Samyang XP 35mm F1.2 – optyka godna ostatnich lustrzanek

Tuż u schyłku produkcji aparatów lustrzankowych, co miało miejsce w 2020 roku (to już 5 lat!) na rynku pojawiały się konstrukcje od niezależnych producentów, które śmiało dzisiaj mógłbym określić mianem wybitnych, a które zawstydzały i do dziś zawstydzać mogą tuzy rynku fotograficznego. Samyang XP 35mm F1.2, bo o nim mowa pełnymi garściami czerpał z obiektywów znacznie droższej konkurencji i tak jak linia Otus od Zeissa miał oferować bezkompromisową jakość i być synonimem prestiżu spod szyldu Sammy’ego. Jak zestarzało się to szkiełko? Sprawdźmy razem.

Zarówno wtedy jak i teraz firma Samyang znana był z tego, że produkowała obiektywy o przyzwoitej jakości w znacznie niższych cenach od konkurencji i często były to konstrukcje manualne. Linia XP miała być swego rodzaju pokazem siły i prężeniem muskułów, a szkiełka zaczęły być porównywane do Otus’ów głównie przez bardzo zbliżony design i podobne założenia konstrukcyjne, czyli dążenie do absolutnie najwyższej możliwej jakości. O ile w kwestii wizualnej bardzo łatwo możemy dostrzec owe „inspiracje” to już aspekt jakości optycznej pozostaje tutaj nieco enigmatyczną kwestią, bo czy obiektyw o znacznie niższej cenie może dowozić?

Otóż na pewno na poziomie wykonania nie można się do niczego przyczepić i jest to sprzęt bardzo wysokich lotów. Od A do Z czuć tutaj wyjątkową konstrukcję, która spełnia moje wyśrubowane standardy odczucia obcowania ze sprzętem premium. Bardzo długi ruch pierścienia ostrości, którym raczy nas Samyang XP 35mm F1.2 to gwarant precyzji wykonania i zachęta do zwolnienia i świadomego komponowania kadru oraz kliknięcia spustu migawki. Choć obiektyw jest całkiem sporych rozmiarów to z lustrzankami kompletnie nie czuć jego wagi i z aparatem APS-C Canon 7D było całkiem przyjemnie.

Tutaj mogą pojawić się głosy, że wrzucam obiektyw od pełnej klatki na APS-C i takie testy i recenzje są niewarte uwagi, bo nie pokazuję pełni potencjału szkiełka. Jestem w stanie zgodzić się z tym argumentem w części, ale jednocześnie mogę odbić to, że właśnie chciałem wyciągnąć z tego szkiełka centrum i sprawdzić czy to generalnie ma jakikolwiek sens i czy warto myśleć w te stronę.

Generalnie jeśli idzie o jakość obiektywu Samyang XP 35mm F1.2 na matrycy 7D to muszę przyznać, że ta jest naprawdę fantastyczna. Co prawda nie jest to obrazek, któremu hołduje, a to co rzuca się w oczy to gigantyczna aberracja w przypadku pracy pod światło. To wszystko oczywiście bez żadnej straty na ostrości. W kwestii winiety na matrycy APS-C te są znikome, ale wydaje mi się, że pełnej klatce te rosną do niebotycznej rangi.

To co mi się podoba to kwestia minimalnej odległości ostrzenia, czyli 34 centymetry. Biorąc pod wagę, że z racji używania tego szkła na matrycy mniejszej to kąt widzenia dla tego szkła jest jak 52.5mm na pełnej klatce, co sprawia, że pozornie mamy tutaj możliwość bliższego kadrowania (a realnie obcujemy po prostu z mniejszym wycinkiem), co pozwala na bardzo przyjemne zbliżenia, a biorąc pod uwagę, iż obiektyw jest ostry od pełnej dziury to rezultaty są fantastyczne.
Galeria zdjęć 2000px z obiektywu Samyang XP 35mm F1.2 i aparatu Canon 7D


















Reasumując obiekty Samyang XP 35mm F1.2 nie jest Otusem i to bardzo dobrze, bo po co tworzyć kolejną kopię, ale niewątpliwie jest jednym z najlepszych obiektywów od południowo-koreańskiego producenta jakie miałem okazję dzierżyć, a na pewno jest to najlepsze szkło do aparatów Canona z mocowaniem EF! Obrazek ma swoją przyjemną charakterystykę i jest nabity detalem i choć wydaje się być mocno sterylny na pierwszy rzut oka to w istocie oferuje bardzo dużo mikro kontrastu oraz plastyki, która gwarantuje bardzo finezyjny i przyjemny dla patrzącego obrazek. Tym którzy poszukują manualnej 35-ki do lustra polecam się zainteresować!