Nikon Z9 + obiektywy Sony E przez adapter Viltrox E-Z na koncercie w Okuniewie – czyli trochę frajdy, trochę frustracji

Letni Festiwal Muzyki Kameralnej, Nikon Z9 i… test bojowy w realu
Wpadłem na koncert „Spotkanie z Gwiazdą” w ramach Letniego Festiwalu Muzyki Kameralnej w Okuniewie (23 sierpnia 2025), żeby nie tylko nacieszyć uszy skrzypcami Marty Magdaleny Lelek i fortepianem Mauricio Silvy, ale też przetestować w praktyce pewien fotograficzny eksperyment.
Na scenę wziąłem Nikona Z9 – bestię w świecie bezlusterkowców – oraz dwa szkła z mocowaniem Sony E:
– Sony 24-70mm F2.8 G Master (gen. 1)
– Sony 70-200mm F2.8 G Master OSS II
Połączyłem je z Nikonem przez adapter Viltrox E-Z, który obiecuje przejrzystą komunikację między obiektywami Sony a korpusami Nikona Z. Na papierze – wszystko brzmi jak plan idealny.
Fajne szkła, świetne body, ale…
Sama jakość obrazka? Petarda. Nikon Z9 to potwór – szybki, responsywny, bezbłędnie radzący sobie z koncertowym światłem. Optyka Sony G Master, wiadomo – topowa klasa, świetna plastyka, ostrość i kontrast.
Ale problem pojawił się… po każdej zmianie obiektywu. Adapter Viltrox E-Z miał tendencję do gubienia kontaktu elektronicznego. Po przepięciu szkła aparat nie widział obiektywu, autofokus nie działał, przysłona się blokowała. Dopiero kilkukrotne przepinanie pomagało przywrócić komunikację.
W warunkach koncertowych, gdzie każda sekunda ma znaczenie, było to po prostu frustrujące.
Ergonomia i obrazek – czyli jak się tym foci
Ergonomia? Zaskakująco okej, choć z małymi zastrzeżeniami. Sony 70-200 GM II nie jest ultralekki, a na Z9 balans może się wydawać delikatnie przesunięty do przodu – ale sam grip Nikona radzi sobie z tym bardzo dobrze. Całość trzyma się w ręku pewnie i stabilnie.

Sony’owskie obiektywy pracują jak należy – płynne pierścienie, dobra kontrola i szybka reakcja (gdy kontakt nie szwankuje). Gdy zestaw działa, to naprawdę daje radochę z fotografowania.
A obrazek z tej kombinacji? Z9 z matrycą 45 MP + wysokiej klasy optyka = topowy rezultat.
– 24-70mm GM 1. generacji daje ciepłą, lekko miękką plastykę i wyraziste centrum.
– 70-200mm GM OSS II to już mistrzostwo – ostrość od pełnej dziury, piękny bokeh, świetny kontrast, nawet pod światło.
Na matrycy Z9 oba te szkła błyszczą – to duet, który naprawdę potrafi zachwycić.
Rada praktyczna: jeden adapter to za mało
Jeśli planujesz korzystać z kilku szkieł Sony E na Nikonach Z przy użyciu adaptera Viltrox E-Z, najlepszą decyzją będzie zakup tylu adapterów, ile masz obiektywów. Serio.
Raz założony adapter traktuj jak stały element zestawu. Odpinanie i podpinanie w dynamicznych warunkach to loteria – raz zadziała od razu, raz po pięciu próbach. A przecież nie po to kupujesz sprzęt za dziesiątki tysięcy, żeby tracić nerwy na szukanie kontaktu między pinami.

Dla profesjonalistów: czy warto się w to bawić?
Jeśli zawodowo focisz i masz już zainwestowane w optykę Sony E, a jednocześnie korci Cię matryca Nikona Z9 – to może być sensowna droga na skróty. Zwłaszcza do portretu, plenerów, pracy studyjnej czy nawet krajobrazów – tam, gdzie możesz sobie pozwolić na chwilę technicznej pauzy.
Ale jeśli robisz eventy, śluby, reportaże czy koncerty – musisz się liczyć z tym, że taki miks to nie system natywny. Trzeba do tego podejść z głową i zapasem cierpliwości. I najlepiej kilkoma adapterami w plecaku.
Podsumowując
Zestaw Nikon Z9 + Sony GM przez Viltrox E-Z to potencjalna petarda, kiedy wszystko gra. Obrazek top, ostrość mistrzowska, kolory nasycone – jakbyś miał własny mini zestaw RED do kadrów nieruchomych.
Ale w praktyce – problematyczne przepięcia, utrata kontaktu i brak pewności działania mogą być upierdliwe. To opcja z potencjałem, ale z ograniczeniami, które trzeba świadomie zaakceptować.
Polecam, ale z rezerwą. I najlepiej z kilkoma adapterami na każdą okazję.
