暈す: Krótka rozprawa na temat bokeh
暈すczyli bokeh, japońskie słowo znaczące mniej więcej “rozmywać”, jest używane dla określenia subiektywnego odbioru estetycznego nieostrych partii obrazu. Z szeptanego na wirtualnych salonach, wyrafinowanego i znanego tylko ekspertom terminu stało się jednym z bardziej nadużywanych słów w odniesieniu do fotografii. Czasem mam wrażenie, że zalewa mnie masa bezrozumnie wypowiadanych ocen obracających się wokół słowa bokeh.
Ludzie piszą w Internecie – na przykład – że dany “obiektyw ma odjechane bokeh”. No nie do końca można tak powiedzieć, bo bokeh jest tak naprawdę właściwością obrazu, a nie obiektywu. Owszem, pewne cechy niektórych obiektywów mogą przyczynić się do tego, że obrazy przez nie tworzone mają różne bokeh – postrzegane jako „ładne” lub „brzydkie”. Ale prawdą jest też to, że przy odpowiednim doborze fotografowanej sceny i oświetlenia, zdjęcie zrobione właściwie każdym obiektywem będzie miało bokeh postrzegane przez większość osób jako ładne – czyli z płynnymi przejściami tonalnymi. Natomiast zdolność obiektywów do generowania ładnych nieostrości zaczyna odgrywać ogromne znaczenie w pewnych scenach ze skomplikowanym tłem, pełnym punktów światła zaburzających odbiór ostrego pierwszego planu.
Wiele czynników ma wpływ na bokeh obrazu: oświetlenie, kontrast oraz ilość I rodzaj elementów tła, odległość między głównym obiektem a tłem a także pewne cechy samego obiektywu. Problem w uzyskaniu porozumienia co do tego, jakie bokeh jest estetycznie przyjemne, a jakie nie, wynika z braku powszechnie uznawanej definicji tego terminu. Wiele osób uważa się za znawców bokeh, a każda z nich sądzi, że wie najlepiej na czym polega; a przecież o ile sama ocena jest subiektywna, to pewne jej elementy da się skwantyfikować.
Tymczasem opinie na temat tego czym jest bokeh różnią się diametralnie: niektórzy negują sensowność samego słowa, niektórzy twierdzą, że obiektywy nie mają najmniejszego wpływu na blokeh, inni, że jedyny element konstrukcji obiektywu, który wpływa na bokeh to kształt listków przysłony, jeszcze inni, że znaczenie ma tylko jak daleko tło znajduje się za głównym obiektem (czyli wynikająca z tego wielkość krążka rozproszenia). Oczywiście są i tacy, którzy twierdzą, że bokeh nie istnieje lub, że nie ma najmniejszego znaczenia; że bokeh wymyśliła banda bogatych snobów, żeby mieć „estetyczny” powód usprawiedliwiający dokonywanie zakupów drogich obiektywów. Część Internautów jedynie spiera się o pochodzenie słowa i jego wymowę; inni nie cierpią terminu bokeh, uważają, że to tylko takie modne słówko na określenie czegoś, co wiadomo od dawna, tak jakby Ci, którzy je wymyślili przypisywali sobie stworzenie też podstaw naukowych stojących za nim – no i czasem tak w istocie jest.
Oczywiście nie jest tak, że ci wszyscy wyżej wymienieni mylą się zawsze i pod każdym względem, a w każdym z tych nieporozumień co do istoty bokeh jest jakaś cząstka prawdy. Gdy ktoś mówi, że tylko snobów interesuje bokeh, ma rację tylko o tyle, że na przykład fotograf krajobrazu, który potrzebuje, aby wszystko na zdjęciu było ostre i używa mocno przymkniętego szerokokątnego obiektywu, w istocie nie będzie się przejmował bokeh. Ale takie twierdzenie jest nieuzasadnione w przypadku portrecisty, który chce aby ostro sfotografowana twarz wyraźnie odcinała się od nieostrego tła. Często tego nieostrego tła jest na zdjęciu sporo; dlaczego więc nie mielibyśmy się przejmować jego wyglądem oraz dbać o to, aby charakter nieostrości dawał nam estetyczną przyjemność?
W portrecie ostro oddane tło z odwracającymi uwagę od głównego obiektu szczegółami jest zdecydowanie niepożądane. Ale w tym samym stopniu “złe” bokeh, czyli brzydko oddane nieostrości odwracają uwagę od pierwszego planu i działają na niekorzyść zdjęcia. Dlatego namolne upieranie się przy “dobrym” bokeh nie zawsze jest tylko wyrazem snobizmu.
Jeśli chodzi o kształt listków przysłony: mają one pewien wpływ na bokeh, ale tylko po przymknięciu oraz w takim sensie, że niekolisty mechanizm przysłony sprawi, że punkty nieostrości są oddawane jako wielokąty, przy czym ilość boków odpowiada liczbie listków przysłony. Dodatkowo wpływ ten dotyczy jedynie punktów światła, natomiast nie obejmuje dużych partii obrazu. Oczywiście szereg innych właściwości obiektywu – poza kształtem listków przysłony – ma wpływ na bokeh obrazu. Zalicza się do nich droga, jaką światło przechodzi przez soczewki, stopień korekcji aberracji sferycznej, komatycznej, astygmatyzmu, krzywizny pola itd.
Dodatkowy problem stanowi to, że prawie niemożliwe jest zrobienie obiektywu, który ma ładne bokeh jednocześnie przed i za płaszczyzną ostrości. Na szczęście zazwyczaj umieszczamy główny obiekt tak, aby nieostrości były z tyłu a zatem wystarcza nam, aby obiektyw miał „ładne” bokeh za płaszczyzną ostrości. W każdym razie obiektywy ładnie rozmywające nieostrości przez płaszczyzną ostrości zazwyczaj brzydko rozmywają nieostrości znajdujące się za nią i odwrotnie. Widać to nawet w dwóch Nikkorach z serii DC (Defocus Control), dających pewien wpływ na widok nieostrości poprzez regulowanie stopnia korekcji aberracji sferycznej. Niedokorygowanie aberracji sferycznej poprawia wygląd tła, a przekorygowanie wygląd przedniego planu; niestety poprawa wyglądu jednego z planów pogarsza krzyżowo wygląd drugiego.Wyjątkiem od tej zasady są obiektywy z elementem apodyzacyjnym, takie jak Minolta/Sony 135 mm f/2,8 STF i Sony 100 mm f/2.8 GM STF OSS, oraz Laowa 105mm f/2 Smooth Trans Focus (STF). Filtr apodyzacyjny powoduje łagodne ciemnienie nieostrych punktów światła od środka do krawędzi. Wygląd bokeh generowanego przez powyższe obiektywy wynika znacznie bardziej z właściwości samego filtra, niż z jakichkolwiek innych cech obiektywu. Przy okazji warto odnotować, że filtr apodyzacyjny „zabiera” sporo światła – na przykład Minolta/Sony 135 mm f/2,8 SFT ma efektywną jasność T/4,5.
Niektórzy myślą, że samo rozmywanie tła przekłada się na dobre bokeh, i że wystarczy mieć teleobiektyw, aby mocno rozmyć tło. Zostawiając na boku rozważania nad tym, że nawet pierwsze stwierdzenie nie do końca jest prawdziwe, spójrzmy na słuszność drugiego. Sam teleobiektyw nie gwarantuje jeszcze dużego rozmycia. Ważnym czynnikiem wpływającym na rozmycie – także jego charakter, czyli bokeh – jest odległość w jakiej tło znajduje się za głównym obiektem. O ile portret wykonany teleobiektywem z dwóch metrów z tłem znajdującym się 100 metrów za osobą portretowaną zapewnia rozmycie, to z drugiej strony niewiele rozmycia możemy się spodziewać po tle znajdującym się dwa metry za człowiek fotografowanym teleobiektywem z odległości 100 metrów. To na razie kwestia samego rozmycia. Ale jeśli w tle są nieostre punkty świata, odległość między głównym obiektem a tłem decyduje nie tylko o charakterze, ale i o wielkości rozmytych krążków światła: gdy tło jest blisko za ostrym obiektem głównym, krążki są niewielkie; gdy jest daleko, krążki stają się bardzo duże.
Zatem przejdźmy to tego, na co wzorem Japończyków zaczęliśmy zwracać uwagę, czyli jakości nieostrych partii obrazu. Świadomość bokeh wywodzi się prosto z kultury Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie walory estetyczne zawsze były najważniejsze w sztuce. W pewnej chwili japońscy fotografowie uznali, że ostrość i kontrast obrazu są oczywistością i – mówiąc nieco przewrotnie – na pierwszy plan w dokonywanej przez nich ocenie obrazu generowanego przez obiektywy wysunął się drugi plan.
Gdy mając tę świadomość spojrzymy na zdjęcia, zaczniemy odróżniać dobre bokeh od złego. To pierwsze oznacza, że tło jest gładkie, z płynnymi przejściami a elementy drugiego planu stapiają się ze sobą; w przypadku tego drugiego obiekty znajdujące się w tle otoczone są ostrymi liniami, a małe punkty światła tworzą odwracające uwagę od głównego przedmiotu zdjęcia i nakładające się na siebie kręgi z ostrymi, jasnymi obwódkami. Najgorsze pod tym względem są – ze względu na swoją konstrukcję – obiektywy lustrzane tworzące jasne „obwarzanki” wokół wszelkich nieostro oddanych punktów światła.
Aspektem konstrukcji obiektywu, który ma znaczenie dla charakteru bokeh jest korekcja aberracji sferycznej. Nieidealna korekcja powoduje w szczególności, że światło peryferyjne nie jest ogniskowane w tym samym punkcie, co światło przechodzące przez środek obiektywu, a to powoduje nierównomierny rozkład jasności nieostro oddanego punktu światła. W obiektywie o niedokorygowanej aberracji sferycznej nieostre punkty światła przed płaszczyzną ostrości są oddawane jako jasne obwódki natomiast za płaszczyzną ostrości jako jasne plamy o miękkich krawędziach. Efekt jest dokładnie odwrotny w przypadku obiektywu o przekorygowanej aberracji sferycznej. Z kolei teoretyczny obiektyw z idealnie skorygowaną aberracją sferyczną sprawia, że nieostry punkt światła stanowi idealny krążek o równomiernym rozkładzie światła. Konstruktorzy dążą do jak najlepszego skorygowania aberracji sferycznej, ponieważ to poprawia ostrość, ale z punktu widzenia tematu niniejszego wpisu, bokeh takiego obiektywu jest neutralne – ale nie świetne.
I tu dochodzimy do ważnego punktu: skoro za wyjątkiem optyki z elementem apodyzacyjnym, obiektywy mogą mieć ładne bokeh albo za albo przed płaszczyzną ostrości ale nie jednocześnie i tu i tam, musimy zdecydować, co jest dla nas ważniejsze. Zazwyczaj zależy nam na estetycznych nieostrościach w tle głównego obiektu, tak jak jest na przykład w portrecie, wobec tego z punktu widzenia miłośników ładnego bokeh idealne są obiektywy z niedkorygowaną aberracją sferyczną, bo to one rozmywają płynnie elementy tła bez ostrych krawędzi.
I na koniec dwie pary kadrów z dwóch skrajnych obiektywów: z lewej produkowany w NRD w latach 1956-1964 Primotar 135 mm f/3,5 z przekorygowaną aberracją sferyczną dającą “bańkowe” bokeh czyli absolutne przeciwieństwo ładnego bokeh; z prawej Sony 135 mm f/2,8 STF z elementem apodyzacyjnym dającym idealne bokeh.
Dziękuję Adamowi Buczkowi oraz Bartkowi Kani za pomoc w wykonaniu zdjęć umieszczonych na zakończenie wpisu.
Większość informacji zawartych w niniejszym wpisie zaczerpnąłem ze znakomitej strony Klausa Shulera: http://bokehtests.com/index.html, która poświęcona jest testowaniu obiektywów pod kątem bokeh.
Tekst pochodzi z bloga Towarystwo Nieusstraszonych Soczwek.
auo: Jarosław Brzeziński
źródło: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/2018/03/krotka-rozprawa-na-temat-bokeh.html