Wystawa „Oczy moje zwodzą pszczoły” – polecamy serdecznie!

Pierwsza tak duża przekrojowa wystawa współczesnej fotografii w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Nie mogło nas tam zabraknąć, bo skoro kuratorzy wystawy „Oczy moje zwodzą pszczoły” zapraszają do poddania się przyjemności patrzenia to idziemy w to bez żadnych wątpliwości.

Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski odwiedzam raczej rzadko, bo nie jest to miejsce, które przyciąga mnie swoją lokalizacją czy repertuarem. Skoro jednak jest okazja, by odkryć co w głowie współczesnych fotografów siedzi i tym samym poszerzyć swoją percepcję tego, co dzieje się w ramach naszego rodzimego podwórka. Ostatnimi czasy trochę zapuściłem się w temacie polskiej fotografii i niekoniecznie pojawiam się na wernisażach i choć śledzę wystawy to raczej unikam zbiegowisk, by oddać się eksploracji na własną rękę. Niemniej aktualnie staram się zebrać w sobie, by tworzyć kolejne własne prace i pomyślałem, że warto będzie odnieść swoją twórczość do tego co prezentują nam kuratorzy Kamila Bodnar oraz Łukasz Rusznica.

Ci z kolei prezentują nam wiele i nazwisk na liście wystawy „Oczy moje zwodzą pszczoły” znalazło się, aż 46 i to zdecydowanie czuć. O ile duża część artystek i artystów była dla mnie znana i znana będzie również innym oglądającym to szerokie grono młodych twórców również znalazło miejsce wsród wszystkich prac. Co mnie osobiście zafascynowało to fakt połączenia fotografii z mediami interaktywnymi, ale także rzeźbą, co podkreślało immersję, ale również zachęcało do interpretacji wykraczających poza przestrzeń samych zdjęć.

Wystawa została pomyślana jako przeżycie wielowątkowe, podzielone na poszczególne rozdziały, w których mieszają się różne aspekty życia człowieka począwszy od tych najbardziej pierwotnych, cielesnych przez aspekty polityczne, społeczne, a także duchowe. Oczywiście nie można pominąć faktu, że choć człowiek znajduje się w centrum tej opowieści to artyści odnoszą się również do świata natury. Co moim zdaniem jest świetnym aspektem to fakt, iż z racji tego, że mamy do czynienia z przekrojem różnych artystów to możemy obserwować czysto dokumentacyjne realizacje, ale także wyjątkowo geometryczne prace, czy abstrakcyjnych formy, czy także które osobiście mocno wiązałbym z warholowskim pop-artem.

„Oczy moje zwodzą pszczoły” to zdecydowanie było dobre doświadczenie. Chociaż daleko mi od bawienia się w krytyka i oceniania konceptu czy samego kształtu wystawy to muszę powiedzieć, że same prace to światowy poziom i na tej płaszczyźnie absolutnie nie mamy się czego wstydzić. W ciągu ostatnich kilku miesięcy miałem okazję zwiedzać galerię w Barcelonie, Lizbonie i Sztokholmie oglądając prace uznanych światowych twórców zarówno tych żyjących jak i czasów przeszłych i myślę, że absolutnie nie mamy się czego wstydzić. Jedyne co nie do końca satysfakcjonowało moje kubki smakowe to odrobinę zachowawczy charakter tego jak umieszczane były prace, ale też muszę przyznać, że w tym wypadku medal ma dwie strony, bo przez to nie czułem by jakieś prace szczególnie wybijały się ponad poziom całej wystawy i przez to tworzyły spójny koncept.
