Zeiss ZX1 – aparat, który miał zmienić zasady gry, a skończył w szufladzie historii

Jako, że w naszym sklepie pojawił się po raz pierwszy egzemplarz aparatu Zeiss ZX1, przypominamy historię tej pięknej katastrofy.
Były wielkie plany, była wizja – aparat przyszłości z Lightroomem na pokładzie, pełnoklatkową matrycą 37,4 Mp i solidnym Distagonem 35 mm f/2. Do tego 512 GB pamięci i gigantyczny ekran 4,3”. Zeiss ZX1 miał być rewolucją, a okazał się ciekawostką dla garstki odważnych, którzy byli w stanie wyłożyć ponad 30 tysięcy złotych.

Problem? Wystartował za późno. W czasie, gdy Leica Q2 i Fuji X100V robiły furorę, a producenci aparatów ogarnęli już bezprzewodowe przesyłanie zdjęć na smartfony, pomysł edycji w aparacie brzmiał jak gadżet bez realnej potrzeby. Efekt – aparat zniknął ze sprzedaży, a Zeiss od tamtej pory nie pokazał żadnego nowego body.

ZX1 zostanie więc zapamiętany jako odważny eksperyment, który nie przetrwał zderzenia z rzeczywistością. Szkoda, bo potencjał był ogromny. Ale może to przypomnienie, że fotografia to jednak serce i oko, a nie kolejne gigabajty i funkcje.
A jeśli szukacie dziś sensownej alternatywy w kategorii „kompakt premium”, to Leica Q3 czy Fujifilm X100VI pokazują, że można połączyć tradycję z technologią. Leica stawia na perfekcję obrazu i intuicyjne sterowanie, które czerpie z dziedzictwa M-ek, a do tego daje nowoczesne usprawnienia jak świetny autofokus i sprawne Wi-Fi. Fuji natomiast dorzuca własny przepis na sukces – retro ergonomię, filmowe symulacje i mobilność, którą pokochała cała rzesza streetowców i podróżników.
ZX1 chciał być aparatem przyszłości, ale to właśnie Q3 i X100VI udowadniają, że przyszłość wygrywa się wtedy, gdy trzyma się mocno korzeni fotografii.
