Wymień lub sprzedaj sprzęt fotograficzny
|
Złóż zapytanie o wniosek ratalny w Interfoto.eu

13-letni pełnoklatkowy kompakt Sony DSC-RX1 zwala z nóg nawet w 2025 roku

Sony DSC-RX1 zadebiutował w 2012 roku, czyli w czasach, kiedy większość z nas pewnie jeszcze robiła zdjęcia ziemniakiem;). W środku siedzi pełnoklatkowy sensor CMOS o rozdzielczości 24,3 megapiksela – i nie, to nie literówka, naprawdę full frame w tak małym body!

Sony DSC-RX1

Specyfikacja Sony DSC-RX1

  • Matryca: Full Frame (35,8 x 23,8 mm) CMOS Exmor
  • Rozdzielczość: 24,3 megapiksela
  • Obiektyw: Carl Zeiss Sonnar T* 35mm F2 (stałoogniskowy)
  • Zakres ISO: 100–25 600
  • Tryby ostrości: Manual (MF), Direct Manual Focus (D-MF), Autofocus (AF)
  • Minimalna odległość ostrzenia (makro): ok. 20 cm
  • Migawka: 30–1/4000 s
  • Tryb zdjęć seryjnych: do 5 kl./s
  • Nagrywanie wideo: Full HD 1080p, 60i / 24p
  • Wyświetlacz: 3” LCD, 1,23 mln punktów (niestety nieodchylany, niewizjerowy w standardzie)
  • Formaty zapisu zdjęć: JPEG, RAW (ARW)
  • Wbudowana pamięć: brak
  • Slot na kartę: SD/SDHC/SDXC lub Memory Stick Duo
  • Waga: ok. 482 g z baterią
  • Wymiary: 113,3 × 65,4 × 69,6 mm

Jak na tak kompaktowe body – czysta magia :).

Sony DSC-RX1

Sony DSC-RX1 zalety, radocha i uniesienia

Mega pozytywnie zaskoczył mnie jego tryb makro. Wiesz, normalnie w aparatach pełnoklatkowych – czyli konkretnie w lustrzankach i bezlustrach – zbliżenia to taki „meh”. Albo trzeba wyłożyć niezłą sumkę na dedykowany obiektyw makro, albo wchodzisz w wyższy level wtajemniczenia i bawisz się w montowanie starych szkieł na M42, gdzie każdy strzał to trochę jak rytuał z zaklęciem ostrości. A tu? Pyk – przekręcasz pierścień na obiektywie i tryb makro gotowy. Bez czarów, bez przejściówek, bez kombinowania. Wchodzisz w tryb makro, który pozwala ostrzyć już od 20 cm. To oznacza, że możesz zrobić portret… biedronce. Albo ziarnku kawy. Albo, jak masz zły dzień, swojemu pryszczowi – w 24 megapikselach.

13-letni pełnoklatkowy kompakt Sony DSC-RX1 zwala z nóg nawet w 2025 roku
Sony DSC-RX1

Ten aparat to jest jakiś kosmos pod względem rozmiaru. Pełna klatka, a spokojnie mieści się w kieszeni spodni. No dobra, może nie w super obcisłych, ale do normalnych wejdzie bez problemu. Gabarytowo naprawdę robi wrażenie – masz jakość jak z dużego sprzętu, a aparat, który możesz zabrać wszędzie, bez dźwigania całego plecaka.

Poza kompaktowymi rozmiarami, które naprawdę robią robotę, Sony DSC-RX1 ma świetnie ogarnięty tryb M, czyli pełen manual. Przysłonę ustawiasz bezpośrednio na obiektywie – klasycznie, jak trzeba, zero klikania po menu. Do tego masz trzy tryby ustawiania ostrości: full manual, gdzie kręcisz pierścieniem i wszystko masz pod kontrolą; D-MF, czyli taka hybryda – autofokus łapie ostrość, ale Ty możesz ją jeszcze precyzyjnie poprawić ręcznie; oraz klasyczny AF, czyli autofokus, który robi robotę sam. Co najlepsze – mimo że body jest malutkie, dostęp do opcji i ustawień jest super wygodny. Nic nie jest pochowane trzy poziomy w głąb menu, wszystko masz pod ręką. Małe, a ogarnięte.

13-letni pełnoklatkowy kompakt Sony DSC-RX1 zwala z nóg nawet w 2025 roku

Ten aparat absolutnie mnie zmiażdżył, jeśli chodzi o jakość odwzorowania detali. Serio – w dzisiejszych czasach niełatwo trafić na aż tak hardcorowo ostry i wszechstronny obiektyw 35mm. Ale tu wiadomo, dlaczego tak się dzieje. W RX1 siedzi Carl Zeiss Sonnar 35mm F2 T* z trybem Macro – czyli totalny rzeźnik. Szkło / a raczej szkła, które jakbyś chciał kupić osobno do swojej lustrzanki lub bezlusterkowca w dedykowanym mocowaniu, to musiałbyś się grubo wykosztować.

Sony DSC-RX1
Sony DSC-RX1

Absolutny szacun za ostrość i mikrodetal – tu każda faktura, każdy włosek na liściu, każde ziarenko kurzu wygląda jak na katalogowym zdjęciu z high-endowego sprzętu. Dlatego wyjątkowo, sample w tym artykule wrzucam w rozdzielczości 4000 pikseli. Bo tego detalu po prostu nie da się inaczej oddać – trzeba go zobaczyć.

13-letni pełnoklatkowy kompakt Sony DSC-RX1 zwala z nóg nawet w 2025 roku

Sony DSC-RX1 minusy, zagadki i rozkminy

No dobra, czas na minusy – bo żaden sprzęt nie jest idealny. Pierwszy zgrzyt: RX1 w standardzie nie ma wizjera. I jasne, ekranik spoko do większości rzeczy, ale jak tylko wyjdzie słońce, to robi się hardcore. Pod światło ledwo co widać, a próba ustawienia ostrości to trochę jak zabawa w “coś tam chyba jest ostre, ale nie jestem pewien”. Co najlepsze? Model, który miałem na testy, miał w zestawie wizjer. Taki całkiem wypasiony. Tylko że… zapomniałem go ze sobą zabrać na zdjęcia. Klasyka.

Mam jakieś tam doświadczenie w ostrzeniu po omacku, więc trzymam kciuki, że sample, które zrobiłem, nie wywołają krzyku rozpaczy. Większość zdjęć robiłem przy pełnym słońcu, więc momentami walka z kontrastem była realna. Ekran jest spoko, ale że się nie obraca, to słońce czasem waliło prosto w niego – i wtedy trudno było stwierdzić, czy kadr siada idealnie. Z bliska ostrzyłem manualnie, reszta na AF. Czy ostro? Powinno być. Jeśli coś nie wyszło – zwalam na pogodę 😉

13-letni pełnoklatkowy kompakt Sony DSC-RX1 zwala z nóg nawet w 2025 roku

Nie wiem, czy to można nazwać minusem, ale dla mnie to były niezłe jaja. Na co dzień pstrykam lustrzankami – cyfrową, analogową, do tego często testuję bezlustra – więc z kompaktami nie miałem kontaktu od… no, bardzo dawna. I powiem szczerze, przeszedłem małą szkołę przetrwania. Pierwszych kilkanaście zdjęć to było jedno wielkie „co tu się właściwie dzieje?”.

Sony DSC-RX1

Po pierwsze: stałoogniskowy obiektyw. Po drugie: szeroki kąt – to 35mm, więc niby klasyk, ale jak ktoś się przyzwyczaił do teleobiektywów, to może poczuć się jak w innym świecie. A do tego jeszcze przełącznik makro, który na początku sprawiał mi więcej zamieszania niż radości. Nie traktuję tego jako wadę, ale jak ktoś liczy, że RX1 to będzie taki totalnie bezobsługowy „wskaż i pstrykaj”, to lepiej niech uzbroi się w chwilę cierpliwości. Na szczęście – ta cierpliwość naprawdę się opłaca.

13-letni pełnoklatkowy kompakt Sony DSC-RX1 zwala z nóg nawet w 2025 roku

Galeria zdjęć przykładowych w 4000px

Zdjęcia zrobiłem w formacie RAW, a potem delikatnie ogarnąłem je w Adobe Camera RAW. ISO trzymałem głównie w zakresie 100–400, sporadycznie ciut wyżej. Przysłona najczęściej F2–F4, bo szkoda byłoby nie korzystać z tej Zeissowej magii. Trafiła mi się słoneczna pogoda, więc warunki były idealne do wyciskania detalu. Balans bieli ustawiony ręcznie na 5200K. W dwóch kadrach delikatnie podciągnąłem kontrast, reszta to czysty #sooc – czyli jak wyszło z puszki, tak masz.

Podsumowując Sony DSC-RX1 to aparat, który ogarnia praktycznie wszystko – oczywiście w granicach tego, co da się wyczarować przy ogniskowej 35 mm. Do fotografii ulicznej? Petarda. Do portretów z klimatem? Jak najbardziej. Do eksperymentów makro? Zaskakująco dobry, mimo że cały czas trzymamy się tylko tej jednej ogniskowej. Ale co to za szkło – Zeiss robi tu taką robotę, że można tylko klaskać.

Sprzęt dziś poszukiwany i coraz trudniejszy do złapania na rynku, szczególnie w dobrym stanie. A nasz egzemplarz? No bajka – w doskonałej kondycji, gotowy na kolejne foto-przygody.

Omawiany egzemplarz znajdziesz w InterFoto.eu:

Sony DSC-RX1

Łaciata Krowa
Łaciata Krowa

Od cyfrowej precyzji do analogowego błędu — każdy krok uczy mnie pokory wobec światła. Eksperymentuję. Odczuwam. Nie mam jednej drogi. Fotografuję, bo nie potrafię zapamiętywać. Piszę, żeby nie zapomnieć, po co. Nie jestem typem patrz, jakie robię świetne foty, tylko bardziej patrz, jak się uczę widzieć inaczej.
\m/(ಠ益ಠ)\m/

Artykuły: 615

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia przeglądania i zapewnić prawidłowe funkcjonowanie strony. Korzystając dalej z tej strony, potwierdzasz i akceptujesz używanie plików cookie.

Akceptuj wszystkie Akceptuj tylko wymagane