Niezbędnik fotografa

Niezbędników fotografa powstało zapewne tyle ile było pism, wydawnictw, blogów i stron o fotografii, a tę liczbę często należy jeszcze pomnożyć przez kolejne lata, bo niektóre media „wałkują” temat co rok. Wszystko już zostało powiedziane i niezwykle interesujące jest to, co różni ludzie uważają za niezbędnik. Publikacje pod takim tytułem czasem są zwrócone do początkujących fotografów, czasem są poradnikiem dla kupujących a w czasie wakacji pojawiają się jak grzyby po deszczu niezbędniki dla fotografa w podróży. Ja chcę spojrzeć na temat z bardzo konkretnego punktu widzenia: osoby idącej na ważne zdjęcia reporterskie i to niezależnie od tego czy jest to zlecenie płatne na wykonanie zdjęć z konferencji czy ślub i wesele znajomych, na którym jesteśmy darmowym lecz głównym fotografem, więc bardzo wiele od nas zależy. Niezbędnik kieruję raczej do początkujących, lub do tych, na których barkach tak wielka odpowiedzialność spoczywa nie na tyle często, aby zdążyli sobie wyrobić pewne nawyki. Nie zamierzam pouczać starych wyjadaczy, którzy mają taką wiedzę w małym palcu i znają się na rzeczy lepiej ode mnie. Moje wnioski płyną z własnych doświadczeń płynących z realizacji takich zleceń, przy czym ograniczę się do pracy z aparatami cyfrowymi.

Proponuję zrobić sobie „listę kontrolną” i „odfajkowywać” na niej kolejne zrobione rzeczy. Przed wyjściem na zdjęcia lepiej jeszcze raz przejść przez wszystkie pozycje. Zdarza się, że spakowane już zapasowe akumulatory okażą się nie w pełni naładowane; wyciągamy je z torby i umieszczamy w ładowarce i… nadal w niej tkwią gdy my już jesteśmy w drodze na zdjęcia. Należy sprawdzać wszystko dwa razy. Zapisz co masz zrobić, zrób to, zapisz że zrobiłeś, sprawdź przed wyjściem z domu czy nadal jest zrobione.

Po pierwsze, aparat, a nawet dwa. Trzeba sprawdzić czy korpus, który zabieramy prawidłowo działa – czy pracuje migawka, czy zdjęcia są prawidłowo naświetlone., czy system autofokus daje ostre zdjęcia (to musimy sprawdzić ze wszystkimi zabieranymi obiektywami), czy nie ma dużej liczby widocznych martwych pikseli. Dodatkowo mile widziane jest czyszczenie matrycy przed wyjściem na zdjęcia, Zawsze doradzam zabranie rezerwowego korpusu, szczególnie jeśli główny ma duży przebieg, co oznacza, że migawka osiąga kres swoich dni. Jeśli nie mamy własnego drugiego aparatu, pożyczmy od znajomych lub z wypożyczalni. Zabieramy ze sobą zapasowe, w pełni naładowane akumulatory. Widząc ile zdjęć mniej więcej uda się zrobić z jednego w pełni naładowanego akumulatora, starajmy się zabrać tyle akumulatorów, aby pozwoliły nam zrobić dwa razy więcej zdjęć niż zaplanowaliśmy.

Po drugie, karty pamięci. Przede wszystkim, fajnie jest mieć korpus z podwójnym gniazdem kart; wtedy, dla bezpieczeństwa możemy ustawić sposób zapisu tak, aby zdjęcia były zapisywane jednocześnie na obydwu kartach. W razie awarii jednej z nich, mamy wszystko zdublowane na drugiej. Karty powinny zostać opróżnione z obrazów i sformatowane w aparacie. To pozwoli uniknąć błędów zapisu, spowolnienia pracy karty czy jej zbyt szybkiego zapełnienia. Przy danych ustawieniach jakości zapisu możemy sprawdzić ile zdjęć zmieści się na karcie. Zastanówmy się ile zdjęć planujemy zrobić na imprezie, na którą idziemy, i zabierzmy rezerwowe karty pozwalające nam zrobić co najmniej dwa razy więcej zdjęć niż zaplanowaliśmy. Tak na wszelki wypadek.

Po trzecie, obiektywy. Zestaw dobieramy do rodzaju imprezy. Jeśli brakuje nam jakiegoś niezbędnego obiektywu, wypożyczamy go. Jeśli mamy za dużo własnej optyki, nie starajmy się zabrać wszystkiego. I tak nie przewidzimy wszystkich możliwych scenariuszy a dźwiganie zbyt dużej ilości sprzętu grozi wypadnięciem dysku w kręgosłupie. Zabierzmy niezbędne minimum i ewentualnie jeden egzotyczny obiektyw, jeśli takowy mamy, który sprawi, że nasze zdjęcia będą się wyróżniać. Obiektywy sprawdzamy przed zabraniem na zdjęcia – czy przymyka się przysłona, czy nie zostały uszkodzone, czy dają zadawalającą ostrość.

Po czwarte, lampa błyskowa. Mimo, że współczesne aparaty cyfrowe pozwalają pracować przy bardzo wysokich ekwiwalentach ISO przy minimalnych szumach, lampa błyskowa nie może całkowicie odejść do lamusa. W trakcie konferencji i wesel nadal zdarzają się sytuacje gdy bez błysku się nie da zrobić zadawalającego zdjęcia. Z powodu tego, że na co dzień rzadko korzystamy z flesza, jest to jeden z najbardziej „zdradzieckich” elementów wyposażenia. Jeśli nie przećwiczymy dokładnie pracy lampy przy różnych ustawieniach i w różnych scenariuszach możemy stracić niemożliwe do powtórzenia ujęcia z powodu tego, że lampa będzie prześwietlać lub niedoświetlać główny obiekt. Właściwa ekspozycja a zwłaszcza uzyskanie odpowiedniej równowagi między światłem zastanym a błyskowym jest najtrudniejsze. Oczywiście jak zawsze nie zapominajmy o zasilaniu. W lampie musimy mieć komplet w pełni naładowanych akumulatorów lub świeżych baterii i ze dwa rezerwowe komplety w torbie.

Po piąte, torba. To wbrew pozorom bardzo ważny element. Nie za duża, nie za mała, a w sam raz. Taka, która zmieści cały sprzęt, jest lekka i wytrzymała, wygodna do noszenia i zapewniająca szybkie i łatwe wyciąganie sprzętu. Warto pamiętać, że czasem robimy zdjęcia w miejscach, gdzie każdy dodatkowy hałas jest niemile widziany – czy to na wykładzie, czy w kościele. Niewiarygodne ile hałasu robią rzepy. Jeśli mamy takowe w torbie należy je odpiąć przed zdjęciami i nie pozwolić, aby się zapięły z powrotem.

Po szóste, statyw. Dobrze mieć go w rezerwie. W trakcie fotografowanych imprez wielokrotnie zdarzało mi się, ze trzeba było kilka zdjęć wykonać ze statywu. A to ktoś chciał nocne zdjęcia budynku, w którym odbywała się impreza, a to konieczne było zarejestrowanie fajerwerków na weselu. Najlepszy jest statyw węglowy – lekki, o dostatecznym udźwigu, z głowicą w systemie Arca Swiss. Nie zapomnijmy płytki mocowania statywowego – najlepiej takową dokręcić do aparatu przed wyjściem na zdjęcia.

Po siódme, rozpoznanie. Dobrze jest poznać miejsce, w którym będziemy robić zdjęcia – czy to na podstawie wizji lokalnej, czy zdjęć z Internetu. Czasem zdjęcia zrobione w danym miejscu przez innych dadzą nam pojęcie o tym, co jest możliwe do wykonania, jakie obiektywy się sprawdzą, a jakich nie warto zabierać

Po ósme, poznajmy dobrze cały zabierany sprzęt. Już o tym wspominałem przy okazji lamp błyskowych, ale nigdy nie dość powtarzania tej banalnej prawdy. Czytajmy instrukcje – i to ze zrozumieniem. Przećwiczmy ustawienia, których zamierzamy używać w trakcie zdjęć i nie wychodźmy poza nie, żeby się nie pogubić. Mam znajomych, którzy dzwonią do mnie w trakcie zdjęć prosząc o pomoc, która jest im potrzebna tylko dlatego, że nie doczytali instrukcji i manipulując ustawieniami aparatu wkroczyli na obszar terra incognita.

Po dziewiąte, ubierzmy się odpowiednio. Stosownie do sytuacji, ani zbyt formalnie ani zbyt swobodnie. Ubiór fotografa nie powinien zwracać uwagi; należy się wtopić w tłum. Jednocześnie ubranie musi być wygodne – szczególnie obuwie, bo często musimy chodzić przez wiele godzin; strój powinien „oddychać”, bo praca fotografa wymaga sporego wysiłku fizycznego i niefajnie jest się pocić w trakcie robienia zdjęć.

Po dziesiąte, nie powinniśmy antagonizować tych, których fotografujemy. Czasem na konferencji zdarza się ktoś spośród słuchaczy, kto – widząc skierowany w swoją stronę obiektyw – powie “Proszę nie robić mi zdjęć”. Ja wtedy od razu odpuszczam. Z kolei na weselu zawsze zdarzy się kompletnie pijany wujek pana młodego, który będzie nas ciągnął za rękaw nalegając, abyśmy go sfotografowali z druhnami. Nawet jeśli bardzo mi się nie chce tego zrobić, z uśmiechem spełniam prośbę. Aby zdjęcia z imprez się udały, relacje z ludźmi są bardzo ważne – w równym stopniu, co umiejętności czysto fotograficzne.

Selfie_jarek_brzezinski

Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński

Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.

Artykuły: 2090

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *