatego użycie wazeliny na filtrze neutralnym, pończochy czy filtra zmiękczającego nie jest optymalnym rozwiązaniem, ponieważ powoduje mniej więcej równomierne zmiękczenie całego obrazu. Prawdziwe obiektywy miekkorysujące, takie jak dwa wyżej wymienione Canony, Tamron SP 70-150 mm f/2,8 Soft, Pentax 85 mm f/2,2 Soft i inne, opierają się na mechanizmie kontroli aberracji sferycznej, tworząc miękką poświatę wokół nieostrych partii obrazu.




Generalnie rzecz biorąc, nowoczesne obiektywy mają dobrą korekcję aberracji sferycznej, więc w pozycji „0” obydwa testowane Canony są dość ostre i pracują jak typowe obiektywy swoich czasów o ogniskowych – odpowiednio – 85 mm i 135 mm. Moje wrażenie jest takie, że stary Canon FD 85 mm f/2,8 Softfocus jest nieco ostrzejszy od nowszego Canona EF 135 mm f/2,8 Softfocus, ale pierwotnie uważałem, że niewielka różnica wynika po prostu z odmiennej ogniskowej i większej głębi ostrości optyki 85 mm niż 135 mm przy f/2,8.
Przejście do kolejnych poziomów miękkiego rysunku obrazu odbywa się poprzez mechaniczną zmianę wewnętrznego systemu optycznego czyli odległości między określonymi grupami soczewek, przy czym Canon FD 85/2,8 ma trzy a Canon EF 135/2,8 ma dwa stopnie regulowanej kontroli aberracji sferycznej (możliwe są też pozycje pośrednie)


Musimy pamiętać o tym, że obydwa obiektywy wymagają ponownego ustawienia ostrości po przejściu do kolejnych pozycji wprowadzających aberrację sferyczną ponieważ zmiana stopnia i charakteru aberracji powoduje przesunięcie płaszczyzny ogniskowania. To ważne, bo w kolejnych pozycjach zmiękczania obrazu, poza wprowadzaniem coraz silniejszego efektu poświaty wokół jasnych nieostrych partii obrazu, główne szczegóły obrazu muszą zachować ostrość, Chcemy uzyskać ostrość z poświatą, a nie nieostrość. Dobrze zaprojektowany obiektyw miękkorysujący utrzymuje ostrość w płaszczyźnie ogniskowania, natomiast zmienna aberracja sferyczna powoduje coraz silniejsze zmiękczenie nieostrych partii obrazu.
Canon FD 85 mm f/2,8 Softfocus ma trzy położenia poziomu zmiękczania rysunku obrazu: 1, 2, i 3, zmieniane przez ruch niezwykle szerokiego pierścienia ustawania ostrości w stronę korpusu aparatu – podobnie jak to było ze zmianą ogniskowych w zoomach suwanych, typu „pompka”, z tym że każda pozycja od „0” do „3’ ma zaskoki. Przesuwanie pierścienia do siebie zwiększa efekt miękkiego rysunku obrazu. Obiektyw Canon EF 135 mm f/2,8 Softfocus, ma poza pozycją neutralną „0” dwie pozycje zmiękczania obrazu; zmiana stopnia aberracji sferycznej odbywa się tutaj inaczej: przez przesunięcie blokady do siebie oraz przekręcenie pierścienia obiektywu w bok do pozycji „1’’ lub „2”. O ile autofokus działa przyzwoicie w pozycji „0” to w pozycjach „1” i „2” błądzi i myli się. Tu jedno zastrzeżenie: autofokus działał gorzej na cyfrowej lustrzance Canona niż na aparacie, na którym go testowałem, czyli Nikonie Z6 poprzez adapter. Cały test wykonałem na Nikonie Z6, przy czym obiektyw Canon FD 85 mm f/2,8 Softfocus był założony poprzez adapter K&F Concept FD – Nik Z a obiektyw Canon EF 135 mm f/2,8 Softfocus poprzez adapter Techart TZC-01.
Najmocniejszy efekt zmiękczenia obrazu (pozycja „3” dla Canona FD 85/2,8 i pozycja „2” dla Canona EF 135/2,8) przy pełnym otworze przysłony może być przesadny jak na gust niektórych odbiorców; wtedy zalecane jest przymknięcie obiektywu do wartości przysłony f/4-f/5,6, co tym bardziej sprawi, że detale znajdujące się w płaszczyźnie ostrości będą bardzo ostre natomiast nieostrości uzyskają ładne poświaty. Poświata pochodząca od aberracji sferycznej zmniejsza kontrast, ale nawet wtedy widać wyraźnie, że to co ma być ostre, takim jest. Uzyskanie takiego efektu w postprodukcji czy przy użyciu filtrów jest trudne i czasochłonne. Zatem dla szybkiego uzyskania miękkiego rysunku nic nie przebije dedykowanego obiektywu.
Jeśli chodzi o konstrukcję Canon FD 85 mm f/2,8 Softfocus jest solidnie zbudowany, na dobrym poziomie Canonowskiej manualnej optyki z pierwszej połowie lat 80. XX wieku – nie jest to poziom profesjonalnej optyki serii „L”, ale nie jest od takiego poziomu daleko. Nawet przysłona jest 9-listkowa. Z kolei Canon EF 135 mm f/2,8 Softfocus ma konstrukcję typową dla amatorskiej optyki z autofokusem z końca lat 80. XX wieku z pierwszej serii optyki EF. Mimo tego, była to jedna z najdłużej produkowanych konstrukcji optycznych serii Canon EF (od 1987 do 2014), bo nigdy nie została zmodernizowana a cyfrowa fotografia, możliwości obróbki obrazu i obsesja na punkcie technicznej doskonałości obiektywów sprawiły, że optyka miękkorysująca wypadła z łask. W każdym razie, o ile optyka jest bardzo dobra, mechanicznie można mieć kilka zastrzeżeń do obiektywu Canon EF 135 mm f/2,8: pierścień ręcznego ustawiania ostrości jest wąski, autofokus jest napędzany dość głośnym i wolnym silniczkiem AFD (Arc Form Drive) pozbawionym funkcji FTM (Full Time Manual) czyli możliwości ręcznej korekty samoczynnego ustawienia ostrości w dowolnej chwili.


Na koniec jedno nieoczekiwane odkrycie, jakiego dokonałem testując dwa miękkorysujące obiektywy Canona. Gdy zaczynałem test, było bardzo pochmurnie i sucho a kontrast na zewnątrz był niski, więc trudno było mi wstępnie określić jaki charakter ma boke. W jeden z kolejnych dni lunął deszcz a po nim wyszło słońce, dając silny kontrast i oświetlając mocno krople wody. Zacząłem robić zdjęcia i wreszcie byłem w stanie określić charakter boke testowanych obiektywów. Canon EF 135 mm f/2,8 Softfocus ma w pozycji neutralnej „0” dość neutralne boke, a pozycje „1” i „2” wprowadzają coraz silniejszą niedokorekcję aberracji sferycznej. Natomiast w pozycji neutralnej (bez efektu zmiękczenia obrazu) i pełnym otworze przysłony Canon FD 85 mm f/2,8 Softfocus daje bańkowe boke takie, jak Trioplan a przy tym jest od Trioplana ostrzejszy. A na dokładkę daje możliwość miękkiego rysunku w pozycjach od „1”do „3”. W każdym razie, charakter obrazków tworzonych przez Canona FD 85 mm f/2,8 Softfocus wskazuje na to, że ten obiektyw ma w pozycji neutralnej „0” przekorygowaną aberrację sferyczną generując obrazek podobny do Trioplana, a potem w pozycjach „1” – „3 następuje coraz silniejsza niedokorekcja aberracji sferycznej ostatecznie generując obrazek z tłem podobnym do tego z optyki z elementem apodyzacyjnym.



Testowanie tych dwóch obiektywów Canona pozwoliło mi zrozumieć i docenić cechy charakterystyczne optyki miękkorysującej. Zapewne utalentowany grafik odtworzy taki efekt w post-produkcji ze zwykłego zdjęcia, ale to wymaga zawansowanego programu graficznego i zaawansowanych umiejętności a także sporo czasu i pracy. Obiektyw miękkorysujący pozwala uzyskać takie efekty błyskawicznie, na miejscu i w pełni przewidywalnie. Połączenie ostrego motywu głównego z poświatami wokół nieostrych jasnych punktów tła to efekt umiejętnego wykorzystania kontroli nad aberracją sferyczną przez projektantów optyki.


Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.