Super-Takumar 50mm F1.4 w 2025r. Biohazard na bagnet M42. Canon EOS R5 ledwo przeżył.

Super-Takumar 50mm F1.4 na Canonie EOS R5 to połączenie starej szkoły i cyfrowej brutalności. 90% zdjęć w tym materiale wytłuczone na F1.4 – bez kompromisów. Jeśli nie masz go jeszcze w arsenale, to serio, czas nadrobić.
Super-Takumar 50mm F1.4 – skąd ten biohazard?

Bo to szkło jest dosłownie lekko radioaktywne. Stare powłoki thorowe robią robotę i nie, nie świeci w ciemności :)))), ale rozmywa jakby miał własny reaktor. I tak – to prawdziwe promieniowanie, ale w ilościach kompletnie nieszkodliwych. Trzeba by było nosić ten obiektyw w majtkach przez dekadę, żeby miało to jakiekolwiek znaczenie. A do tego czasu zdążysz go już sprzedać, odkupić i znowu sprzedać. Więc spokojnie – jedyne, co może cię tu zniszczyć, to jego bokeh.

A skąd w ogóle to całe promieniowanie? To zasługa thoru – lekkiego pierwiastka radioaktywnego, którego kiedyś używano w optyce, żeby poprawić przejrzystość szkła i kontrast. Inżynierowie w latach 60. nie żartowali – jak coś miało być ostre i jasne, to wsypywali do soczewek trochę tablicy Mendelejewa. Efekt? Świetna jakość obrazu i minimalna, naprawdę śladowa radioaktywność. Dziś już tego nie robią, ale stare Takumary dzięki temu dalej wyglądają jak sprzęt z programu kosmicznego.

W późniejszych wersjach, jak Super Multi Coated Takumar, thoru już nie uświadczysz. Z czasem producenci zaczęli rezygnować z radioaktywnych dodatków – głównie dlatego, że świat zaczął patrzeć na promieniowanie trochę mniej entuzjastycznie (Czarnobyl… wiecie…). No i technologia powłok poszła do przodu – multi-coating zaczął robić to samo, tylko bez świecenia w liczniku Geigera.

Ciekawostka: przez to, że starsze Takumary z thorem potrafią lekko zażółknąć z wiekiem, dostajesz obraz, który wygląda jakby ktoś założył delikatny filtr Wratten 81A. Efekt? Zieleń wychodzi miękka, ciepła. Świetnie sprawdza się to w krajobrazach – daje ten analogowy klimat bez kombinowania z presetami czy LUT-ami. Charakterek gotowy prosto z obiektywu.
Adapter K&F Concept idealnie się sprawdza
Używałem adaptera K&F Concept M42 → Canon RF i serio, sprawdza się idealnie. Trochę śmiesznie wygląda, bo jego gabaryty prawie dorównują samemu obiektywowi, ale robi robotę. Daje pełen zakres ostrzenia, włącznie z nieskończonością – i to bez żadnych kombinacji. Zakładasz, kręcisz i lecisz.

Jak mi się na tym zestawie pracowało:
Manual na bezlusterkowcu to czysta przyjemność
Korzystanie z bezlusterkowca i obiektywu manualnego jest bardzo proste. Podgląd na żywo, focus peaking, histogram – wszystko na ekranie. Ja akurat nie lubię takich bajerów, lubię jak jest czysto bez dodatkowej technologii, ale można. Widzisz efekt przed naciśnięciem spustu. Komfort totalny.
Lubię stare lustrzanki bardziej niż nowe bezlustra
Osobiście wolę obrazek ze starych cyfrowych lustrzanek. Nie wiem dokładnie, co je różni – to nie tylko kwestia lustra, ale może tej lekkiej niedoskonałości sensorów. Były bliższe rzeczywistości, mniej plastikowe. Dla mnie bardziej „prawdziwe”. Tak mi zostało. Ale cenię Canon EOS R5, bo to przełom w swojej klasie.

Canon EOS R5 to bestia, ale czasem za czysta
Canon EOS R5 to świetny sprzęt, lubię ten korpus – ale zdjęcia momentami wyglądają jak rendery. Ostrość, kolory, detale – wszystko super, ale czasem za bardzo. Jakby świat był zbyt idealny. Ale z M42? Idealne połączenie.
Zestaw R5 + Takumar to złoto dla twórców socialowych
Jeśli publikujesz głównie na mediach społecznościowych, Canon EOS R5 to potężne narzędzie. Nawet jeśli Takumar ma swoje optyczne kaprysy, sensor R5 wszystko wygładza i wyrównuje. A przy wyjściowych 8192 pikselach na dłuższym boku, zdjęcia zmniejszane 4:1 (np. do 2048px) wyglądają jak żyleta. Ostrość, detal, kontrast – wszystko siada idealnie na potrzeby Fejsa, Insta czy portfolio online.
Zażółcenie? Minus przy architekturze (nie zawsze, ale mnie trochę razi), duży plus przy naturze
Żółty odcień z soczewek to realny efekt. Przy białych budynkach bywa dziwnie, ale w przyrodzie? Petarda. Zieleń nabiera życia. Tego nie da się uzyskać presetem – to charakter szkiełka.

Takumar to miękkość jak z topowego portretowego szkła
Super-Takumar 50mm F1.4 daje portret jak marzenie. Miękki, plastyczny, ale nie mydlany. Przypomina mi feeling Canona 85mm f/1.2 L II – i to nie jest tania pochwała.
Cena kontra jakość to absurdalny deal
Nie jest tani jak na obiektyw używany, ale 750 zł za takie szkło to wciąż ułamek ceny współczesnych portretówek. A frajda? Bezcenne.
Jak przygotowany został aparat do wykonywania zdjęć przykładowych?
Canon EOS R5 został przygotowany do zdjęć w trybie pełnej suwerenności obiektywu. Wyłączyłem wszystkie wspomagacze: brak korekcji aberracji, brak redukcji szumów, brak profilu obiektywu – zero cyfrowej ingerencji z puszki. Pracowałem wyłącznie w trybie manualnym (M), bez żadnej automatyki – ISO, czas naświetlania oraz przysłona ustawiane były w całości ręcznie, przysłona oczywiście na pierścieniu obiektywu. Przestrzeń kolorystyczna ustawiona na Adobe RGB, balans bieli ustawiony ręcznie na K5200, fotografowałem wyłącznie w RAW-ach. W postprodukcji, w Adobe Camera RAW, wszystkim zdjęciom nadałem wartość Exposure -20 – żeby jeszcze bardziej podbić klimat i wydobyć to, co Super-Takumar naprawdę potrafi na pełnej dziurze.
Galeria zdjęć z Super-Takumar 50mm F1.4 na Canon EOS R5










Obudź się, zanim AF zrobi z Ciebie zombie
Jeśli wciąż boisz się manuala, bo „nie trafię ostrości” albo „czasem ktoś się poruszy” – to serio, pora przestać się przytulać do autofokusa jak do kocyka. Super-Takumar 50mm F1.4 to szkło, które robi klimat (zresztą jak wiele innych M42), którego żadne RF-owe szkło za 10 tysi nie wygeneruje bez AI, softu i miliona presetów. Tu masz pełną kontrolę, pełną dziurę i pełną odpowiedzialność – a efekty wyglądają jak połączenie analogowej duszy z cyfrową precyzją.
Canon EOS R5 daje Ci wszystko, czego potrzeba, żeby manual ogarnąć z zamkniętym okiem – i jeszcze Ci to wygładzi tak, że nikt nie zauważy, że ostrość była łapana z palca. Ten zestaw nie tylko działa. On wymusza kreatywność. A jeśli robisz portrety i chcesz, żeby wyglądały jak z innego świata – zamiast kolejnego plastiku z autofocusowym ADHD, wrzuć sobie radioaktywny cios z lat 60. i poczuj różnicę.
Bo nie sztuką jest zrobić ostre zdjęcie. Sztuką jest zrobić zdjęcie, które zostaje w głowie.
Omawiany sprzęt znajdziesz w InterFoto.eu: