TTArtisan AF 40mm F2 ED ASPH – obiektyw z autofocus w cenie profesjonalnego filtra LOL – zdjęcia przykładowe

Wreeeeszcie mam go w ręku – TTArtisan AF 40mm F2 ED ASPH. I pierwsza reakcja? Szoczek. Serio, ten maluch wygląda niepozornie, a tu „całość w metalu”. Nawet osłona przeciwsłoneczna! W czasach, kiedy wielu producentów oszczędza na wszystkim, TTArtisan wali w stół i mówi: „proszę bardzo, pełny metal, żadnych plastikowych półśrodków”. Mały grzdyl, ale pancerny.

Na wstępie kilka słów o metodologii. Wszystkie zdjęcia robiłem w RAW, bez żadnej postprodukcji. Balansem bieli ustawiłem na sztywno 5000K, a podczas wywoływania w ACR wszystkie suwaki zostały na zero. Zero kombinacji, zero podrasowania. Wybaczcie więc, że foty nie są cukierkowo słodkie – ale dzięki temu widać dokładnie, co obiektyw naprawdę potrafi.

Na testy zabrałem go w miejsce, które nie wybacza miękkiego szkła – warszawska Starówka. Kamienice, detale, tekstury, kontrasty – idealny poligon, żeby sprawdzić, czy ostrość tego szkła daje radę. Do pary poszedł Sony A9 II, bo skoro już sprawdzać, to na poważnie. Cel wyprawy był prosty: zobaczyć, jak radzi sobie w streecie.
Specyfikacja techniczna TTArtisan AF 40mm F2 ED ASPH:
- Ogniskowa: 40 mm
- Przysłona: F2 – F16
- Konstrukcja optyczna: 9 elementów w 6 grupach (ED, ASPH, high-index)
- Liczba listków przysłony: 7
- Minimalna odległość ostrzenia: 0.4 m
- Autofokus: STM (krokowy, cichy)
- Średnica filtra: 52 mm
- Kąt widzenia: 57°
- Wymiary:
- Sony E: 61 mm × 44 mm
- Nikon Z: 65 mm × 46 mm
- Waga: ok. 167–176 g
- Mocowania: Sony E, Nikon Z

Specyfikacja techniczna TTArtisan AF 40mm F2 ED ASPH będzie nam potrzebna, bo będę się do niej odnosił. Jak zapewne wiele osób spostrzegło że prywatnie przeszedłem na fotografowanie analogiem. Posiadam dwie lustrzanki Minolta Dynax 800si i na tym trzaskam głównie. Zatem spojrzenie na cyfrowe fotografowanie mam już trochę spaczone. Nie strzelam seriami jak oszalały tylko macam kadr i tłukę jak snajper.

Zacznę od rzeczy, która serio mnie uwiera w tym szkle – minimalna odległość ostrzenia. 40 centymetrów. No halo, to naprawdę sporo. Masz takiego małego, poręcznego grzdyla i naturalnie ręka aż sama się wyciąga, żeby przyłożyć go bliżej do jakiegoś detalu. A tu… zonk. Figa z makiem. Nie podejdziesz tak blisko, jakby się chciało, i to jest moment, w którym człowiek czuje lekki niedosyt.

No i teraz trochę miodu. Autofocus w TTArtisan AF 40mm F2 ED ASPH to sztos – serio, perfekcja. Tam gdzie chcesz, tam trafia, bez kręcenia się w kółko czy szukania tematu jak pies tropiący. To jest ogromny plus, bo w tej klasie cenowej człowiek raczej spodziewa się kompromisów, a tutaj – proszę bardzo, działa jak trzeba. Do tego dochodzi ostrość, która naprawdę robi robotę i ta naturalna, delikatna winietka. Co ciekawe, wielu fotografów i tak dorzuca winietkę w postprodukcji, żeby kadr miał więcej klimatu. Tutaj mamy ją od razu, prosto z puszki.

Powyższe zdjęcie wykonane na F2.
Ale prawdziwy nokaut przychodzi przy detalach. To, co ten obiektyw wyciąga z kadru, to czysta miazga. Zwłaszcza jak domkniesz przysłonę do F4 – wtedy nawet na brzegach nie ma się do czego przyczepić. A przypomnę tylko, że mówimy o szkle za… 649 zł. Czyli mniej więcej tyle, ile kosztuje porządny używany filtr PRO w rozmiarze 82 mm. Taka perspektywa daje do myślenia.

Gabarytowo TTArtisan AF 40mm F2 ED ASPH bardziej przypomina pancake niż klasyczny obiektyw. Żadnej masywnej rury wystającej z body – tu mamy kompakt, który aż prosi się, żeby wrzucić go na aparat i iść w miasto bez dźwigania zbędnych kilogramów. Wymiary to raptem 61 x 44 mm (dla Sony E) i waga w okolicach 170 gramów. Mały, lekki, a jednocześnie metalowy – i to jest ogromna zaleta. To szkło nie ciągnie aparatu w dół, nie przeszkadza w torbie, można go mieć zawsze pod ręką.

Galeria zdjęć z TTArtisan AF 40mm F2 ED ASPH












Na koniec słowo o Bokeh. Ten obiektyw ma potencjał – na F2 daje naprawdę przyjemne, miękkie rozmycie, które aż się prosi, żeby je wykorzystać w portrecie czy detalu. Ale że w tym teście skupiałem się głównie na ostrości, to temat bokeh zostawiam na kolejny artykuł. Wtedy dopiero przyjrzę się mu na spokojnie, bo jest o czym pisać.
Dla kogo ten obiektyw?
Zdecydowanie dla ludzi, którzy chcą lekkiego, kompaktowego szkła na co dzień – street, podróże, spacery z aparatem pod pachą. To świetna opcja dla osób, które nie chcą wydawać fortuny, a jednocześnie oczekują ostrości, dobrego AF i fajnego charakteru obrazu. Czy warto w cenie 649 zł? No jasne. Za tę kasę dostajemy sprzęt, który spokojnie mógłby kosztować więcej. To jest ten moment, kiedy cena nie tylko nie boli, ale wręcz powoduje uśmiech, bo stosunek jakości do kosztu to po prostu złoty strzał.