Hasselblad X2D – czysta przyjemność, której w fotografii cyfrowej nie dało mi nic innego!

Czy warto kupować sprzęt za grube pieniądze, by fotografować kwiatki? Jeśli masz wystarczająco głęboki portfel to możesz wszystko, a jak zamyka się to obrębie fotografii to możesz chcieć mieć najbardziej odjechany aparat w całej galaktyce i masz do tego prawo. Dla wielu takim narzędziem może być PhaseOne, Leica czy właśnie Hasselblad X2D, choć niektórzy mogą powiedzieć, że przecież można taniej i FujiFilm GFX 100 II oferuje to samo tylko taniej. Dla mnie to bzdura, ale o tym dalej.

Tym którzy śledzą moje wpisy i doświadczenia fotograficzne nie jest obca wiedza, iż w obrębie mainstreamowej, współczesnej, cyfrowej fotografii funkcjonuje dla mnie pewien top, który stanowi na pierwszym miejscu niepodzielnie aparaty średnio-formatowe, które jeszcze niedawno nie nadawały się do profesjonalnego użycia, a dziś wielu profesjonalistów nie wyobraża sobie bez nich życia. Dla mnie takim właśnie sprzętem są aparaty marki Hasselblad, a cudo w postaci Hasselblad’a X2D potwierdza tylko moje myśli i nakręca mnie na pozytywną przyszłość.

Jednak jesteśmy tu i teraz, a ja w krótkim odstępie czasu miałem okazję korzystać zarówno z X2D jak i aparatu z bliźniaczym sensorem, o osiągach podobnych lub nawet w niektórych aspektach znacznie przewyższających możliwości Hasselblada. Mowa oczywiście o aparacie FujiFilm GFX 100 II i wpisie, w którym miałem okazję używać go z obiektywem 55mm F1.7. Akurat trafiło się, iż na stanie mamy również obiektyw Hasselblad XCD 55mm f2.5 V, więc porównanie tych sprzętów nasuwało się samo.

Żeby raz na zawsze zamknąć ten temat to moim zdaniem sprzęt od FujiFilm GFX 100 II jest znacznie bardziej kompleksowym i racjonalnym rozwiązaniem, które odnajdzie się również w video, ale w kwestii czysto fotograficznych moim zdaniem to właśnie Hasselblad X2D jest topem współczesnych aparatów bezlusterkowych i z radością będę wypatrywał kolejnych generacji tej bestii. Oczywiście nie jest to sprzęt pozbawiony niedogodności (żeby nie mówić wad), ale na dzień dzisiejszy za każdym razem wolałbym wybrać szwedzkiego giganta, nawet jeśli plotki mówią, że szkła do Hassela robi Fuji.

Mówiąc o przyjemności z fotografowania to w przypadku korzystania z X2D zarówno ergonomia jak i same właściwości fotograficzne całkowicie wywołują na mojej twarzy satysfakcjonujący uśmiech, a 55mm F2.5 V mimo, że obiektywem idealnym nie jest to właśnie przez to okazuje się być idealnym balansem między optycznymi Himalajami, a charakterem i pazurem. Standardowa ogniskowa w połączeniu z całkiem jasną przysłoną daje cudowne właściwości obrazowania i chociaż wymagająca 100. milionowa matryca chciałaby więcej ostrości to gołym okiem nikt tego nie ma prawa zauważyć.

Co jednak czyni cuda w przypadku fotografowania X2D? Przede wszystkim prostota, zarówno w aspekcie samego interfejsu, ale także budowy sprzętu, gdyż nie ma tu miliona guziczków i innych przełączników, które czyniłyby cokolwiek skomplikowanym. Wszystko jest tutaj maksymalnie uproszczone i po prostu działa dobrze. No może z wyjątkiem autofocusa, który umówmy się, że nigdzie w średnim-formacie nie działa tak jak każdy by chciał, a tutaj jest to po prostu przeciętnie, ale też nie jakoś znacznie gorzej, niż w GFX 100 II.

Oczywiście w kwestii kolorów mamy tutaj do czynienia z Hasselblad Natural Colour Solution i każdy piksel matrycy w aparacie jest dostrajany indywidualnie, ale o czym należy pamiętać czerpiemy z niego w pełni jedynie używając dedykowanego oprogramowania Phocus, które lekko mówiąc jest toporne i osobiście i tak zawsze wrzucam pliki RAW bezpośrednio do Lightrooma i nie mam z tym żadnego problemu, gdyż te nadal są fantastyczne i oferują ogromny zakres dynamiki tonalnej oraz przestrzeni kolorystycznej do ewentualnej postprodukcji.

To co jednak sprawiło, że uśmiechnąłem się najszerzej to stabilizacja obrazu, która rozwaliła mi głowę i wszystko to co znałem na rynku do tej pory. Fotografowanie z czasami naświetlania 1/8 sekundy z ręki bez najmniejszego problemu było dotychczas problemem, a szczególnie przy tak dużej matrycy. Tutaj problem poruszonych zdjęć prawie w ogóle występuje i o ile uważam moje 50 mega pikseli w X1D II za wystarczające to brakuje mi takiej stabilizacji jak w X2D. Po prostu WOW!
Galeria zdjęć 2000px z aparatu Hasselblad X2D i obiektywu Hasselblad XCD 55mm f2.5 V






















Oczywiście nie wszystko złoto co się świeci i Hasselblad X2D ma też swoje wady, a największą z nich, o której się nie mówi to fakt, iż pliki z tego aparatu nie tylko zajmują całkiem sporą przestrzeń na dysku, ale także praca z nimi jest bardzo zasobożerna i pierwszy lepszy komputer może nie udźwignąć głębokiego retuszu w portrecie czy innych aspektów edycji, co przerodzi się w mordęgę.
Pliki 1:1 z aparatu Hasselblad X2D i obiektywu Hasselblad XCD 55mm f2.5 V
Reasumując dla mnie i tylko dla mnie Hasselblad X2D to aktualnie najlepiej obrazujący, najbardziej przystępny ergonomicznie, cyfrowy aparat fotograficzny, który oferuje niebotyczną jakość i częsty opad szczęki. To cudo zamienia z pozoru zwykłe obiekty w magię i to ot tak po prostu wciskając przycisk. Może momentami wydawać się to, aż nazbyt proste, ale takie jest w istocie i naprawdę polecam wpaść do InterFoto.eu z laptopem, zrobić kilka fot i przekonać się samemu.