TTArtisan Ultra Wide 14 mm F2.8 na Nikon Zf — ultra szeroko i bez ceregieli

TTArtisan Ultra Wide 14 mm F2.8 na Nikonie Zf to dokładnie ten typ szkła, które kusi, żeby wyjść z domu „tylko na chwilę”, a wraca się z kartą pełną kadrów, jakich inną ogniskową po prostu nie zrobisz. 114° pola widzenia to jest szerokość „od ściany do ściany” — architektura, ciasne wnętrza, miejskie pejzaże o świcie i gwiezdne niebo nad Mazowszem: wszystko łapie się w jednym oddechu. Do tego pełna klatka i jasność F2.8, więc nie jest to zabawka, tylko narzędzie, które realnie poszerza horyzonty (dosłownie i w przenośni).

Ergonomia i gabaryty
Na Zf-ie ten obiektyw wygląda jakby urodził się w czasach analogowych, a dopiero potem odkrył cyfrowy IBIS. Całość jest metalowa, zwarta i zaskakująco kompaktowa jak na ultra-szeroki kąt: waga oscyluje w okolicach 440 g, więc balans na korpusie Zf jest bardzo przyjemny — żadnego „nurkowania” przodem. Mechaniczny pierścień przysłony ma wyraźne kliknięcia, a przy filmowaniu można pracować z sensownymi, powtarzalnymi skokami. Pierścień ostrości chodzi gładko z przyjemnym oporem; skok jest na tyle długi, żeby precyzyjnie „dowieźć” odległość hiperfokalną. Minimalny dystans ostrzenia 0,2 m pozwala podejść do tematu naprawdę blisko i wykręcić te „przesadzone” perspektywy, które robią robotę w reportażu z ulicy czy w detalach architektonicznych.
W pudełku dostajemy także uchwyt/holder na filtry 77 mm. To ważny detal: przy 14 mm zwykle kończy się na drogich, wielkich systemach prostokątnych, a tutaj — o ile dobierzemy sensownie cienkie szkło — wchodzą klasyczne ND czy polaryzator, co dla krajobrazu i dłuższych czasów otwiera kolejne możliwości.

Jakość mechaniczna
TTArtisan poszedł w klasykę: pełny metal, wyraźne grawerunki skali głębi ostrości i odległości, zespawane to wszystko w bryłę, która lubi być używana, nie tylko podziwiana na półce. Nic tu nie dzwoni, nic nie „plumka”, a bagnet Z siedzi ciasno. Zf dorzuca swoje: focus peaking i powiększenia w wizjerze sprawiają, że manual staje się naturalny, nawet przy pracy na ruchliwej ulicy. W praktyce ustawiasz F8–F11, wskakujesz w hiperfokalną i możesz robić zdjęcia „z biodra” bez nerwowego kręcenia pierścieniem co klatkę.

Walory optyczne
Zacznijmy od tego, co najważniejsze w 14 mm: kontrola zniekształceń i ostrość w skrajach. Ten TTArtisan jest uczciwy: w centrum od F2.8 jest dobrze i użytecznie, a brzegi doszlifowują się po przymknięciu do F4–F5.6. Dla krajobrazu i architektury sweet spot to F8–F11 — wtedy kadr „trzyma się” od rogu do rogu. Winietowanie na pełnej dziurze? Jest wyraźne (jak to w ultra-szerokim), ale ładnie schodzi przy F4–F5.6 i ewentualnie zdejmuje się je w sekundę suwakiem w postprodukcji. Odporność na flarę jest sensowna, ale jeśli słońce wchodzi nam prawie do kadru, pojawi się ghosting — można go kreatywnie wykorzystać, a jeśli nie, to odrobina korekty ustawienia aparatu zwykle załatwia temat.
Jest też smaczek dla fanów „sunstarsów”: ośmio-listkowa przysłona daje 8-ramienne gwiazdki po przymknięciu — przy nocnym mieście wygląda to bardzo „filmowo”. Komy w gwiazdach nie nazwę zerową, ale jak na klasę cenową jest pod kontrolą i przy F2.8–F3.2 pozwala spokojnie zrobić pierwsze sensowne astro, zwłaszcza że szerokość 114° ładnie zbiera Drogę Mleczną nad horyzontem.
Distorsja? W tej klasie konstrukcji delikatna „beczka/moustache” jest normalna; przy architekturze i tak pracujemy równo z aparatem oraz robimy korektę profilu. Ważniejsze, że pole jest względnie równe po przymknięciu i nie ma nieprzyjemnej „pływającej” krzywizny ostrości, która potrafi zabić geometrię w rogach.
W praktyce na Nikonie Zf
Zf lubi szkła, które wymuszają świadome decyzje kadrowe. 14 mm F2.8 manual od TTArtisana wręcz prosi, żeby myśleć o pierwszym planie: słup, krawężnik, poręcz, sylwetka przechodnia — wszystko to, co „wbija” widza w kadr. IBIS w korpusie pomaga przy dłuższych czasach, a manualne sterowanie sprawia, że praca jest płynna i rytmiczna. Do filmu — klikana przysłona jest ok, a gładki focus daje przyjemny, powtarzalny „pull”.

Dla kogo i po co?
Jeśli potrzebujesz ultra-szeroko, ale bez wydawania kilku tysięcy na szkła z AF, tutaj masz bardzo kuszącą propozycję. To pełnoklatkowy, manualny 14 mm z jasnością F2.8, metalem na zewnątrz, sensowną optyką w środku (13 elementów w 10 grupach) i realnie niską ceną. Dla krajobrazu, architektury, wnętrz, streetu „z bliska” i pierwszych kroków w astro — w punkt. Świadomie rezygnujesz z autofokusa, ale Zf nadrabia narzędziami do manuala, a w zamian dostajesz charakter i kontrolę.

Konkluzja
To jest „szkiełko do roboty”. Nie wymądrza się, nie świeci logo za pół wypłaty, tylko daje szeroko, ostro (gdy trzeba), równo i przewidywalnie. Ma swoje „ultra-szerokie” przywary — trochę winiety na pełnej dziurze i potencjalne bliki w ostrym słońcu — ale kosztuje niewiele, i przyjmuje normalne filtry przez dołączony holder. Na Zf wygląda świetnie, pracuje uczciwie i zaprasza do eksperymentów z perspektywą. Jeśli chcesz poszerzyć repertuar i poczuć realny „oddech przestrzeni” w kadrze, TTArtisan Ultra Wide 14 mm F2.8 robi to bez ceregieli.
Galeria zdjęć
Galeria zdjęć wykonanych obiektywem TTArtisan Ultra Wide 14 mm F2.8 na Nikonie Zf. Zdjęcia zostały zarejestrowane jako pliki NEF a następnie wywołane do formatu jpeg w programie Adobe Camera Raw i zmniejszone do 2000 pikseli na dłuższym boku.
Sprzęt omawiany w tekście dostaniesz w sklepie Interfoto.eu: