Wymień lub sprzedaj sprzęt fotograficzny
|
Złóż zapytanie o wniosek ratalny w Interfoto.eu

Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 czyli bańki radioaktywne

Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 to najjaśniejszy obiektyw do lustrzanek analogowych Konica z bagnetem AR – oczywiście obok swojego poprzednika, modelu Hexanon AR 58 mm f/1,2. Na rynku pojawił się pod koniec lat 60. XX wieku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, co lustrzanka Autoreflex T. Występował w kilku wersjach, z których każda miała automatyczne przymykanie przysłony. Firma sprzedała niewiele egzemplarzy tej superjasnej optyki, co przekłada się na względną rzadkość, kolekcjonerską wartość i dość wysokie ceny (czasem dziesięciokrotnie przekraczające ceny wersji o jasności f/1,4). Dlatego, gdy firma InterFoto zdobyła ten obiektyw, natychmiast wykorzystałem nadarzającą się okazję żeby go przetestować. Jest to ostania wersja tej optyki.

Oczywiście rzadko kto używa obecnie starych Hexanonów na lustrzankach analogowych Konica i ja też postanowiłem przetestować jego przydatność w połączeniu z nowoczesnymi bezlusterkowcami, przy czym zmieniłem pierwotną koncepcję testu. Najpierw założyłem Hexanon AR 57 mm f/1,2 na pełnoklatkowy model Sony a7R II, ale szybko uznałem, że skoro istnieje tak wiele jasnych manualnych „pięćdziesiątek” nie ma sensu robić kolejnego testu standardowego obiektywu na pełnej klatce. Nietypowa ogniskowa 57 mm sprawia, że Hexanon daje idealnie portretowy kąt widzenia na matrycy formatu APS-C – ekwiwalent 85 mm – wobec czego przełożyłem go na Sony a6000, i tak kontynuowałem test.

Oczywiście taki test maskuje nieco ewentualne problemy z jakością na krawędziach obrazu, ale to nie jest najważniejsze bo nie oczekuję idealnej ostrości czy korekcji aberracji po superjasnym obiektywie z lat 60. ubiegłego stulecia na wymagającej nowoczesnej matrycy. Oczekuję raczej ciekawego obrazka, rozoostrzenia przy pełnym otworze przysłony i odlecianego boke. W sumie jednak jakość obrazka nie okazała się wcale tak kiepska, jak chcieliby ortodoksyjni głosiciele wiary, że obiektywy z czasów analogowych nie nadają się wcale na cyfrowe aparaty i mogą jedynie służyć za muzealne eksponaty. Przy okazji nadmieniam, że obiektyw Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 był zamocowany na Sony a6000 poprzez adapter firmy K&F Koncept, a adaptery tej właśnie firmy będą stanowić temat jednego z kolejnych testów.

Ze względu na dużą jasność, Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 jest dość duży i ciężki jak na obiektyw standardowy z lat 60. XX wieku. O ile połączenie z Sony A7R II jest w miarę nieźle wyważone, kombinacja z a6000 ciąży nieco do przodu.

Dane techniczne:
Kąt widzenia: 42°
Konstrukcja optyczna: 7 soczewek w 6 grupach
Przysłona: W pełni automatyczna
Minimalna odległość ustawiania ostrości: 0,45 m
Średnica mocowania filtrów: 62 mm
Długość (przy ustawieniu na ∞): 50 mm
Waga: 460 g
Osłona przeciwsłoneczna: Wkręcana 62 mm
Schemat optyczny:

Przy f/1,2 ostrość w środku obrazu jest dobra natomiast kontrast – z pewnością gorszy niż w przypadku nowoczesnych konstrukcji, ale szybko poprawia się po przymknięciu obiektywu. Spora krzywizna pola powoduje, że przy dużych otworach przysłony niemożliwe jest uzyskanie ostrości jednocześnie w środku i na brzegach obrazu. Jednak w warunkach tutaj przeprowadzonego testu, czyli na matrycy niepełnoklatkowej i do fotografowania trójwymiarowych obiektów znajdujących się głównie w centrum kadru – a nie płaskich ceglanych murów –  nie ma to większego znaczenia.

Winietowanie przy f/1,2

Ponadto i to ponownie mimo, że nie ma to większego znaczenia dla zdjęć rzeczywistych obiektów wykonanych w ramach niniejszego testu – na matrycy formatu APS-C obiektyw jest pozbawiony winietowania nawet przy pełnym otworze przysłony oraz dystorsji.

Ze względu na zawartość tlenku toru, który był używany w tamtych czasach do korekcji niektórych wad optycznych obiektywów, w tym aberracji chromatycznej, testowany tutaj Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 daje nieco żółtawe zabarwienie. Żółknięcie kleju używanego do łączenia soczewek zawierających pierwiastki ziem rzadkich to normalny proces, szczególnie w przypadku obiektywów, które leżą długo nieużywane. Żółty zafarb można zlikwidować naświetlając przez odpowiedni czas obiektyw światłem słonecznym lub lampą UV. Zafarb w testowanym egzemplarzu nie jest na tyle duży, żeby nie dało się go skorygować w postprodukcji.

Boke obiektywu Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 to skomplikowana historia i jest uzależnione od kilku czynników, w tym odległości fotografowania oraz otworu przysłony. Jeśli w tle nie ma punktowych źródeł światła, boke charakteryzuje się płynnymi przejściami tonalnymi. Inaczej sprawa wygląda, gdy w nieostrościach znajdą się jasne punkty światła. Przy pełnym otworze przysłony widać wyraźnie problem wynikający z wąskiego gardła jakim jest niewielka średnica mocowania bagnetowego Konica AR, niezdolna do „obsłużenia” jasności f/1,2.

Trzy w jednym, czyli aberracja chromatyczna, sześciokątne kształty nieostrości oraz obcięcie kształtu punktu światła przez mechanizm automatycznego sterowania przysłoną; f/2,8

System sprzężenia automatycznego sterowania przysłoną blokuje nieco jeden z brzegów dużej tylnej soczewki obiektywu powodując, że krążki nieostrych punktów światła nie są koliste przy pełnym tworze przysłony. Widać wyraźnie ich obcięcie z jednej strony pochodzące od tej blaszki z tyłu obiektywu. Efekt znika po przymknięciu przysłony.

Należy dodać, że automatyczne sterowanie przysłoną jest potrzebne jedynie przy korzystaniu z obiektywu na lustrzankach systemu Konica AR a staje się zbędne przy używaniu go poprzez adapter na nowoczesnych bezlusterkowcach. System sprzężenia do automatycznego sterowania przysłoną można łatwo usunąć i problem niekolistych krązków nieostrości znika. W pewnych sytuacjach boke z obiektywu Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 jest prawie „bańkowe”- jak z Trioplana.

Można żałować, że Konica wyposażyła tak jasny obiektyw w przysłonę o zaledwie 6 listkach, co powoduje – po mocnym przymknięciu przysłony – powstanie wielokątnych kształtów w nieostrościach.

Powłoki przeciwodblaskowe są dość skuteczne, i tylko w wyjątkowych sytuacjach w kadrze pojawiają się zaświetlenia przy zdjęciach pod światło; czasem wystarcza niewielka zmiana kadru, aby zniknęły.

Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 to rzadki i ciekawy relikt odległej przeszłości. który daje na cyfrowych bezlusterkowcach unikatowy obrazek. Owszem, jest to obiektyw technicznie niedoskonały ale efektem ubocznym tej niedoskonałości jest właśnie interesujący sposób, w jaki „rysuje i maluje” zdjęcia, nieosiągalny dla nowoczesnej optyki, w której chodzi nieomal wyłącznie o poprawność pracy na dzisiejszych wymagających matrycach. Technicznie zresztą też nie jest źle: ostrość w środku jest dobra już od pełnego otworu przysłony, winietowanie i dystorsja dobrze skorygowane, odporność na zaświetlenia niezła; boke to kwestia gustu – w niektórych sytuacjach jest gładkie i płynne a w innych tak bardzo zakręcone, że staje się nieomal głównym motywem zdjęcia. Blokujący nieco źrenicę wyjściowej soczewki mechanizm automatycznego sterowania przysłoną można zdjąć do korzystania na bezlusterkowcach a żółty zafarb wynikający z użycia domieszek pierwiastków ziem rzadkich usunąć naświetlaniem promieniowaniem ultrafioletowym. Na matrycy formatu APS-C Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 staje się idealną optyką portretową. Testowanie obiektywu było przyjemnością, Szkoda, że z powodu rzadkości występowania obiektywu na rynku niewiele osób będzie mogło  pójść w moje ślady.

Galeria zdjęć wykonanych aparatem Sony a6000 i obiektywem Konica Hexanon AR 57 mm f/1,2 zamocowanym poprzez adapter firmy K&F Koncept:

Selfie_jarek_brzezinski

Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński. Rocznik 1962. Malarz, fotograf, autor kilkuset artykułów dla polskich miesięczników fotograficznych oraz oryginalnego wydania książki „Canon EOS System”. Tłumacz i copywriter, kiedyś członek zespołu negocjującego wejście Polski do UE. Obecnie w ekipie InterFoto.eu. Wielbiciel wszelkich psów ze szczególną słabością do rudzielców. Kinoman od zawsze i na zawsze.
"Spoiwem robionych przez mnie na przestrzeni kilkudziesięciu lat zdjęć jest aspekt literacki a nie piktoralny: czasem w codzienności objawia się to, co wykracza poza nią, albo pod powierzchnią rzeczy czai się piękno tak jak je rozumiał de Lautréamont, który pisał o pięknie przypadkowego spotkania parasola i maszyny do szycia na stole sekcyjnym. Sztuka to jedyny wehikuł pozwalający nam na transcendencję w duchu Baudelairowskiego „Gdziekolwiek, gdziekolwiek, byle poza ten świat.”

Artykuły: 2298

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia przeglądania i zapewnić prawidłowe funkcjonowanie strony. Korzystając dalej z tej strony, potwierdzasz i akceptujesz używanie plików cookie.

Akceptuj wszystkie Akceptuj tylko wymagane