Obiektywy 105 mm f/1,4: Nikkor i Sigma. Wybory, wybory.

Mordercze testowanie obiektywów poprzez drobiazgowe fotografowanie odpowiednich tablic i liczenie linii na milimetr, procentowego odchylenia linii brzegowej od prostej dla oceny dystorsji, czy spadku jasności od centrum do brzegów przy ocenie winietowania ma ogromny sens dla fotografów, zarówno zawodowych jak i amatorów, którzy mają wydać niejednokrotnie ciężko zarobione pieniądze na kilka kawałków szkła zamkniętych w cylindrycznej obudowie zamiast na wakacje w Grecji czy roczny karnet do siłowni, chociaż w przypadku niektórych obiektywów to ostatnie bardzo byłoby przydatne. Takie testy są niezbędne – a czasem również ich powtarzanie po kilku latach – ze względu na, co prawda coraz wolniejsze, ale stałe postępy w zakresie rozdzielczości matryc, które stawiają obiektywom rosnące wymagania. Ale na obecnym okresie rozwoju sprzętu zdarzają się równorzędne konstrukcje w sensie zarówno kombinacji ogniskowej i przysłony jak i jakości optycznej; wyniki rygorystycznych testów pokazują, że pod względem głównych parametrów, takich jak ostrość, kontrast, dystorsja, winietowanie czy aberracja chromatyczna, niewiele je odróżnia.

Jeden może być odrobinę ostrzejszy w środku przy pełnym otworze przysłony, gdy patrzymy w trybie 100% powiększenia czyli oglądamy pojedyncze piksele, ale po przymknięciu o pół działki różnica znika. Drugi za to z kolei może mieć dystorsję poduszkowatą o ułamek procenta mniejszą, ale to może okazać się bez znaczenia w typowych zastosowaniach takiej optyki. Trzeci może mieć winietowanie o 1/2 EV lepiej skorygowane, ale prawie nikt tego nie zauważy w warunkach rzeczywistych. Zatem mówimy o obiektywach, które obiektywnie w kategoriach mierzalnych walorów optycznych są równorzędne. I wtedy pytanie o to, który wybrać należy odnieść do innych aspektów. Po pierwsze, obiektywnych jak to, w których mocowaniach dany obiektyw jest dostępny. Po drugie – jeśli już wiemy, że możemy go założyć na nasz aparat – takich pół-obiektywnych, a poł-subiektywnych jak ergonomia i gabaryty. Mówię o połowicznym obiektywizmie takiej oceny, bo niektóre obiektywy wydadzą się monstrualnie duże i ciężkie słabeuszowi, natomiast kulturysta powie, że są jak piórko. Ergonomia także należy do tej kategorii: o ile obecność dodatkowego przełącznika, czy szerokość pierścienia ustawiania ostrości można uznać za aspekty w miarę obiektywne, to już umieszczenie takiego pierścienia czy opór jaki stawia można traktować w kategoriach odczuć subiektywnych. Co do walorów optycznych, istnieje kilka aspektów poddających się raczej ocenie subiektywnej niż obiektywnej, takich jak transmisja barw czy charakter boke, czyli estetyka nieostrości.

I to prowadzi nas do głównych bohaterów dzisiejszego wpisu, czyli dwóch superjasnych portretówek: AF-S Nikkor 105 mm f/1,4E ED i Sigma 105 mm f/1,4 DG HSM Art. Ogniskowe i jasności się zgadzają więc musimy szukać różnic gdzie indziej. Obydwa obiektywy był testowane wielokrotnie więc nie będę powtarzał tego, co jest łatwe do znalezienia w sieci. Na początek skupię się na podsumowaniu zaobserwowanych przez mnie porównań walorów optycznych Nikkora i Sigmy. Tu ważne zastrzeżenie: do testu dostałem Sigmę w mocowaniu Canon EF, więc dla zachowania rzetelności testu przeprowadziłem go na bezlusterkowcu pełnoklatkowym Sony a7R II przez odpowiednie inteligentne adaptery.

Obiektywnie Sigma jest odrobinę lepsza technicznie od Nikkora. O ile ostrość w środku kadru jest właściwie identyczna już od pełnego otworu przysłony, na brzegach Sigma jest nieco ostrzejsza, co może wynikać z nieco większej krzywizny pola Nikkora, która w przypadku Sigmy jest pomijalna. Przy okazji należy zauważyć, że dla obydwu obiektywów efekt dyfrakcji pojawia się już przy przysłonie f/8. Sigma ma minimalnie wyższy kontrast przy f/1,4, jednak po przymknięciu do f2 Nikkor dogania rywala. Przy zdjęciach pod światło historia wygląda inaczej. Nikon znosi trudne warunki oświetlenia kontrowego lepiej; w takiej sytuacji obraz z Sigmy jest znacznie bardziej obarczony problemem z flarą i duszkami, a ponadto traci sporo kontrastu.

Aberracja chromatyczna to powszechny problem superjasnej optyki i dwa omawiane obiektywy nie stanowią wyjątku, przy czym Sigma jest trochę lepiej skorygowana.; aberracja chromatyczna praktycznie znika w niej przy f/4 natomiast Nikkor dla uzyskania takiej korekty wymaga przymknięcia do f/5,6. Pod względem winietowania Sigma również odrobinę góruje nad Nikkorem; winietowanie przestaje w obrazku z niej przeszkadzać przy f/2,8 podczas gdy Nikkor wymaga dla osiągnięcia podobnej korekty przymknięcia do f/4.

AF-S Nikkor 105 mm f/1,4E ED

Aspekt obrazka generowanego przez obiektywy, który jest na pograniczu obiektywizmu i oceny subiektywnej to boke, czyli estetyka nieostrych partii kadru. Sigma generuje bardziej neutralne, czyli technicznie lepsze boke. Jednak inżynierowie Nikona już kilka razy udowodnili, że wiedzą jak umiejętnie „zepsuć” obiektyw, aby dawał atrakcyjne rozmycia poprzez zaprzęgniecie do pracy rozmyślnie zastosowanych wad optycznych. Tak było choćby w przypadku AF-S Nikkora 200 mm f/2G ED VR, w którym niedokorygowana aberracja sferyczna poprawia subiektywny odbiór nieostrości. Tak jest też w przypadku obiektywu AF-S Nikkor 105 mm f/1,4E ED, który produkuje atrakcyjne rozmycie i płynne przejścia tonalne w nieostrościach. W odróżnieniu od Nikkora, Sigma zawiera w konstrukcji optycznej soczewkę asferyczną, która lepiej koryguje niektóre wady optyczne, ale wprowadza niesławne cebulowe krążki w nieostrych punktach światła.

Sigma 105 mm f/1,4 DG HSM Art

Pod względem walorów optycznych Sigma jest technicznie nieco lepszym obiektywem od Nikkora. Zatem spójrzmy teraz na pozostałe aspekty wyboru stojącego przed nabywcą. Osoba łaknąca optyki portretowej o ogniskowej 105 mm i jasności f/1,4 pracująca w systemie Canon, Sony czy Sigma nie ma żadnego wyboru: jest tylko Sigma albo nic. Posiadacz lustrzanki Nikona ma 2 obiektywy do dyspozycji i dlatego spojrzę na ten wybór z jego punktu widzenia. Jeśli chodzi o cenę, tanio nie jest, ale Sigma stanowi znacznie atrakcyjniejszy zakup, bo kosztuje 6200 PLN wobec 9000 PLN za Nikkora. Przy nieco lepszej optyce wygląda to na nokaut. Ale nie zobaczyliśmy jeszcze wszystkich aspektów wyboru.

Sigma 105 mm f/1,4 DG HSM Art

Na pierwszy rzut oka widać, że gabarytowo Nikkor i Sigma to dwa różne światy. Z ogromną przednią soczewką i mocowaniem filtrów o średnicy 105 mm, osłoną z włókna węglowego z gumowym pierścieniem ochronnym i mocowaniem statywowym, Sigma wygląda jak mniejsza o połowę wersja AF-S Nikkora 200 mm f/2G ED VR. To wrażenie potwierdzają gabaryty: średnica 116 mm, długość z osłona 172 mm i waga z osłoną i mocowaniem statywowym 1723 g. Nikkor wygląda jak nieco większa wersja optyki 85 mm f/1,4; ma średnicę 95 mm, długość z osłoną przeciwsłoneczną 106 mm i waży z osłoną 1034 g, a średnica mocowania filtrów to 82 mm. W przypadku konieczności zakupu kilku nakręcanych filtrów wysokiej jakości, różnica w cenie miedzy tymi o średnicy 105 mm a 82 mm staje się znacząca.  Ze względu na wagę Sigma naprawdę wymaga obejmy mocowania statywowego, która jest zdejmowana i jest wykonana w systemie Arca Swiss, co według mnie powinno być standardem. Żaden z dwójki omawianych obiektywów nie ma ogranicznika zakresu ustawiania ostrości.

Sigma 105 mm f/1,4 DG HSM Art

Zatem przed posiadaczem lustrzanki Nikona stoi bardzo trudny wybór, cena i techniczna doskonałość przemawiają na korzyść Sigmy. Jednak Nikon niewiele jej ustępuje pod względem ostrości, kontrastu, korekcji aberracji chromatycznej, dystorsji i winietowania, z kolei górując nad nią pod względem odporności na tylne światło i boke. Ale największa różnica pojawia się jeśli chodzi o poręczność. Sigma dla mnie przekracza granice sensownych gabarytów optyki portretowej, z którą chcemy móc swobodnie poruszać się wokół fotografowanego obiektu. AF-S Nikkor 105 mm f/1,4E ED na Nikonie D850 to fajna, wygodna kombinacja; Sigma z jakimkolwiek korpusem na ramieniu zaczyna szybko doskwierać i powodować bóle pleców, a przy szybkim ruchu boleśnie uderza w żebra. Sigma najlepiej czuje się na statywie, a nie na szyi.

AF-S Nikkor 105 mm f/1,4E ED

Zatem mimo, że wiele przemawia za Sigmą, ja sam jako użytkownik systemu Nikona wybrałbym Nikkora. Czuję się z nim znacznie bardziej komfortowo i obrazek jaki generuje bardziej mi odpowiada. Umówmy się, że patrząc na zdjęcia z Nikkora, nie myślimy o tym, że rozdzielczość mogłaby być lepsza o kilka linii na milimetr a dystorsja o ułamek procenta lepiej skorygowana. Liczy się cały obrazek, a ten jest znakomity. Jestem jednak świadomy tego, że Sigma jest obiektywnie lepszym zakupem a użytkownicy systemów Canona, Sony czy Sigmy i tak nie mają innej opcji.

AF-S Nikkor 105 mm f/1,4E ED

Selfie_jarek_brzezinski

JAROSŁAW BRZEZIŃSKI

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Artykuły: 2090

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *