Czy potrzebny nam jest powrót autofokusa sterowanego ruchem gałki ocznej?

Do zadania sobie powyższego pytania zainspirowało mnie to, że w sierpniu tego roku Canon złożył wniosek patentowy na rozwiązanie umożliwiające samoczynne ustawianie ostrości w bezlusterkowcach w punkcie, na który spojrzy fotografujący. A to oznacza możliwość powrotu tej technologii po 20-letniej nieobecności. Od czasu premiery Canona EOS-3 w roku 1998 firma nigdy więcej nie umieściła jej w żadnym swoim aparacie, ani analogowym, ani cyfrowym. Osoby wychowane w erze cyfrowej mogą zatem kompletnie nie wiedzieć o co chodzi, i angielska nazwa Eye Control AF może im sie mylić z Eye AF. A to coś zupełnie innego chociaż w obydwu przypadkach chodzi o pewną automatyzację wyboru punktu ustawiania ostrości.
W Eye AF chodzi o to, aby system odnalazł w kadrze oko, ustawił na nim ostrość i – w przypadku ciągłego autofokusa – je “śledził” cały czas. W Eye Control AF chodzi o to, aby system rozpoznawał na jaki punkt w kadrze patrzymy (okiem znajdującym się przy wizjerze), ustawił tam ostrość i – w przypadku ciągłego autotokusa – “śledził” ruchy gałki ocznej dokonując natychmiastowej zmiany punktu ostrości na ten, na który aktualnie patrzymy. Podsumowując: Eye AF to „Ustaw ostrość tam, gdzie jest oko w kadrze” a Eye Control AF to: “Ustaw ostrość tam, gdzie ja patrzę”. Na papierze Eye Control AF to fajna technologia, rodem z kokpitu nowoczesnego myśliwca, uwalniająca nas od konieczności zmieniania puntu autofokusa przy pomocy kursorów czy dżojstików. ale jej nieobecność w cyfrowych Canonach mówi nam sporo o tym, jak była oceniana w swoim czasie. Otóż jednią ją uwielbiali, inni nienawidzili, a bardzo niewiele było osób pośrodku. Po prostu w przypadku jednych technologia działała świetnie, w przypadku innych kompletnie nie.
Do dzisiaj mam ostatni aparat zawierający tę technologię, czyli Canona EOS-3 i muszę powiedzieć, że moje oczekiwania w roku 1998 były spore, bo 5-polowy Eye Control AF w EOSie-5 działał obiecująco, ale tylko w poziomie i punktów ustawiania ostrości było po prostu za mało. EOS 30 miał 7 pól, więc nadal niewiele. EOS-3 oferował 45 pól AF tym samym zapewniając jakieś choćby częściowe pokrycie kadru. Ostatecznie używałem technologii coraz rzadziej, bo chociaż w moim przypadku działała, ale bez pełnej precyzji. Ostrość był ustawiana w pobliżu pola, na które akurat patrzyłem, ale rzadko dokładnie na nie.
Skoro jednak Canon zgłosił nową aplikację patentową, być może udało się pokonać ograniczenia technologiczne lat 90. XX wieku i zobaczymy bezlusterkowca z dobrze działającym Eye Control AF. Byłoby to spore osiągnięcie jeśli pomyślimy o tym, że bezlusterkowiec Canon EOS R ma 5655 pól autofokusa. W każdym razie gdyby technologia działała sprawnie i precyzyjnie wykrywała zmiany pozycji gałki ocznej tym samym rozpoznając dokładnie pole AF, na które patrzymy, znacznie przyspieszyłoby to wybór punktów autofokusa. W końcu na pewno szybciej zmieniamy punkt AF samym spojrzeniem niż jesteśmy w stanie to zrobić przy użyciu choćby dżojstika.
Ale skoro dopuszczam możliwość, że Canon dopracuje technologię precyzyjnego wykrywania pozycji gałki ocznej i umieści ją w bezlusterkowcu, dlaczego nie miałbym pójść dalej? Puśćmy wodze fantazji. A gdyby tak użyć technologii również do uruchamiania różnych funkcji aparatu, w podobny sposób jak działa obecnie ekran dotykowy? A gdybyśmy mogli okiem przeglądać menu aparatu w wizjerze, zatwierdzać opcje odpowiednio długim mrugnięciem, spojrzeniem wyzwalać błysk lampy czy powiększać wybrany obszar zdjęcia w trakcie przeglądania? Jeśli Eye Control będzie wykrywać dokładnie punkt, na jaki patrzymy w wizjerze i to zarówno w kadrze jak i poza nim, powyższe wcale nie jest niemożliwe. Moglibyśmy spojrzeniem panować nad całością procesu rejestracji obrazu.
Ale nawet ograniczając się ściśle do tego, czego dotyczy wniosek patentowy, uważam, że wybór pola ostrości spojrzeniem jest wartościowym dodatkiem do pakietu nowoczesnych technologii współczesnych aparatów. Przy bardzo dużej liczbie pól AF ich wybór dżojstikiem staje się ślamazary i niewydajny. O ile przy dość statycznym portrecie funkcja Eye AF sprawdza się świetnie, gdyż utrzymując ostrość na oku osoby fotografowanej uwalnia nas od ciągłego martwienia się o to, czy zdjęcie będzie ostre i pozwala skupić się na kompozycji i uzyskaniu właściwej ekspresji twarzy, to są dziedziny fotografii, które sporo skorzystałyby na Eye Control AF. Mimo, że Sony wprowadziło Animal Eye AF, ta funkcja nie działa tak sprawnie jak Human Eye AF a w przypadku chaotycznie biegnącego psa – a taka psia uroda, aby biec mało przewidywalnie – oko jest rzadko widoczne dla tej technologii. Wtedy właśnie przydałaby się możliwość podążania autotokusa za naszym spojrzeniem, które moglibyśmy skupić na odpowiedniej partii psiej mordki. A więc drogi Canonie, daj nam Eye Control AF! Ja już nie mogę się doczekać.
JAROSŁAW BRZEZIŃSKI
Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.