Obraz tak nierealny, że myślałem, że to sztuczna inteligencja – Nikkor 50mm F1.2 AI-s

Nikkor 50mm F1.2 AI-s to niezły dziadu – poszedłem z nim na spacer i dorzuciłem do niego lustrzankę Nikon D750. Ot, szybki spacer bez napinki, żadnych szczególnych oczekiwań. Ale to, co ten duet wypruł, było tak oderwane od codzienności, że zacząłem wątpić, czy to aby prawdziwe. Niby stary manual, a w obrazku więcej życia niż w większości współczesnych szkieł.

Nikkor 50mm F1.2 AI-s to stary manualny obiektyw Nikona, który pojawił się na rynku w 1981 roku – czyli ma już ponad czterdzieści lat. Jasność F1.2 robi swoje, daje bardzo płytką głębię i ten charakterystyczny, lekko „filmowy” klimat. Wszystko ustawia się ręcznie, zero AF. Sprzęt z innej epoki, ale jak się go ogarnie, to potrafi pokazać naprawdę wyjątkowy obrazek.


To nie recenzja… tylko garść przeczochranych myśli, co ten dziadu z ’81 wyprawiał z Nikonem D750, bo jeszcze dojść do siebie nie mogę po tym co wyklikałem…
- Takich obiektywów już się nie robi. Mały, zgrabny, elegancki. Po prostu chcesz go mieć.
- Egzemplarz którym fotografowałem, przeczył temu, jaki obraz z niego wychodził. Nasz Nikkor 50mm F1.2 AI-s ma delikatnie ukruszoną tylną soczewkę, możliwe że doliczyłbym się również jakiś rysek i innych niedokładności. Mimo to obraz na pełnej klatce wysoce kontrastowy i wysokiej jakości.
- Nie ukrywam – większość zdjęć wykonywałem na F1.2 – obraz wychodził tak nierealny, że spokojnie można krzyczeć, że to z AI ;).


- Obiektywy AI lub AI-s na cyfrowej lustrzance to absolutna prostota obsługi. Oczywiście warto sobie w aparacie dodać obiektyw bez CPU i ustawić jego parametry.
- Ogólnie nie przepadam za ogniskową 50mm, no chyba że mówimy o Cropie 2x, a obiektyw jest dedykowany do makro.
- Z pewnością zastanawiasz się skąd ten militarny kolor obiektywu. No cóż. Ktoś był po prostu bardzo pomysłowy. Ale trzeba mu przyznać – dobrze to wygląda.

Nie rozpisałem się zbyt szczególnie w tym artykule, bo nie ukrywam, że upajam się własnymi zdjęciami, które powstawiałem sam do tego artykułu. Moje emocje łączą się z obrazem.
Poznajmy specyfikację Nikon D750
- Typ aparatu: Lustrzanka cyfrowa (DSLR)
- Matryca: Pełnoklatkowa CMOS 35,9 x 24 mm
- Rozdzielczość efektywna: 24,3 megapikseli
- Procesor obrazu: EXPEED 4
- Czułość ISO: 100-12 800 (rozszerzalna do 50–51 200)
- Autofokus: 51 punktów (15 krzyżowych), Multi-CAM 3500FX II
- Zdjęcia seryjne: do 6,5 kl./s
- Ekran LCD: 3,2 cala, odchylany, 1 229 000 punktów
- Wizjer optyczny: Pentapryzmatyczny, pokrycie 100%, powiększenie 0,7x
- Nagrywanie wideo: Full HD 1080p przy 60 kl./s
- Nośniki danych: 2 gniazda kart SD/SDHC/SDXC (UHS-I)
- Łączność: Wi-Fi, USB 2.0, HDMI
- Wymiary: 140,5 x 113 x 78 mm
- Waga: około 840 g (z baterią i kartą pamięci)

Jak przygotowany był aparat do zdjęć?
Na start wyłączyłem wszystko, co mogło mi przeszkadzać. Żadnych aktywnych D-Lightingów, redukcji szumów, korekcji winiety czy aberracji – wszystko poszło w kosmos. Obraz ma być surowy, jak wyszedł z matrycy. Ostrzenie oczywiście manualne, jak przystało na szkło z ’81. Zero udawania – tylko oko, ręka i szkło. Zapraszam do galerii.





















Omawiany sprzęt znajdziesz w InterFoto.eu: