Angenieux DEM 180 mm f/2,3 APO: zemsta po latach
Pamiętam czasy, gdy podstawowym źródłem wiedzy o najnowszym sprzęcie fotograficznym były zdobywane z trudem czasopisma brytyjskie i amerykańskie. To z nich pod koniec lat 80. XX wieku dowiedziałem się, że kultowy producent optyki, francuska firma założona przez Pierre’a Angenieux, która słynęła głównie z produkcji na potrzeby filmowców, podjęła próbę wejścia na rynek fotografii tworząc serię obiektywów w mocowaniach do kilku wiodących systemów. Oczywiście w Polsce nie można było ich kupić, a ponadto ceny były dla ówczesnych polskich fotografów abstrakcyjne. Skoro mało kogo było stać na sprzęt Canona czy Nikona, co dopiero mówić o Angenieux?
A jednak wiele lat później udało mi się stać posiadaczem dwóch obiektywów z tamtej serii w mocowaniu Nikon AiS, dzięki temu, że pojawiły się w sklepie InterFoto.eu w cenach przystępnych – w każdym razie w porównaniu z pierwotnymi cenami z czasów ich premiery. Miały wartość kolekcjonerską i nawet ich od razu dokładnie nie przetestowałem. Ale teraz postanowiłem sprawdzić przynajmniej jeden z nich – Angenieux DEM 180 mm f/2,3 APO – na matrycy aparatu cyfrowego, tym bardziej, że testów tej optyki jest jak na lekarstwo, a nieliczne krótkie opisy są skrajnie sprzeczne.
Zacznę od wspomnienia. W numerze czasopisma amerykańskiego Popular Photography ze stycznia 1990 roku w dziale reklam sklepu Cambridge Camera Exchange produkty Angenieux zajmowały sporo miejsca jak na tak niszowego producenta. I jak zawsze w ówczesnej prasie amerykańskiej anonsowane były hasłem reklamowym, które należy rozumieć w kontekście koszmarnych problemów Amerykanów z wymawianiem nazw obcojęzycznych: Angenieux – no matter how you pronounce it, it spells quality”. Można je przetłumaczyć jako: Niezależnie od tego jak wymawiasz “Angenieux”, to słowo oznacza jakość. Obiektyw Angeniuex DEM 180 mm f/2,3 APO kosztował 1299 USD, co było wtedy pokaźną kwotą zważywszy na to, że na poprzedniej stronie działu reklam tego samego sklepu można znaleźć ciemniejszy o 2/3 działki przysłony obiektyw Nikkor 180 mm f/2,8 ED w cenie 559,50 USD.
Teraz trochę suchych faktów. Obiektyw Angenieux DEM 180 mm f/2,3 APO był produkowany w miejscowości Saint-Heand we francuskim departamencie Loara. Łącznie w latach 1986-1992 wyprodukowano 4000 sztuk obiektywu w mocowaniach Canon FD, Contax/Yashica, Leica R oraz Nikon AiS. Planowane były też wersje w mocowaniach Pentax i Olympus, ale nigdy nie doszło do realizacji tych planów. Myślę, że marna sprzedaż wersji w mocowaniach wiodących producentów tamtych czasów sprawiła, że firma uznała tworzenie modeli z mniej popularnymi bagnatami Pentax K i Olympus OM za nieopłacalne. Chyba największą przeszkodą w sprzedaży całej ówczesnej linii optyki fotograficznej Angenieux była cena wynikająca z wysokich kosztów robocizny we Francji oraz częściowo ręcznego procesu produkcji. Japońskie obiektyw o porównywalnych parametrach były po prostu tańsze.
Na niezastąpionej włoskojęzycznej witrynie, której autorem jest Marco Cavina, znalazłem schemat optyczny obiektywu Angenieux DEM 180 mm f/2,3 APO. Jak widać tylko przednia soczewka jest ze zwykłego szkła optycznego, jedna jest ze szkła o niskiej dyspersji a pozostałe ze szkła o wysokim współczynniku refrakcji. System DEM (differential element movement) to firmowa wersja systemu szybującego, który optymalizuje osiągi obiektywu od nieskończoności do minimalnej odległości fotografowania. Konstrukcja minimalizuje dystorsję, aberrację sferyczną oraz astygmatyzm. Według wspomnianej wyżej reklamy zamieszczonej w Popular Photography ze stycznia 1990 roku: “Obiektyw ma do 56 oddzielnych warstw powłok przeciwodblaskowych na każdej powierzchni każdej soczewki, co daje niezrównaną transmisję światła na poziomie 99,8%”.
Obiektyw ma metalowy tubus, natomiast wbudowana teleskopowa osłona przeciwsłoneczna jest zbyt płytka i wykonano ją z tandetnego, podatnego na pęknięcia twardego tworzywa sztucznego. System wewnętrznego ogniskowania sprawia, że obiektyw nie zmienia swoich rozmiarów a przednia soczewka się nie obraca w trakcie przeostrzania. Jak całą ówczesną linię optyki Angenieux, obiektyw oferowano w skórzanym kuferku z dodatkowym miękkim futerałem, indywidualnym certyfikatem i wykresem funkcji MTF.
Konstrukcja: 8 soczewek w 6 grupach
Zakres przysłon: f/2,3-f/22
Przysłona: 9 listkowa
System ustawiania ostrości: wewnętrzne ogniskowanie z DEM
Minimalna odległość fotografowania: 180 cm
Waga: 995 g
Długość: 138 mm
Maksymalna średnica teleskopowej osłony przeciwsłonecznej: 91 mm
Ciekawie na zdjęciu wygląda porównanie gabarytów Angenieux DEM 180 mm f/2,3 APO i jaśniejszego o 1/3 działki przysłony AF-S Nikkora 200 mm f/2G IF-ED VR.
Teraz kilka słów o walorach optycznych obiektywu. Wspomniałem już, że nieliczne opinie krążące w sieci są skrajne. Jedni piszą, że to jeden z gorszych obiektywów o ogniskowych 180/200 mm swoich czasów, o korekcji poniżej tego co oferował choćby Canon EF 200 mm f/2,8L czy Nikkor 180 mm f/2,8 ED. Inni pieją na jego temat, twierdząc, że bije na przykład Canona EF 200 mm f/2,8L na głowę, a przy f/2,3 jest tak dobry jak znakomity Nikkor 180 mm f/2,8 ED przy f/2,8. Jedni stawiają go pod względem jakości optycznej poniżej ówczesnej optyki Contax/Yashica, a inni powyżej optyki Leica. Fotografując przez kilka dni obiektywem Angenieux DEM 180 mm f/2,3 APO jestem w stanie zrozumieć powód tych skrajnych opinii. Po pierwsze, prawie wszystkie opinie pochodzą z czasów fotografii analogowej. Być może w tamtych czasach niektórzy patrząc na bardzo wysoką cenę obiektywu oczekiwali technicznej doskonałości przekraczającej to, co oferowała japońska konkurencja. Tymczasem technicznie – w kategoriach samej ostrości obrazu – Angenieux jest po prostu bardzo dobry, ale nie lepszy na przykład od ponad dwukrotnie tańszego Nikkora 180 mm f/2,8 ED. Ale patrząc na wszystkie aspekty obrazu stwierdzam, że Angenieux daje coś, czego nie zapewniali jego ówcześni konkurenci.
Otóż w tej optyce czuć filmową proweniencję. Ma piękne bokeh i niezwykle płynne przejścia tonalne, a obraz jest przestrzenny i – jak to jest teraz w modzie mówić – organiczny. Ostrość jest tam gdzie trzeba, ale zdjęcia mają jednocześnie miękkość w najlepszym tego słowa sensie. I co ciekawe, te cechy sprawiają, że Angenieux znacznie lepiej od ówczesnych konkurentów przetrwał przejście do ery cyfrowej. Śmiem twierdzić, że bardziej się wyróżnia na ich tle na plus na matrycach, niż to było w fotografii na materiałach srebrowych. Można powiedzieć, że jest to zemsta po latach. Niedoceniony w latach produkcji, dzisiaj Angenieux dowodzi swojej wartości, szczególnie zastosowany do cyfrowego filmowania.
Tekst i zdjęcia (za wyjątkiem przekroju schematu optycznego obiektywu): Jarosław Brzeziński
Galeria zdjęć (wszystkie zdjęcia zostały zrobione lustrzanką cyfrową Nikon Df):